5

2.4K 97 5
                                    

Z niedowierzaniem wpatrywał się w kartkę, która była zapisana czarnymi literami pochodzącymi z druku. Wyraźnie z niego wyczytał, że Babica jego córki chce uzyskać pełne prawa nad dzieckiem. Nie był z tego faktu zadowolony i nie mógł skupić się na tyle by móc racjonalnie pomyśleć. Potrzebował chwili by ochłonąć i móc skupić swoje huczące myśli. Dopiero po dopuszczeniu do siebie informacji, którą dostał z mugolskiego sądu zaczął powoli przypominać sobie zdarzenie z parku. Wprawdzie domyślam się że chodzi o jego Jas, ale nie chciał wyjść na jakiegoś debila i tylko dlatego do nich nie podszedł. Nigdy wcześniej tych kobiet nie widział. W ich oczach mogło to wyglądać co najmniej dziwnie, a nie chciał zrobić z siebie pośmiewiska.
Wiedział, że nie mógł tej informacji zachować dla siebie. Nie znał się na mugolskim prawie dlatego też wolał nie ryzykować samotną walką o prawa rodzicielskie do swojego oczka w głowie. Przywiązał się do niej i nie chciał jej stracić za żadne skarby. Więc gdy tylko uporał się ze swoimi rozbieganymi myślami od razu skierował się do swojego gabinetu by wysłać sowę do swojego szwagra. Napisał na kawałku pergaminu kilka niezgrabnych słów po czym zwinął go w rulonik i przywiązał do nóżki zwierzęcia, które już po chwili szybowała na niebie w wyznaczonym kierunku. Gdy tylko stracił z oczy ptaka odetchnął ostatni raz i udał się do pokoju córki, która budowała bliżej nie określone coś z klocków. Zapominając na krótką chwilę o liście oddał się w wir zabawy. Jednak choć w obecności córki potrafił nie zamartwiać się wezwaniem do sądu, to w momencie pojawienia się Pottera, wraz z jego siostrą, sprawiło pojawienie się ponownych czarnych myśli w jego głowie. Diana pojawiła się tylko po to by wziąć Jasmin ze sobą do ich rodziców informując go przed zniknięciem, że zwróci mu dziecko pod wieczór dając im przy tym czas na spokojne omówienie całej tej sprawy. Choć czerwono włosa wydawała się nie mieć pojęcia nić o tajemniczej osobie jej mąż, Harry, sprawiał inne wrażenie. Podczas wspólnej wizyty małżeństwa nie udzielał się wcale. Stał jakiś zamyślony jakby rozważał to co może powiedzieć blondynowi a to co nie. Jakby to miało jakieś większe znaczenie.

Podczas jakże długiej rozmowy (trwała w końcu prawie trzy godziny) nie udało mu się wyciągnąć od Pottere informacji, która interesowała go odkąd dowiedział się, że jest ojcem. Harry jakby wiedział czego pragnie Draco się dowiedzieć według Malfoya musiał staranie zaplanować każdą minutę ich rozmowy, ponieważ zadawał pytania, a gdy blondyn skończył na nie odpowiadać od razu zadawał kolejne nie dając Tatusiowi dojść do głosu. Spotkało to się z irytacją ze strony gospodarza, jednak kruczoczarny nie przejmował się tym. Gdy tylko dowiedział się od towarzysza tego co potrzebował zaczął mu tłumaczyć wszystko związane ze sprawa sądu. Perfidnie omijał temat matki Jas choć tydzień temu zobaczył ją choć nie był do końca jeszcze wszystkiego pewien. Najpierw musiał przeprowadzić odpowiednie testy potwierdzające jego tezę. Z jednej strony wolałby okazało się to fatalnym zbiegiem okoliczności, a z drugiej wiedział, że to nie do końca tak źle. W końcu on się zmienił i inaczej zareaguje niż dwa lata temu. Choć rozważał wszystkie za i przeciw powiedzenia Draconowi swoich przypuszczeń nadal nie wiedział, po której obrać się stronie. Zdecydował, że jeszcze trochę poczekać. Przynajmniej do czasu aż potwierdzi swoje spekulacje.

Wraz z zakończeniem rozmowy Potter pożegnał się i jak najszybciej opuścił domu Dracona mówiąc, że ma bardzo pilną sprawę do załatwienia na mieści i chciałby to jeszcze zrobić dziś. Choć chciał go zatrzymać nie zdążył. bo chwilę po wypowiedzeniu słów na pożegnanie Harrego już nie było w zasięgu jego wzroku. Westchnął zrezygnowany i udał się do swojej sypialni wziąć kąpiel zanim wróci Diana z córką. Punktualnie o godzinie dwudziestej rozległ się huk towarzyszący przy teleportacji dochodzący z salonu. Od razu się udał w kierunku skąd doszedł hałas. Odebrał z ramiona siostry swoją pociechę i powitał ją buziakiem. Czekał na jej powrót ponad dwadzieścia minut. Ten czas poświęcił na przemyślenia i doszedł do wnisku, że siostra musi coś wiedzieć. Dlatego też zamierzał ją wypytać choć mógł spodziewać się odmowy. Potter na pewno poprosił ją o milczenie.

Jednak spróbować nic nie szkodzi, prawd? Związku z tym domysłem nim siostra zdążyła się teleportować zaproponował jej napicie się herbaty lub kawy. Widział w jej zachowaniu wahanie, ale w końcu, pod wpływem wzroku małej, która z zaciekawieniem się jej przyglądała po zadanym przez tatusia pytaniu, się zgodziła. Rozradowany blondyn udał usadowił na jej kolanach Jas, która przyjęła to z wesołym śmiechem i udał się do kuchni zaparzyć dwie herbaty. Podczas przyrządzania trunków starał się obmyślić coś co by mogło mu pomóc w przekonaniu Diany, jednak nic konkretnego nie przychodziło mu do głowy. Był zbyt zdenerwowany rozmową, którą miał przeprowadzić. Liczył na jej powodzenia. Miał wielką nadzieje, że siostra złamie się i powie mu cokolwiek co by naprowadziło go na ślad matki. Nie musiała mu wyjawiać jej tożsamości. Wystarczyły mu drobne wskazówki pozwalające zrobić mu kilka kroków na przód w tej zagadce. Do salonu wrócił po niecałych siedmiu minutach. Podał siostrze kubek z parującym napojem i zasiadł na przeciwko niej. Chwile się jej przyglądał po czym w końcu postanowił podjąć konwersację.

- Jak tam było u rodziców? - Zadał pierwsze lepsze pytanie jakie przyszło mu do głowy by nie zaczynać od razu od konkretów.

Diana przyjrzała mu się uważnie. Zdziwiło ją trochę to pytanie. Zazwyczaj nie interesowały go jej wizyty u rodzicieli, a nawet jeśli to nigdy się o nie nie pytał. To ze jej naturalny kolor to tleniony blond nie była pustą blondynką jak to często słyszała w kawałach, które jej opowiadał mąż na własną jej prośbę. Była to jedna z przyczyn zmiany kolorów na taki odważny. W końcu czerwony w arystokratycznej rodzinie magicznej nigdy nie był uznawanym kolorem do farbowania włosów. Jak już go się chciało zmienić to na jakiś naturalny na przykład brąz lub czerń w jej przypadku. Jednak i tak postawiał na swoim po mimo gróźb ojca o pozbawieniu ją majątku i tym, że ją nikt nie zechce.

- W porządku. - Oparła po dłuższej chwili namysłu. - Są zadowoleni, że mają jeszcze jednego wnuka. - Dodała po chwili.

- A jak .... dobra przejdę do konkretów. - Skapitulował pod wpływem świdrującego wzroku Diany, która wpatrywała się w niego jakby zamierzała przejrzeć go na wylot i zobaczyć co znajduje się za niem. - Powiedz co dowiedział się Potter na temat matki Jasmin. - Poprosił robiąc minę dziecka proszącego o coś.

- Wiedziałam. - Skomentowała jego wypowiedź z delikatnym westchnięciem. - To jeszcze nie jest pewne. Musi to jakoś potwierdzić, ale nie za bardzo nam się na tych wszystkich mugolskich sprawach.

- To mugolka? - Zapytał zaskoczony próbując przypomnieć sobie cokolwiek. Jednak nadaremnie.

- Mugolaczka. Czarownica pochodząca z rodziny mugoli.

- Nie musisz mi jej imienia zdradzać, ale powiedz cokolwiek.

- Nie mogę. - Powiedziała - No dobra. Dzień przed tym jak dowiedziałeś się o Jas miała wypadek. Na szczęście dziecku nic się nie stało, ale ona sama zapadła w śpiączkę. Gdyby nie to nigdy byś się o Małej nie dowiedział. Wiem tylko tyle, że leży w jakimś mugolskim szpitalu gdzieś w okolicy dworca. - Dodała po chwili gdy mina jej brata nie zmieniła się. Wyglądało to dziwnie, ale wystarczyło by zmiękczyć jej serce.

- Jesteś wielka. - Powiedział z entuzjazmem.

- Powiedz tylko cokolwiek Harremu, a nie żyjesz. - Warknęła na odchodne.

Gdy tylko oddała mu w ręce Jas ucałowała ją w policzek na pożegnanie i już po chwili jej nie było.

Przynajmniej wiem gdzie szukać.

Tatuś / DramioneWhere stories live. Discover now