Prolog

710 89 115
                                    

Green Valley od zawsze było spokojnym miasteczkiem. Przepełniał je śmiech dzieci i organizowane przez nie zabawy. Ich uśmiechnięte twarze rozpalały serca niejednego przejezdnego, który dziwił się, jak doszło do tego, że całe miasteczko stało się jedną, wielką rodziną. Odpowiedź była wręcz banalnie prosta – każdy się tutaj znał i bezwzględnie sobie nawzajem pomagał. Właśnie to budowało społeczeństwo Green Valley – spokój, rodzina i wzajemna pomoc. Obraz ten utrwalił się w pamięci młodej Brooke Richards, która bawiła się na niewielkim placu zabaw, który ojciec postawił specjalnie dla niej w ogródku, gdy jeszcze była szkrabem. Teraz, mimo „dorosłego" wieku, jakim określała swój czternastoletni żywot, siedziała na huśtawce tylko dlatego, że sprawiało jej przyjemność wspominanie starych, dobrych czasów, kiedy to ze swoją kuzynką wspólnie ganiały się podczas gry w berka. Pamiętała doskonale śmiech dziewczynki, który wyrył się w jej pamięci.

Brooke wybudziła się jednak szybko ze swoich rozmyślań, zauważając samochód podjeżdżający pod dom, niegdyś należący do pani Shepard. Do dziś stał jednak pusty, choć wyglądało na to, że w ciągu najbliższych dni miało się to zmienić. Z czarnego, dość luksusowego samochodu wysiadła wysoka, dostojna kobieta, a u jej boku stanął po chwili jej mąż. Brunetka, która dalej siedziała na huśtawce, ujrzała, że w samochodzie dalej ktoś się znajdował – była to młoda Jasmine Collins nie zdająca sobie sprawy, że wraz z rodzicami dojechali już na miejsce. Niesforna nastolatka wolała grać w Tetris na swoim niewielkim telefonie i odcięta od rzeczywistości wciąż próbowała uzyskać jak najwyższy wynik. Oderwała się jednak, gdy się jej to nie udało i zaczęła rozglądać się po otoczeniu. Dostrzegła dziewczynę mniej więcej w jej wieku, która wydawała się jej być zagubiona. Była to Brooke, która zamyślona wciąż wpatrywała się w ziemię, jednak szybko zniknęła Jasmine z widoku, wchodząc do domu.

Po chwili z dawnego domu pani Shepard wyszli zadowoleni rodzice nadal siedzącej w samochodzie dziewczynki i oznajmili, że od dziś ten dom jest pełnoprawnie domem państwa Collins.Jasmine zmęczona opuściła pojazd i podążyła za matką, oprowadzającą ją po ogrodzie, jak i wnętrzu domu.

Ich przeprowadzka wiązała się to z przenoszeniem mnóstwa pudeł wypchanych po brzegi ubraniami, pamiątkami i książkami, lecz szykowali się do tego już od dłuższego czasu. Zdecydowali się w końcu opuścić wielką metropolię, jaką był Nowy Jork, i przenieść się do niewielkiej mieściny mieszczącej się w pobliżu pięknych, malowniczych lasów i jezior. Mogli nareszcie odetchnąć świeżym powietrzem i nacieszyć się porannym śpiewem ptaków zamiast warkotem samochodów.

Dziewczynka nareszcie trafiła na pokój, który uznała za idealny dla siebie, z wytchnieniem ulgi usiadła pod ścianą i pożegnała kilkoma słowami matkę, wypraszając ją tym samym z pomieszczenia. Wreszcie młoda Jasmine mogła usiąść, nie przejmując się już niczym, nawet przeprowadzką, za którą odpowiedzialni byli rodzice i firma przeprowadzkowa. Nastolatka postanowiła jednak rozejrzeć się po okolicy, w której mieszkali, wypatrując swoich rówieśników przez okno.

Brooke Richards zdecydowanie różniła się od swojej rówieśniczki – Jasmine. Spokojna i opanowana nigdy nie potrzebowała uwagi innych, aby czuć się ważną, ponieważ gdy na nią zerkali, obawiała się, że zrobiła coś nie tak bądź ubrudziła się swoim drugim śniadaniem. Dziewczyna zdecydowanie wolała spędzać czas odosobniona i unikać dzięki temu pytań dotyczących jej spoczywającej w niebie kuzynki Elise. Panienka Richards żałowała, że obok nie miała wsparcia jakiejkolwiek przyjaciółki, lecz jeśli przyjaźń miała wiązać się z kolejną stratą i bólem, to wolała jednak nie wychylać się zanadto.

Dziewczynka pomagała mamie w sprzątaniu kuchni po obiedzie, aż nagle usłyszała dźwięk dzwonka do drzwi. Oczywiście rodzicielka otworzyła je i ujrzała w nich niższą od siebie panienkę Collins, która postanowiła na własną rękę znaleźć znajomych.

– Dzień dobry – wybrzmiał jej dźwięczny głos w całym domu.

– Dzień dobry, moja droga. – Uśmiechnęła się do niej ciepło pani Richards. – Nie widziałam cię chyba jeszcze w naszej okolicy. Potrzebujesz czegoś? – spytała uprzejmie kobieta.

– Niczego. – Wzruszyła ramionami. – Jestem nowa w sąsiedztwie i chciałam poznać moich rówieśników, a zauważyłam, że mieszka tu dziewczyna, która jest w podobnym wieku do mnie. – Uśmiechnęła się.

– Brooke! – zawołała mama. – Chyba chodzi o ciebie, słońce.

Zza framugi drzwi kuchennych wychyliła się drobna brunetka i uśmiechnęła się promiennie, lecz po chwili z powrotem wróciła do swoich obowiązków z nadzieją, że nowo przybyłą opuści tę posesję. Niestety zamiast tego Jasmine została przez jej matkę zaproszona do środka, przez co ta po chwili znalazła się obok młodej Richards.

– Dlaczego się boisz? – spytała bez skrupułów Collins.

– Nie lubię obcych. – Wzruszyła ramionami brunetka, na co nastolatka uśmiechnęła się.

– Nazywam się Jasmine. Jasmine Collins i mieszkam naprzeciwko. – Dziewczynka wyciągnęła rękę w stronę drugiej dalej niezbyt przekonanej dziewczyny.

– Ja jestem Brooke. – Starała się uprzejmie odpowiedzieć, wciąż mając nadzieję, że w końcu zostawi ją w spokoju.

– Widzisz?! – krzyknęła radośnie. – Już nie jestem obca, więc możemy teraz porozmawiać? – Spotkała się z cichym śmiechem ze strony rówieśniczki, ponieważ była ona zwyczajnie rozbawiona jej otwartością i odwagą.

– Przecież już rozmawiamy – stwierdziła.

– Ale teraz już jako przyjaciółki, a nie nieznajome.

<><><><><><><><><><><><>

Witajcie Kochani w nowej książce na moim profilu. Mam nadzieję, że pierwszy rozdział przypadł Wam do gustu i przyjemnie się Wam go czytało. 

W razie jakichkolwiek błędów piszcie, bo mogłam czegoś nie zauważyć!

Mieliśmy w tym rozdziale okazję poznać dziś dwie bohaterki książki oraz początek ich przyjaźni. Napiszcie więc, co sądzicie, a my widzimy się już w kolejnym rozdziale!

Aria

Obiecaj, że nie odejdziesz (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz