Rozdział 41

5.3K 175 93
                                    

-Veronica?-odchrząknął głos z domofonu.

-Liam?-zapytałam ze łzami w oczach.

Nie otrzymałam żadnej odpowiedzi, zamiast niej usłyszałam tylko cichy odgłos z domofonu oznaczający otwartą furtkę. Niepewnie zacisnęłam ręce na klamce i weszłam do środka. Wiedziałam, że ta rozmowa mnie nie ominie, dlatego już nawet nie kombinowałam z odczekaniem paru minut przed domem. Nie wiedziałam czy zapukać czy wchodzić. Powrót do domu, w którym nie jesteś mile widziany jest zawsze taki niepewny. Albo przyjmą cię z wielkim uśmiechem na twarzy albo wyrzucą za próg. W tym przypadku nie było ani tak ani tak. Weszłam do środka, a w progu czekali na mnie już Liam, Adam i Christopher. Stanęłam jak słup, czekając na jakiś ruch z ich strony. Nie miałam nawet pewności czy chcą mnie w ogóle przytulić albo w jakiś inny sposób przywitać. Cała trójka patrzyła wprost na mnie, czekając tak samo jak ja na jakiś znak. Jednak ja nie zamierzałam się ani pierwsza przywitać ani pierwsza się odezwać. Bałam się tego jak zareagują. Nie wiedziałam w jakim stopniu są źli, dlatego takie podejście było ryzykowne. Minęło z  5 minut, które były jednymi z najgorszych 5 minut w moim życiu. Na szczęście ciszę w idealnym momencie przerwał Christopher, który twierdząc po minie był na mnie najmniej zły. Od samego wejścia do domu to widziałam. Widziałam w jego oczach to stęsknienie oraz wzruszenie. Ani ja i ani Chris nie potrafimy znosić naszych kłótni, więc nic dziwnego, że to właśnie on z całej trójki pierwszy się odezwał/

-Chodź tu-powiedział ze łzami w oczach, wyciągając ręce w moim kierunku. Bez zastanowienia szybko podeszłam do chłopaka i wtuliłam się w jego tors.-Nawet nie wiesz jak bardzo cieszymy się, że tu z nami jesteś.... Martwiliśmy się, że już do nas nie wrócisz...

-Przepraszam.... przepraszam-wychlipałam z trudem.-Przepraszam, przepraszam, przepraszam.

Zaczęłam w kółko powtarzać. Każde kolejne przepraszam było coraz to bardziej trudniejsze do zrozumienia. Każde przepraszam było coraz to bardzie szczere, ale za to coraz mniej było słychać to jedno słowo. Płakałam jeszcze bardziej i bardziej. Do takiego stopnia, że czułam jak tracę siły w nogach. Chciałam pozostać w tym uścisku do końca tego dnia, przecież tak by było najlepiej, prawda? Nie musiałabym się wcale tłumaczyć i wszystko by było w porządku, ale dobrze wiedziałam że pewne osoby wciąż czekają na wyjaśnienia i mi ich za nic nie darują. Po kilku dobrych minutach zdecydowałam się uwolnić z uścisku Christophera i przywitać się wreszcie z Adamem. Spojrzałam na niego, jednocześnie pytając o pozwolenie. Co miał innego powiedzieć? Nawet on sam miał łzy w oczach. Przytulił mnie tak mocno, że aż zaczęłam się dusić.

-Hej dusisz mnie-wydobyłam z ciebie cichy śmiech.-Ja nie wiem co mam powiedzieć.... Wiem, że jestem najgorszą pasierbicą jaką kiedykolwiek miałeś, ale ja naprawdę nie miałam.....

-Cichutko-szepnął Adam i zaczął gładzić mnie po plecach.-To nie czas na żadne wyjaśnienia. Teraz musimy się tobą nacieszyć jasne? Na ten moment jesteśmy szczęśliwi, że nic ci nie jest. Najważniejsze jest to, że jesteś o tu, z nami. Zaparzymy herbatkę, włączymy kominek i zaraz sobie wszystko wytłumaczymy, dobrze?

-Dobrze-wydukałam, bo na tylko tyle było mnie stać.

Cóż, została mi jeszcze ostatnia osoba. Osoba, która nie chciała mnie tu na pewno widzieć i liczyła, że mnie tam po prostu zabiją. Staliśmy tak naprzeciw siebie, patrząc wprost w swoje oczy. Tak bardzo chciałam go przytulić, choćby nawet dotknąć. Ale czy sam Liam tego chciał? Nieśmiało się uśmiechnęłam, po czym zmierzyłam w jego kierunku. Kiedy miałam już go przytulić, odsunął się krok ode mnie. Był to tak szybki ruch, że w pewnym momencie straciłam równowagę do takiego stopnia, że musiałam się podtrzymać rękami o ścianę przede mną. Spowodowało to, że głowa Liama była pomiędzy moimi rękami, a dystans pomiędzy nami kilkukrotnie się zmniejszył. Obojgu nam przyspieszył się oddech, ale żadne z nas nie chciało zrobić tego pierwszego ruchu. Mimo, że nie było to wcale objęcie, tyle wystarczyło, aby zaspokoić moją tęsknotę. 

Mój kochany dupekWhere stories live. Discover now