Rozdział 15

2.6K 163 84
                                    

Udało mi się wrzucić nowy rozdział. Miałam nadzieję zrobić to wcześniej, jednak jak to bywa w życiu, naskładało mi się nieco obowiązków. Bardzo wam dziękuję za wszystkie komentarze i gwiazdki. Bawcie się dobrze.

Rozdział 15

Harry i Severus regularnie wymieniali listy z przedstawicielami innych szkół, których poznali oraz astronomami z Polski. Ci prowadzili cały czas obserwacje komety, ale na razie jej tor lotu i data minięcia Ziemi nie zmieniły się. Wszyscy jednak zdawali sobie sprawę, że czas nieubłaganie mija.

Któregoś dnia Harry siedział w salonie z dziennikiem na kolanach i wpatrywał się w jedną ze stron. Podróżowali po świecie, zbierając składniki, o których pisał czarodziej sprzed tysiąca lat. Zdobyli także nowe filary, ale młody mężczyzna nie potrafił zrozumieć, co miało jedno do drugiego. Rozumiał, że musieli odwiedzić wszystkie miejsca z dziennika, żeby natrafić na kolejne wskazówki, ale nie wiedział, z jakiego powodu zbierali te wszystkie składniki.

Na początku obaj czarodzieje byli przekonani, że Salazar po prostu dokumentował swoje odkrycia, spisując je w dzienniku. Żaden z nich nie przypuszczał, że założyciel najbardziej znienawidzonego domu w Hogwarcie, okaże się w rzeczywistości bohaterem. Harry zastanawiał się, jakim cudem nikt tego nie odkrył. Wysłał więc do bliźniaków list z prośbą o wyszukanie dla niego książek o Slytherinie. Może tam natrafią też na jakąś wskazówkę.

– Zrób sobie przerwę.

Harry podniósł głowę, słysząc męża. Severus wszedł do salonu, niosąc dwa kubki z herbatą. Większość dnia spędził w laboratorium, warząc zamówione eliksiry i eksperymentując. Mimo wszystko przygotowywał się do wystąpienia na kolejnym sympozjum. Miał zamiar zaprezentować jeden z nowych eliksirów i opatentować go od razu. Osobiście wątpił, żeby ktoś zdołał odtworzyć jego recepturę, ale wariatów nie brakowało

– Nie potrafię – przyznał Harry. Wziął łyk herbaty i odetchnął ciężko. – Wiem, co zaraz powiesz. Syndrom bohatera, gryfona itp.

– Miałem na końcu języka „syndrom wybrańca", ale jak tam wolisz – odparł starszy czarodziej, siadając w fotelu.

Harry skrzywił się momentalnie, kiedy to usłyszał. Od tak dawna nie słyszał tego określenia, że niemalże o nim zapomniał. Własny mąż musiał mu o tym przypomnieć.

– Biorąc pod uwagę, że siedzisz w tym razem ze mną, to obaj jesteśmy wybrańcami – zauważył i wybuchnął śmiechem, widząc minę małżonka.

– Durny bachor. – To było wszystko, co Severus był w stanie powiedzieć. Tym razem punkt dla Harry'ego.

– Ale chyba masz rację. Muszę sobie jakimś cudem zrobić przerwę. Co powiesz na wyjście do kina? – spytał.

Severus skinął głową. Według niego niektóre z filmów, które oglądali, w ogóle nie powinny były nigdy powstać. Nieważne czy oglądali je w kinie, czy w telewizji podczas sobotniego wieczoru. Jeden z takich filmów Mistrz Eliksirów podsumował kiedyś stwierdzeniem, że scenarzysta musiał być pod wpływem jakichś środków odurzających, skoro wymyślił cos takiego. Harry nie mógł się nie zgodzić. Film był kiepski, ale wart obejrzenia, skoro Severus komentował go potem w tak niewybredny sposób. To była zdecydowanie lepsza rozrywka.

Harry uśmiechnął się na samo wspomnienie. Gdyby kilka lat temu ktoś powiedział mu, że Severus Snape zostanie jego mężem, bez namysłu kazałby mu stuknąć się różdżką w głowę. Ale kilka lat temu nie było teraźniejszością. A obecnie Harry uwielbiał swojego małżonka i nie zamieniłby go na nikogo innego.

Dziennik SalazaraWhere stories live. Discover now