Rozdział 9: Kilka ran jednego dnia

2K 178 10
                                    

Nerwowo przygryzłam wargę na myśl o naszym kolejnym spotkaniu. Spędziłam wieczność na przeszukiwaniu swojej szafy ciągle zmieniając koncepcję co do wyboru odpowiedniego ubrania. W końcu, zrezygnowana, naciągnęłam na siebie wąskie, czarne spodnie i białą koszulę. Stojąc przed małym lustrem w łazience, gorączkowo próbowałam upiąć świeżo ścięte włosy. Fryzjerka nie zrozumiała mojej wizji i pokusiła się o skrócenie ich do ramion. Nie potrafiłam przyzwyczaić się do takiego wyglądu. W końcu, pokonana przez idealnie równe pasma, skapitulowałam upinając luźny ogon. Już nie stresowałam się na myśl o naszym spotkaniu. Nie potrzebowałam też pięknej sukienki czy perfekcyjnego makijażu. Widział mnie w wyciągniętych ubraniach, poplamioną winem i z rozciętą ręką - i co lepsza, nie uciekł. Nie musiałam się niczego bać. Był przecież moim przyjacielem.

Spakowałam do torebki butelkę wina opakowaną w folię bąbelkową - tak dla bezpieczeństwa i upewniwszy się, że wszystko co było mi potrzebne znalazło się w ekologicznym worku, spojrzałam mimowolnie na telefon by sprawdzić godzinę. Mała, biała koperta w lewym, górnym rogu lekko mnie zaniepokoiła. Odblokowałam ekran i wyświetliłam wiadomość.

- Pilna rozmowa. U mnie. Adres znasz. - przeczytałam półgłosem. Simon zawsze miał wyczucie czasu. Wzięłam głęboki oddech i ze zrezygnowaniem odłożyłam torbę smakołyków na kuchenny blat. Praca kolejny raz zniszczyła mi idealny wieczór. Wyciągnęłam wino i odstawiłam je z powrotem do lodówki, a potem odszukałam w kontaktach numer Stylesa.

- Tak, Promyczku? - jego radosny, zachrypnięty głos sprawił, że zaczęłam jeszcze bardziej żałować dzisiejszego spotkania. Miarowy oddech odbijał się echem w słuchawce i zgadywałam, że pewnie uśmiechał się od ucha do ucha.

- Nie dam dzisiaj rady, Harry. Spotkanie z Wrogiem. Przykro mi - wydusiłam z siebie. Opadłam bezwładnie na krzesło i oparłam głowę na łokciu. Jedynym plusem całej tej sytuacji było to, że nie uszykowałam się specjalnie odświętnie.

- Simon Cowell to jedyny człowiek, jakiego znam, który tak idealnie potrafi wstrzelić się w czyjeś plany. - zaśmiał się smutno - No nic. Idź i walcz dzielnie ze Smaugiem, mój Bardzie*.

Uśmiechnęłam się na tą metaforę i nacisnęłam czerwony guzik. Jego świetne nawiązania zawsze zdobywały moje serce, nawet wtedy gdy niezbyt za mną przepadał. Z niechęcią narzuciłam na ramiona granatowy płaszcz i zamknęłam drzwi na klucz. Nie śpiesząc się zbytnio, zeszłam po schodach i otworzyłam mojego mini coopera. Stacyjka zapiszczała, a gdy włożyłam do niej kluczyk od razu usłyszałam głos dziennikarza wygłaszającego informacje dnia.

„Wydaje się, że Harry Styles nie jest już singlem." - usłyszałam nagle. Zwiększyłam głośność i nadstawiłam ucha. Newsy o chłopakach zazwyczaj wywoływały u mnie napady śmiechu, bo większość z nich nie miała w sobie ani ziarenka prawdy. Szczególnie te o właścicielu bujnej fryzury.

„Ostatnio w kuluarach plotkuje się o pewnej wysokiej blondynce i z pewnością nie chodzi o Nadine Leopard. Na razie tożsamość pięknej wybranki członka One Direction nie jest jeszcze znana, ale sądząc po atrakcyjności tematu, media szybko rozgryzą tę zagadkę." - zatkało mnie. Czy tą wysoką blondynką miałam być ja? A może Harry znalazł już pocieszenie?

Odpaliłam silnik i ruszyłam w trasę. Ludzie tak szybko zapomnieli o śmierci Nialla. Wszystkie oczy skierowały się na pozostałą czwórkę ciągle wymagając od nich pełnej gotowości. Tematem numer jeden było tropienie ukrytych po kątach Zayna i Louisa. Na szczęście, ich kryjówki były bezpieczne. Harry nigdy nie należał do grona osób, które chowały głowę w piasek, przybierał raczej pozycję walczącą i stanowczą. Liam za to świetnie radził sobie przy boku tego, do którego właśnie zmierzałam.

AFTER END - H.S.Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum