2

3.2K 112 6
                                    

Jego siostra z porównaniem do Narcyzy i Lucjusza to aniołek. Jest wyrozumiała i potrafi dać sobie wytłumaczyć każdą sytuację. Nawet tą najgorszą będącą paradoksalną. Więc gdy zakończył swoją opowieść o przygodach z ostatnich dwóch dni odetchnął z ulgą. Jedną ciężką rozmowę miał za sobą, która jednak nie była aż tak kłopotliwa jak to sobie wyobrażał. Dianie choć była tym wszystkim niemało zaskoczona, przyjęła do siebie wszystkie wiadomości, choć nie mogła zrozumieć jak matka mogła zostawić swoje dziecko. Przez cały czas trwania rozmowy mała Jasmin siedziała na kolanach cioci ze swoim misiem, z którym się nie rozstawała od momentu pojawienia się w domu Dracona. Nagły płacz blondyneczki przerwał konwersację dorosłych. Malfoy od razu zobaczył brak brązowego pluszaka w rączkach dziewczynki. Zmarszczył ze zdziwienia brwi. Przecież nie wyparował.

Draco wraz z pomocą siostry pierwszy raz w swoim życiu uspokoił dziecko, które ze zmęczenia zasnęło nawet bez swojego ukochanej maskotki, której nie znaleźli. Związku z tym, że nie miał przygotowanego dla małej pokoju położył ją do wózka i przykrył kocem. Tak by jej nie obudzić rodzeństwo po cichu opuściła salon i udała się do kuchni by dokończyć rozmowę.

- Serio nie wiesz kim ona jest? - Zapytała czerwono włosa siadając na wysokim krześle przy blacie.

- Gdybym wiedział to bym ci powiedział. Ale przecież mówię ci, że matka jej nie porzuciła, bo w innym razie McGonagall nie wyglądała tak jakby ktoś umarł. Musiało stać się coś poważnego. - Powiedział tą kwestię po raz czwarty, ponieważ Diana upierała się przy swoim, robiąc kawę.

- Ile ty jej wypiłeś dziś, co? - Spytała jego siostra z obrzydzeniem przyglądając się czarnej cieczy w ekspresie.

W rodzinie jako jedyna jej nie lubiła. Ojciec musiał choćby jedną filiżankę wypić, zresztą tak jak mama, by móc normalnie funkcjonować. Jej drogi mąż pił dwie, ale nie filiżanki tylko kubki. Natomiast ją sam wygląd odstraszał, a co dopiero ten obrzydliwy smród. Skrzywiła się gdy blondyn upił łyk tej cieczy.

- Chcesz? - Zagadał do niej ze złośliwym uśmieszkiem.

- Wypchaj się. - Warknęła podirytowana tym, że zawsze się z nią drażnili z tego powodu.

- Jeśli kawą to z przyjemnością. - Powiedział z rozbawieniem.

W odpowiedzi pokazała mu język, jak mała dziewczynka.

Ku swojemu zaskoczeniu, po tym jak siostra opuściła jego dom, po wejściu do salonu jego oczom od razu rzucił się brązowy pluszak, do którego przytulała się jego córka. 

Jakim cudem do diaska.

Siostra przed wyjściem obiecała mu, że nie powie nic nikomu. Z małym wyjątkiem. Chodziło o jej kochanego męża, którego postanowiła poprosić o pomoc w znalezieniu matki dziewczynki na, powiedzmy niemą, prośbę Dracona. Od pojawienia się córki w jego domu minął tydzień. Przez ten czas nie miał ani jednej chwili by móc się spotkać z starszymi Malfoyami. Jak nie zajmował się małą, którą ulokował na chwilę w swojej sypialni, to szykował pokoik dla niej obok siebie by nie musieć w nocy latać do niej przez pół posiadłości. Jednak, że Mała potrzebowała dużej uwagi zanim się uporał z poustawianiem mebli i pomalowaniem ścian minęło siedem dni jego urlopu. Za ten czas z dziesięć razu przeszukiwał salon w poszukiwaniu jej pluszaka, który magicznie znikał i po jakimś czasie się pojawiał. Było to takie irytujące, że Draco miał ochotę go skopiować i oryginał spalić. Być może w tedy by maskotka się "uspokoiła".

Ósmego dnia obudził go ku zaskoczeniu nie płacz Jasmin, a huk teleportacji dobiegający z dołu. Z niezadowoleniem spojrzał na zegarek. Siódma? Czy wszystkich już pogięło?, zapytał siebie w myślach wygrzebując się z kołdry. Jego zachowanie było inne gdy budziła go córka. Mogła uczynić to nawet w środku nocy, a go i tak by nie ogarnęła złość w porównaniu do tej porannej sytuacji. Zszedł po schodach, na bosaka ubrany w spodnie dresowe, z nagim torsem, przecierając zaspane oko. Blond włosy sterczały mu na wszystkie strony świata. Mimo zaspania nadal miał ochotę zamordować osobę, która pojawiła się w jego domu bez wcześniejszego zawiadomienia.

- Mamo, tata? Czy was kompletnie już pogięło? - Zapytał z przekąsem.

Lucjusz wymienił spojrzenie z żoną i spojrzał na swojego jedynego syna z uniesioną brwią w geście zapytania.

Nim ktokolwiek z towarzystwa zareagował dobiegł ich płacz dziecka. Widząc zdumienie na twarzach rodzicieli doznał olśnienia.

Kurwa! Zapomniałem im powiedzieć!

W pomieszczeniu panowała niezręczna cisza. Draco z nieodgadniętą minął siedział przy stole w salonie z Jasmin na kolanach i w zwyczajnie w świecie karmił ją kaszką zrobioną przed paroma minutami. Jego rodzice siedzieli na przeciwko niego przyglądając się temu niecodziennemu widokowi. Nie spodziewali się zobaczyć kiedykolwiek, a szczególnie tak szybko, jak ich jedyny syn sam z siebie będzie karmił dziecko. Przecież sam im kiedyś tłumaczył, że nie znosi tych małych brzdąców, które nic innego jak hałasować nie potrafią. Takie, miłe, małe zaskoczenie.

- Masz nam coś do powiedzenia? - Przerwała w końcu ciszę matka chłopaka, który najwidoczniej nie zamierzał sam wszystkiego wytłumaczyć.

- Tak jakby. - Powiedział po czym głośno wypuścił powietrze z płuc.

Raz kozie śmierć.

Wiadomość o tym, że jego siostra pokochała Pottera i rodzice zaakceptowali jego osobę było zaskoczeniem dla jego osoby. Wiedział, że w pewnym stopniu zmieniły się ich poglądu, ale nie spodziewał się, że aż do takiego stopnia. Wysłuchali go w spokoju, nie było krzyków ojca, który wcześniejszych latach szybko wybuchał złością, podczas jego monologu siedział cicho aż do końca. Gdy zakończył swoje tłumaczenie przez krótki czas siedzieli w milczeniu, które od czasu do czasu było przez wesołe gawędzenie Jasmin bawiącej się swoim kochanym misiem. Gdy tylko wszystko sobie przemyśleli opanowanym tonem głosu, co było zaskoczeniem dla młodego Malfoya, powiedzieli to co myślą. Nawet został pochwalony przez ojca, który z dumą przyznał, że wychował odpowiedzialnego mężczyznę nie uciekającego od problemów. Z tego wszystkiego omalże nie upuścił siedzącej mu na kolanach córki. Na szczęście w porę się zorientował.

Cholera, czy aby Aurorzy nie zrobili im prania mózgów? Bo nie wierze by oni tak z sami siebie to wszystko mi powiedzieli.

Tatuś / DramioneWhere stories live. Discover now