4. Ryzyko

211 54 144
                                    

 – Co tu robisz?

Ashton spytał swojego znajomego, który stał przed wejściem do szkoły. Chłopak do niego podszedł, chociaż czuł w głębi duszy, że stało się coś złego, skoro chciał się z nim spotkać.

– Mamy problem.

– Wytłumacz mi wszystko, Scott – wypalił z poważną miną, a serce zaczęło bić mu szybciej.

– Gabriel miał zająć się dostarczeniem paczki. – Sulivar spuścił głowę, bojąc się spojrzeć w ciemne i chłodne tęczówki White'a.

– Wiem. Sam go wysłałem.

– Ale przyłapali go.

Chłopak spojrzał w ziemię, aby uniknąć przerażająco chłodnego spojrzenia Ashtona, które przeszywało każdego człowieka na wskroś.

– Czy on chce nas wpakować za kratki?! – krzyknął, powstrzymując się przed uderzeniem młodego. Nie zważał nawet na przyglądających się mu przechodniów. – Uciekł? – westchnął, łapiąc się za skroń.

– Tak – odpowiedział Scott. – Miał założony kaptur i na szczęście nikt go nie rozpoznał.

– Co jeszcze?

– Straciliśmy tę paczkę. – Odsunął się, widząc wściekłość malującą się na twarzy Ashtona. – Policja dotarła na miejsce i ją zabrała.

– Nikomu nie mówiłeś o przesyłce, prawda?

– Nie – powiedział pośpiesznie chłopak, przełykając ciężko ślinę.

– Dobrze. Wracam teraz na salę, a ty nie mów nikomu o naszej rozmowie. Jeśli zaczną pytać o cokolwiek, to powiedz, że porozmawiamy jutro wieczorem – poinstruował go, na co Scott skinął i odszedł, zarzucając na głowę kaptur swojej granatowej bluzy.

Ashton odwrócił się, ale nie wrócił na salę, bo mecz dobiegł już końca. Wygrała drużyna Margot High, przechodząc tym samym na prowadzenie w walce o tytuł mistrzów stanu.

Dzisiejszy dzień owocował w wiele nieprzyjemnych niespodzianek, a dodatkowo w najbliższym czasie Ashton mógł zostać oskarżony o zrujnowanie cennej dostawy. Wszystko przez Gabriela, który nie był wystarczająco ostrożny i naraził cały zespół na poważne problemy ze strony szefostwa.

Sobotniego wieczora Ashton wsiadł do samochodu i ruszył w kierunku kryjówki, w której zwoływali wszelkie ważne zebrania. Dzisiejsze należało jednak do szczególnie ważnych. Chłopak musiał uspokoić swój zespół i znaleźć wystarczające dla szefa wytłumaczenie na to, że dostawa nie dotarła do klienta.

Jechał drogą otoczoną gęsto rosnącymi drzewami. Miejsce spotkania znajdowało się na obrzeżach Green Valley wewnątrz ciemnego lasu. Opuszczony od kilku lat budynek został kupiony przez rodzinę Sulivar i odrestaurowany, aby nastolatkowie mogli bez obaw tam przesiadywać. Szare ściany z zewnątrz były delikatnie obrośnięte bluszczem, a drzwi prowadzące do wnętrza zostały zablokowane tak, aby jedynie członkowie zespołu mogli je otworzyć.

Po trzaśnięciu drzwiami pojazdu, chłopak spokojnym krokiem ruszył w stronę oczekujących już na niego osób. Zobaczył rudowłosą Ember Evans, która siedziała na fotelu i znudzona wpatrywała się w kłócących się ze sobą Gabriela i Nathaniela.

Główne pomieszczenie było dość ciemne, chociaż urządzone szykownie jak na kryjówkę w lesie. W głównym pomieszczeniu znajdowały się skórzane fotele i kanapa, a pomiędzy okrągły, drewniany stół, przy którym zasiadali, gdy nadchodziła pora na naradę.

Ember odwróciła się w stronę chłopaka, słysząc trzeszczące pod wpływem jego kroków drewniane panele. Uśmiechnęła się do niego i wyczekiwała reakcji na kłótnię dwojga przyjaciół.

Obiecaj, że nie odejdziesz (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz