Rozdział 8

247 18 6
                                    

Gdy udało mi się uprzątnąć ten bałagan, popatrzyłam na zegar i ledwo co nie poleciałam na ziemię-była druga w nocy. Zdziwiłam się, jakim cudem nikt z rodziny nie zwrócił na mnie uwagi? Nie roztrząsają tej sprawy, po cichu ruszyłam do łazienki, by się odświeżyć i spakować kosmetyki - przynajmniej te najważniejsze. Po chwili zrozumiałam, że „najważniejsze kosmetyki" zajmą mi pół walizki, jeśli będę chciała je wszystkie wziąć. Ograniczyłam się zatem do pudru, różu, maskary oraz kremu do rąk (choć jak dla każdej kobiety, dla mnie także była to trudna decyzja ) . Będąc w pokoju, kończąc pakowanie chwyciła mnie nostalgia - wzięłam stary album fotograficzny. Były w nim moje zdjęcia z wszystkich lat nauki, od pierwszego meczu quidicha, wspólnego kibicowania wraz z Luną na Turnieju Trójmagicznym po wszystkie wspólne wyjścia do Hogsmeade. Z trudem zamknęłam go i odłożyłam na miejsce, wiedząc że gdybym tego nie zrobiła zatraciłabym się do reszty we wspomnieniach i w ogóle się nie przespała. Przeteleportowałam walizkę na dół, a sama położyłam się do łóżka, z głową pełną miłych myśli.
Z trudem zasnęłam, adrenalina zmieszana ze zmęczeniem dała się we znaki, ledwo udało mi się przymknąć powieki, a już poczułam, że zasypiam.
★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★
Obudziłam się jako druga, wiedziałam to po pysznym zapachu jajecznicy, roznoszącym się po całym domu. Spojrzałam na zegarek, lecz ku mojej radości miałam jeszcze sporo czasu, była dopiero siódma, a odjazd pociągu Londyn - Hogwart planowany był na jedenastą trzydzieści. By nie marnować czasu ruszyłam do łazienki. Po ujarzmieniu moich włosów (które ciężko było nazwać włosami, ale mniejsza z tym ) wróciłam do pokoju, by się przebrać - wybrałam zwykłe ciemne jeansy z wysokim stanem i szarą bluzę zakładaną przez głowę. Zeszłam na dół, by w końcu coś zjeść. Jakież było moje zdziwienie, gdy zobaczyłam Rona i George'a rozmawiających o czymś zacięcie z mamą.
- Cześć kochanie! Jak się spało, jesteś głodna? - zapytała mnie rodzicielka, przewracając gofra.
- Spało mi się całkiem dobrze, jestem baaardzo głodna - odpowiedziałam, przeciągając dwa ostatnie wyrazy, dobitnie ukazując, jak ogromny jest to problem.
★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★
Gdy w końcu dotarliśmy na peron 9 i ¾ pierwsza wbiegłam z moim bagażem na drugą stronę, nie mogąc doczekać się powrotu do Hogwartu. Po chwili był także i mój brat, ledwo co nie wpadając w grupkę dorosłych, wracających zapewne po odprowadzeniu swoich dzieci. Rzuciłam im tylko przepraszające spojrzenie i od razu odciągnęłam od nich wzrok. Ron szybko odnalazł Harry'ego i Hermionę, a ja jak zagubione dziecko szukałam Luny - przed pociągiem, za pociągiem, aż postanowiłam po prostu wejść do środka i poszukać jej w którymś z przedziałów.
Poszukując dziewczyny przeszłam zapewne każdy przedział, nagle z tego zajmowanego głównie przez ostatni rocznik trafiłam do pierwszoroczniaków i z zaskoczeniem zobaczyłam Lunę. Siedziała z grupką dzieci zawzięcie im coś tłumacząc, ledwo co nie trącając ich w głowy dłońmi przez swoją gestykulację. Gdy po cichu podeszłam dosłyszałam jedynie śmiech. Bez skrępowania weszłam do kabiny, by z uśmiechem powiedzieć.
- Cześć, wybaczycie, ale muszę wziąć moją koleżankę, dobrze ?
- Niee, nie bierz cioci Luny ! Jest taka fajna i tyle wie o Hogwarcie, roślinach i ... - zaczęła dość wysoka dziewczynka z blond włosami i malinowymi wypiekami na policzkach.
- Hipogryfach, Auroro, niestety muszę iść, obiecuję, że spotkamy się jeszcze pod Hogwartem, na pewno dacie sobie radę beze mnie, w końcu jesteśmy już duzi, nie prawdasz ? - powiedziała moja ukochana, rzucając na mnie przelotne spojrzenie, widziałam w jej oczach iskierkę radości.
Dzieci po krótkim uścisku puściły ciocię Lunę i mogłyśmy w końcu spędzić czas razem. W drodze powrotnej pocałowałam ją zaczepnie w policzek, na co ta tylko lekko się uśmiechnęła i powiedziała.
- Pohamuj się Ginny, jeszcze chwilę wytrzymasz.
Odpowiedziałam jej tylko wystawieniem języka. Po dotarciu na nasze idealne miejsce - na samym końcu, ze sprawnymi drzwiami i wygodnymi, dużymi fotelami usiadłyśmy, by w końcu móc swobodnie porozmawiać. Ku mojemu zdziwieniu Luna po paru minutach położyła głowę na moim ramieniu i przymknęła oczy, by się przespać. Nie przeszkadzało mi to, trąciłam ją delikatnie, by wstała, a ja połączyłam ze sobą wszystkie cztery fotele, by powstało coś na kształt sofy. Wyczarowałam też parę poduszek i koc, po czy zablokowałam drzwi. Wtulona w ukochaną szybko zasnęłam, jej wolny oddech i zapach delikatnych perfum działały na mnie istnie hipnotyzująco.

Kiedy wstałam zdałam sobie sprawę, że jest już wieczór. Wstałam, uważając, by nie obudzić Luny. Niestety mimo moich starań cichy skrzyp fotela sprawił, że wstała. Lekko zaspana zapytała:
- C-co robisz skarbie? Która godzina ?
- Zapewne jest dziewiętnasta, chciałam tutaj trochę posprzątać, wybacz, że Cię obudziłam - powiedziałam, by w ramach przeprosin pocałowałam ją. Czując, że jej dłoń zsunęła się na moje plecy lekko zdziwiona szybko nabrałam oddech. Ku mojemu zawodowi poza tym małym gestem do niczego nie doszło. By nie siedzieć w ciszy zapytałam
- Kim były te dzieci, z którymi rozmawiałaś, ciociu Luno ? - nie mogąc utrzymać powagi zaśmiałam się cicho.
- Mówisz o Abigail, Grace, Williamie i Richardzie ? To dzieci koleżanki taty, to ich pierwszy rok i zostałam poproszona o pomoc im, są naprawdę mili. Z Grace lub Williamem zapewne się poznasz, mają dobre predyspozycje na Gryfonów - odpowiedziała zdawkowo.

Postanowiłam przejść się po przedziale w poszukiwaniu wózka z przekąskami. Ku mojemu zadowoleniu już po przejściu paru kroków zobaczyłam małe kółeczka.
- Dobry wieczór ! Poproszę dwie czekoladowe żaby i dwie butelki soku dyniowego.
- To będzie 14 sykli kochanieńka. Dziękuję bardzo, smacznego!
- Dziękuję, do widzenia.
Grzecznie odeszłam i już miałam ciągnąć za klamkę, gdy poczułam, że coś trzyma ją z drugiej strony.
- Luna, to nie jest zabawne, puść tę klamkę, proszę.
- N-nie !
- Wiesz, że w każdej chwili mogę użyć Alohomory, prawda? - cisza po drugiej stronie była jednoznaczna z odpowiedzią. Poczułam, że klamka jest o wiele lżejsza, ale nadal nie puszczała. Dopiero po chwili mogłam wejść. Ku mojemu lekkiemu zawodowi w środku nie było nic nowego, wszystko pozostało w dokładnie takiej samej pozycji jak przed moim wyjściem.
- Po co ci to wszystko było, hm?
- Sama nie wiem, jakiś dziwny odruch - odpowiedziała, ukrywając twarz w dłoniach.

A więc macie nowy rozdział! Oryginalne wychodziło w nim koło 1800 słów , ale postanowiłam usunąć pewien bezsensowny wątek , przez co zostało jedynie 900. Mam nadzieję , że nie macie mi tego za złe. Zgodnie z obietnicą następny rozdział wstawię w środę , niestety ciężko jest mi określić godzinę , ale będzie to raczej wieczór. Mam nadzieję że wybaczycie mi tak długą przerwę i mimo wszystko spodoba wam się rozdział
Do następnego rozdziału <3

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 16, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

𝐹𝑜𝑟𝑏𝑖𝑑𝑑𝑒𝑛 𝑙𝑜𝑣𝑒 / 𝐿𝑖𝑛𝑛𝑦 (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz