12. Żegluga morzem wątpliwości

1K 180 123
                                    

- Dzień dobry – przywitała się grzecznie Nakamura z kobietą, która otworzyła jej drzwi, przekraczając następnie próg mieszkania państwa Akaashi.

- Cześć Ine – rzucił lekko Keiji, wchodząc do holu z głębi mieszkania. – zjesz z nami obiad? - zapytał z grzeczności, ale wiedział, że jego przyjaciółka i tak odmówi.

- Dziękuję, nie zamierzam. Musimy porozmawiać.

Matka Keijiego szybko zniknęła im z pola widzenia, a oni przekierowali się do pustego obecnie salonu. Obaj usiedli przy małym stoliku w kącie pomieszczenia i przyciszonymi głosami zaczęli rozmowę.

- Mówiłeś mi, że jest godny zaufania. – rzekła kąśliwie Nakamura. Keiji skulił ramiona.

- Sama potem tak uznałaś. Poza tym tu nie o to chodzi. Mogło mu się coś stać. Po co w ogóle się tu fatygowałaś? – spojrzał na nią podejrzliwie.

- Keiji, ty nie rozumiesz, co? – westchnęła ciężko, kładąc dłoń na ramieniu zmieszanego bruneta. Gapił się na nią zagubiony, więc pospieszyła z wyjaśnieniami. – Wszystko z nim dobrze, mam swoje źródła. Przesłałeś im wtedy pieniądze, prawda?

- Skąd ty to... - zmarszczył brwi, jednocześnie zdziwiony sposobami Ine i wściekły jej wścibskością.

- Nie to jest teraz ważne. – ucięła, tylko bardziej irytując rozmówcę.

- Czemu nie zostawisz mnie w spokoju? Myślałem, że masz coś ważnego, ale jedyne, co tu robisz to przyznajesz się do grzebania w moim życiu! – podniósł głos, lecz nie na tyle, by można było nazwać to krzykiem.

- Reiko śpi.

- Skąd...

Nakamura ponownie tego dnia westchnęła i postanowiła zwyczajnie kontynuować.

- On cię wykiwał, nie widzisz tego? Zdobył zaufanie, zaprzyjaźnił się, dostał pieniądze i zwiał. Nie możesz go o nic posądzić, bo przekazałeś darowiznę z własnej woli. Koniec tematu. On ma czego chciał, a ty zostałeś ponownie sam ze zrujnowaną karierą i jeszcze większą pustką w sercu. – powiedziała wolno, pozwalając Akaashiemu kolejno przyswajać każdy fakt.

- To nie może być prawda – zaprzeczył, ale jego umysł nie potrafił temu zaprzeczyć. Wszystko składało się w całość i miało zupełny sens. Jedyną rzeczą, która się nie zgadzała, był charakter Bokuto i jego uczucia. Przecież był taki prostoduszny, taki dobry, taki szczery i nieraz naiwny. Nie wymyśliłby tak podłego planu wykorzystania celebryty dla swoich korzyści, nie potrafiłby też tak kłamać... Chyba, że cała ich znajomość była zwyczajną grą, udawaniem. Czy ktokolwiek może mieć takie zdolności aktorskie? Nie dał rady odpowiedzieć sobie na to pytanie.

Fakty jednak pozostały faktami. Bokuto rzeczywiście po otrzymaniu pieniędzy jakby ulotnił się z życia Keijiego, a wyglądało na to, że miał możliwości cokolwiek byłemu modelowi przekazać.

Był w szoku. Oparł się powoli o obite ciemnym materiałem oparcie fotela i wsłuchał się w typowe dla Nakamury stukanie długich paznokci o stół.

Nawet zawładnięty żalem i wstydem z wyjścia na naiwnego idiotę, wiedział jak się opanować i myśleć trzeźwo. Odetchnął trzy razy, po czym powiedział:

- Muszę się z nim zobaczyć.

- Co ci to da?

Akaashiego ponownie zatkało, ponieważ nie był w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Porozmawiałby z Bokuto... Ale o czym? Jeśli Nakamura mówi prawdę – a wszystko na to wskazywało – musiałby spojrzeć w oczy osobie, która zrobiła go w konia i zgarnęła pokaźną sumkę jego pieniędzy, w dodatku nie mając żadnego prawa o cokolwiek ją oskarżać.

Kontrast | BokuAkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz