XIX

447 34 2
                                    

Razem z bliźniakami pojechaliśmy do domu, aby zmyć z siebie resztę farby. Chłopaki ogarnęli się pierwsi, bo chcieli pilnować Scotta. Nie rozmawialiśmy o tym, co stało się w lofcie. W sumie to niczemu nie dowodziło. Nigdy oficjalnie ich nie przyjęłam jako swoje bety, więc nadal się starali wkupić w łaskę McCalla.

Kiedy bliźniacy wyszli, poszłam pod prysznic i pozbyłam się farby z brzucha i obojczyków. Trochę było mi szkoda, ale na szczęście miałam zdjęcie z wczoraj, które zrobiła mi autorka tego arcydzieła.

Wiedziałam, że byłam już spóźniona na pierwszą lekcję, więc nie miałam zamiaru się spieszyć. Wyszłam z apartamentu i pojechałam do szkoły. Ledwo do niej weszłam, a już dopadł mnie Scott, co było dla mnie dość dużym zaskoczeniem.

- Czemu twoje bety cały czas za mną chodzą?- zapytał zirytowany chłopak.

- Po pierwsze: oni nie są moimi betami. Z tego wynika punkt drugi: cały czas starają się być w twoim stadzie- odpowiedziałam spokojnie.

- Nie rozmawialiście o tym, ani nic?- spytał łagodnie.

- Daj sobie spokój z fałszywą uprzejmością, bo jej nie kupuję- przerwałam mu.- Co jest grane?- zapytałam rzeczowym tonem.

- Chodzi o Stilesa- zaczął.

- Co z nim?- spytałam zaniepokojona.

- Ostatnio mało sypia i w ogóle. Mówiłem mu, żeby wziął sobie trochę wolnego i odpoczął, ale uparł się, że chce pomóc- wyjaśnił.

- Zajmę się tym- oznajmiłam stanowczym tonem.- Wiem, kto mu przemówi do rozsądku- powiedziałam i poszłam szukać Stilesa.

Złapałam jego zapach i poszłam tym tropem aż do męskiej szatni. Bez chwili zawahania weszłam do środka. Był tam tylko Stilinski. Brunet siedział na jednej z ławek. Od razu zauważyłam, że trzęsły mu się ręce.

- Stiles... co się dzieje?- spytałam łagodnym głosem, a chłopak wstał gwałtownie z ławki, na której siedział.

- Nie wiem- odpowiedział, podchodząc do mnie, a pojedyncza łza spłynęła mu po policzku.

- Wszystko będzie dobrze- próbowałam go uspokoić i przytuliłam go.- Pojedziemy do szpitala, dobrze?- zapytałam, na co Stiles mruknął w moje ramię.- Uznam to za „tak"- stwierdziłam i zaśmiałam się słabo.

Wyszliśmy razem z szatni i poszliśmy prosto na parking, skutecznie omijając nauczycieli, którzy mogliby nas zatrzymać. Kiedy byliśmy już na zewnątrz, stanęłam obok Bestii, a Stiles popatrzył na mnie, jak na wariatkę.

- Nie wsiądę na to- oznajmił stanowczo.

- Nigdy nie jeździłeś ze Scottem?- spytałam zdziwiona.

- Nie lubię motorów- odparł, a ja dałam mu swój kask.- Serio?!

- No co? Będziesz czuł się bezpieczniej- powiedziałam.

- A co z tobą? Wiesz, że możesz dostać mandat?- zapytał. Wiedziałam, że szukał wymówki, aby nie jechać na motocyklu.

- Poradzę sobie- oznajmiłam i wsiadłam na maszynę.- Zakładaj kask i zaufaj mi- poprosiłam go. Po chwili Stiles siedział za mną.- Złap mnie w talii i postaraj się mnie nie udusić- poinstruowałam go i ruszyliśmy w stronę szpitala.

Na początku Stiles prawie mnie udusił, ale z czasem poluźnił uścisk i wydawał się być spokojniejszy. Zajęło nam to trochę dłużej, niż zakładałam. Wszystko dlatego, że jechałam o wiele wolniej, niż zazwyczaj, aby Stilinski mógł się trochę rozluźnić. Gdy zaparkowałam, zsiedliśmy z motocykla, a chłopak oddał mi kask.

Miłość, Śmierć i Kłamstwo|| teen wolfWhere stories live. Discover now