【𝟕.】Zmartwienie

817 63 18
                                    

- Pańska narzeczona przyszła do Pana - Kate zajrzała do gabinetu Tezeusza, po czym poprawiła okulary na nosie, czekając na reakcję swojego przełożonego.

- Naprawdę? - zdziwił się mężczyzna, podnosząc głowę znad leżących przed nim teczek, papierów i zdjęć - Cóż, no to niech ją Pani wpuści - kiwnął głową, po czym machnął różdżką, a bałagan na jego biurku sam zaczął się układać.

- Niech Panna wejdzie - usłyszał głos Kate, a po chwili próg jego gabinetu przekroczyła Emilia Spencer.

- Dzień dobry, Tezeuszu - przywitała się i zamknęła za sobą drzwi.

- Dzień dobry, Emilio - mężczyzna wstał od biurka i podszedł do niej, żeby złożyć pocałunek na wierzchu jej dłoni - Nie będę ukrywał, że twoja obecność dość mocno mnie zaskoczyła.

- A ja nie będę ukrywała, że zrobiłam coś, czego nie powinnam była robić i moje sumienie zmusza mnie poinformować cię o tym - wyznała, po czym na jej policzkach pojawiły się dwa wielkie rumieńce.

Tezeusz zrobił krok do tyłu i poczuł jak serce podchodzi mu do gardła. Co też mogła mieć na myśli jego narzeczona? Wszystko to brzmiało mu na coś, w co zamieszany mógł być inny mężczyzna i sama myśl o tym podnosiła Tezeuszowi ciśnienie. Nie rozumiał dlaczego tak się działo, bo przecież powód do zerwania zaręczyn z Emilią Spencer był czymś, czego jeszcze niedawno tak mocno pragnął, a jednak teraz, gdy możliwe, iż dopuściła się jakiegoś rodzaju zdrady, Tezeusz poczuł się zraniony.

- Co masz na myśli, Emilio? - zacisnął mocno szczękę i wbił w nią swój wzrok.

- Och, ja... - zaczęła dukać dziewczyna - Wczoraj byłam na obiedzie u Państwa Coventry - wydusiła w końcu z siebie, po czym spuściła wzrok.

Emilia bała się gniewu Tezeusza i już wyobrażała sobie wielką aferę, którą na pewno zrobiłby jej ojciec, gdyby to jego zakaz tak perfidnie złamała. Tymczasem jej narzeczony wyraźnie odetchnął z ulgą, ale tylko po to, żeby znów spoważnieć.

- Chyba żartujesz, Emilio - zirytował się Tezeusz, lecz nie podniósł głosu - To niebezpieczne, mówiłem ci. Na Merlina, jak mogłaś zachować się tak skrajnie nieodpowiedzialnie?

- Przepraszam, ale wpadłam na Dezyderię w sklepie i ona mnie naciskała... Ja nie umiem odmawiać, gdy ktoś tak mocno namawia... - zaczęła tłumaczyć się Emilia - Bardzo cię przepraszam i jeśli to cię jakkolwiek pocieszy, to był to z pewnością najgorszy obiad na jakimkolwiek byłam i najadłam się co niemała strachu - podniosła w końcu wzrok i spojrzała na Tezeusza, który zmarszczył czoło.

- Mam nadzieję, że więcej podobny pomysł ci nie wpadnie do głowy.

- Nie, nigdy! - zapewniła dziewczyna.

- Cieszę się, że jesteś wobec mnie szczera - kiwnął głową Tezeusz - Może jednak moja matka miała trochę racji co do ciebie, Emilio.

Twarz dziewczyny oblał delikatny rumieniec, a jej narzeczony uśmiechnął się pod nosem widząc tę reakcję.

- Czy jest coś jeszcze, o czym powinienem wiedzieć? - zapytał.

- Och, tak. Sporo rzeczy - podeszła do niego Emilia - Dezyderia i Petroniusz są okropni, Tezeuszu! Cały obiad próbowali przekonać mnie do przejścia na stronę Grindelwalda i opowiadali paskudne rzeczy o Ministerstwie, Aurorach oraz Mugolach!

- A co ty im na to odpowiadałaś?

- Ach, nic zupełnie! Udawałam idiotkę, która nie zna się na niczym i nie ma żadnych poglądów.

- Naprawdę musiałaś udawać? - zaczął droczyć się Tezeusz.

- No wiesz co! - zachłysnęła się powietrzem Emilia - W takim razie nic więcej już Panu nie powiem, Panie Scamander. Miłego dnia - odwróciła się na pięcie w stronę drzwi, ale Tezeusz złapał ją za rękaw płaszcza.

Kryzysowy Narzeczony ● Tezeusz ScamanderWhere stories live. Discover now