7

13 1 0
                                    

,,Jedynym sposobem na pozbycie się pokusy jest uleganie jej.'' - Oscar Wilde ,,Portret Doriana Graya''

Kiedy obudziłem się w pierwszy dzień szkoły, Remusa już nie było w dormitorium. Wcale mnie to nie dziwiło, bo choć mówiliśmy na niego Lunatyk, chłopak zdecydowanie był rannym ptaszkiem. Gdy schodziliśmy na śniadanie zazwyczaj jego już na nim nie było, włóczył się po błoniach i zaczytywał w dziejach magii lub jakiejś innej historycznej księdze w bibliotece. Również Peter robił to, co zawsze, czyli nerwowo krzątał się po dormitorium w poszukiwaniu swoich rzeczy. Nie ważne, jaki był dzień, Pettigrew zawsze ginęły przedmioty. Zazwyczaj za sprawą jego nierozgarnięcia, a w innych przypadkach, dzięki naszym żartom. Jedynym co zaburzałoby status quo był fakt, że Jamesa nie było ani w sypialni, ani w łazience.

-Gdzie Rogacz? - spytałem, zawiązując swój krawat na szyi. Gdy już mi się to udało, szybko go rozwiązałem, dochodząc do wniosku, że nie interesują mnie przyjęte reguły. Koszulę także lekko wyjąłem ze spodni. Zarzuciłem na siebie szkolną szatę i zacząłem szorować zęby.

-Widziałeś mój podręcznik od eliksirów? Slughorn mnie zabije... - spytał, wyrzucając swoje książki z kufra.

-Przecież nie dostałeś się na eliksiry dla zaawansowanych - powiedziałem, lekko zirytowany. Właśnie sam pakowałem swoje książki. W tym roku uczęszczałem na eliksiry, transmutację, zaklęcia i obronę przed czarną magią dla zaawansowanych. Niestety nie dostałem się na zielarstwo, które miało być pomocne w dostaniu się na staż do Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów. Moje marzenie o zostaniu aurorem mogło obrócić się w mrzonkę, ale nie zamierzałem przejmować się na zapas. Użalanie się nad sobą nigdy w niczym mi nie pomogło.

-A no tak... Dzięki, Łapo - powiedział. - Lily i White jedzą śniadanie z samego rana i Rogacz chciał je tam złapać. To znaczy Evans, nie White... Ech, wiesz o czym mówię.

-Lepiej sami tam chodźmy, bo jeszcze nic nie zostanie - odparłem. Gdy dotarliśmy do Wielkiej Sali nasz przyjaciel skutecznie podrywał swoją wybrankę. Śmiali się, patrzyli sobie w oczy, a gdy trwało to zbyt długo, Evans zawstydzona chowała wzrok. Wyglądała naprawdę uroczo i wcale nie dziwiłem się temu, że się w niej zakochał. Oprócz swoich niewątpliwych zalet miała także wady. Nie była bardzo atrakcyjna, chociaż w oczach Jamesa musiała być najpiękniejszą dziewczyną w zamku. Poza tym nie znałem drugiej tak bardzo upartej osoby. Zazwyczaj podchodziła do ludzi z sercem na dłoni, ale gdy kogoś skreśliła nie było przebaczenia. Była odważna, ale tylko do czasu. Chyba sama nie zdawała sobie sprawy ze strachu, a w momencie, w którym go poczuła, traciła nad nim kontrolę.

Przywitałem się z nimi i zająłem miejsce naprzeciw Remusa. Chłopak już dawno zjadł śniadanie i zaczytywał się w Proroku Codziennym. Nagłówki krzyczały o kolejnych zaginięciach mugolaków i tajemniczych wypadkach w domach mugoli. Mimowolnie rozejrzałem się po Wielkiej Sali, która wydała mi się teraz smutna i pusta. Tylko stół Ślizgonów wyglądał tak jak rok temu.

-Lily? - zapytałem, kończąc śniadanie.

-Tak?

-Nie wiesz, gdzie jest Samantha? - moje pytanie sprawiło, że kilka osób się odwróciło. Zupełnie tak, jakby wywoływało to jakiś ogólny szok. Dwie Gryfonki z ostatniego roku zamilkły i wymieniły między sobą spojrzenia.

-Pewnie pod salą - powiedziała. - My też powinniśmy już iść, profesor Slughorn nie lubi spóźnień.

Dziewczyna zdecydowanie miała rację. Nie chciałem spóźnić się już na pierwsze zajęcia, na które mogłem uczęszczać głównie dzięki sympatii Slughorna. Byłem przystojny i popularny, a poza tym grałem w drużynie Quidditcha i co najważniejsze - moja rodzina była stara i wypełniona wpływowymi osobami. Wszystkie te cechy sprawiły, że profesor zaprosił mnie do swojego klubu Ślimaka. Oczywiście, zgodziłem się. Jednak bardzo rzadko bywałem na ich spotkaniach. Nienawidziłem tej grupy nadętych dzieciaków, chełpiących się pracą swoich rodziców. Oczywiście do klubu należały także takie osoby jak Severus Snape, czy Lily Potter, bez układów, bez znanego nazwiska. Horacy mówił, że są wybitnymi talentami. Snape zawsze się wtedy puszył, a Ruda chowała wzrok.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 29, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

BlackWhere stories live. Discover now