22

366 19 0
                                    

26 kwietnia 2017r.
Środa 12:05

Nie wiedziała jak się tam znalazła. Jak przez mgłę słyszała wołającą ją Macy, jednak ignorowała ją i skupiła się na tym co widzi. Była w pokoju Sofii. Pomieszczenie było całe w różu i bieli. Na przeciwko białych drzwi wejściowych znajdowała się ogromna szafa z lustrem w którym widziałam swoje odbicie, po lewej stronie od wejścia znajdowało się białe łóżko z różową pościelą ułożone przy oknie na którym stały przeróżne roślinki, które nastolatka uwielbiała. Na przeciwko łóżka stało biurko z laptopem na nim i różowym małym obrotowym krzesłem przed nim, a zaraz obok niego stała również toaletka. W pokoju byłam tylko ona. Zauważyła, że może się poruszać dlatego po cichu otworzyła drzwi i wyszła na korytarz z którego od razu przeszła do salonu. Nim zdążyła się rozejrzeć, usłyszała przekręcanie klucza w drzwiach i do mieszkania weszła mama nastolatki. Zawołała ją by pomogła jej rozpakować zakupy, jednak dziewczyna nie dawała o sobie znać. Kobieta, tak bardzo podobna do swojej córki, weszła do kuchni, odłożyła reklamówki z zakupami i poszła do pokoju Sofii w którym jej nie zastała, więc ruszyła do salonu. Lara panicznie bała się, że kobieta ją zauważy, aczkolwiek ona zachowywała się jakby jej nie było. Nie widziała jej. Szesnastolatka stwierdziła, że prawdopodobnie to jest spowodowane tym, że nie jeste tam rzeczywiście, tylko tak jakby duchem. Uznała, że to zapewne jest jej kolejna moc, która właśnie się uaktywniła. Przez to zamyślenie straciła mamę swojej przyjaciółki z oczu i zorientowała się o tym dopiero kiedy usłyszała za sobą przerażający krzyk pełen bólu i rozpaczy. Odwróciła się i zobaczyła matkę dziewczyny klęczącą przy kanapie na której leżała Sofii. W pierwszej chwili zastanawiała się o co chodzi, jednak w drugiej uświadomiła sobie, że nastolatka jest nienaturalnie blada i nie oddycha. Patrzyła na tą scenę z przerażeniem, zaczęła kręcić głową, a chwilę później znalazła się spowrotem w Londynie. Obok niej stała zmartwiona i zdezorientowana Macy oraz Matthew, który dołączył do niej chwilę wcześniej, Lara jednak tego nie dostrzegła, bo od razu po skończeniu się wizji zaczęła krzyczeć i szarpać się z próbującą uspokoić ją brunetką. Macy starała się jak mogła, jednak była zbyt słaba by utrzymać przyjaciółkę, dlatego pomógł jej w tym brunet.

- Nie, nie! To nie prawda! Ona żyje! - nastolatka krzyczała, czym zwróciła uwagę innych osób znajdujących się w niedalekiej odległości od nich.

Krzyczała, płakała i próbowała się wyrwać, gdyż chciała jak najszybciej pobiec do Sofii i upewnić się, że jest z nią wszystko w porządku, że żyje, jednak w głębi serca wiedziała, że to co widziała było naprawdę. Wiedziała, że jej przyjaciółka nie żyje i to rozbijało jej serce na drobne kawałki. Przez brak kontroli nad sobą, nie zauważyła nawet, że jej kolejna moc się ujawniła. Ziemia się trzęsła, z nieba zaczął padać silny deszcz, wokół całej trójki utworzył się pierścień ognia i zerwał się silny wiatr. Wszyscy byli przerażeni tym co się działo, jedni patrzyli na to ze strachem i nie ruszali się z miejsca, a drudzy uciekali do szkoły. Sytuacja bardzo szybko wymykała się spod kontroli.

- Macy, biegnij po Sam'a! Już! - krzyknął brunet do dziewczyny i utworzył jej przejście przez ogień.

Ta, nie tracąc ani chwili zerwała się i ile sił w nogach pobiegła po chłopaka. Sam wyczuł, że coś złego się dzieje i wyjrzał za okno. Ujrzał istny chaos. Wybiegł z pokoju, a po drodze natknął się na Macy oraz Nathan'a, który również był zaniepokojony. Po korytarzach biegali uczniowie, nauczyciele byli zdezorientowani.

- Sam! Musisz ze mną iść. Lara... Ona... - tyle wystarczyło.

Cała trójka zbiegła po schodach i w mgnieniu oka znaleźli się na zewnątrz. Nauczyciele starali się opanować sytuację i zabrać wszystkich uczniów do budynku, a dwoje dyrektorów patrzyło i naradzało się, co zrobić.
Matt wyczuł, że brat dziewczyny jest już na miejscu, jednak nie miał siły by ponownie zrobić przejście przed ogień, gdyż starał się zapanować nad wszystkimi żywiołami, by nie wymknęły się jeszcze bardziej spod kontroli i zniszczyły wszystko wokół.

- Musisz mi pomóc Sam! Powoli tracę siły! - krzyknął z wnętrza ognistego kręgu.

- Nathan, możesz utworzyć przejście? - zapytał Sam z nadzieją.

- Spróbuję. - odparł blondyn i wykorzystując całą swoją siłę starał się stworzyć przejście.

Po niecałej minucie udało się, a że blondyn ledwie dawał sobie radę, Sam wskoczył do środka nim przejście się zamknęło i pomógł Matt'owi przytrzymać dziewczynę, która w dalszym ciągu krzyczała, a z jej oczu wypływał potok łez.

- Musisz pozbawić ją przytomności, słyszysz?! Zrób to! - rozkazał brunet.

Białowłosy się wahał. To była jego siostra, nie powinien na nią wpływać, a jednak mimo wszystko zależało od tego prawdopodobnie życie innych. Niezauważalnie kiwnął głową zgadzając się i próbował wpłynąć na dziewczynę, która nieświadomie opierała się temu. Chłopak się nie poddawał i zaatakował ze zdwojoną siłą. Z trudem udało mu się pokonać tarcze ochronną utworzoną przez dziewczynę w umyśle i wreszcie mógł zadziałać, pozbawił ją przytomności. W tym samym momencie wszystko wokół się uspokoiło. Pierścień ognia wokół nich zgasł, deszcz ustąpił, wiatr się uspokoił, a ziemia przestała się trząść. Nastolatka zemdlała, ale zanim zdążyła upaść, Matt złapał ją i podniósł. Wszyscy odetchnęli z ulgą.

- Co się tutaj stało? - podbiegła do nich dyrektorka Deville.

- Nie wiem pani dyrektor. Krzyczała coś o tym, że ktoś żyje, że to wszystko nieprawda. Chyba wypowiedziała imię Sofia. - wyjaśnił brunet.

- Sofia? - podeszła do nich Macy - Jeśli masz rację to mówiła o swojej przyjaciółce spoza Akademii. Myślisz, że mogło jej się coś stać? - zapytała.

- Nie wiem. - pokręcił głową.

- Cokolwiek się stało, napewno się o tym dowiemy. Matthew zanieś ją do pokoju, a później spróbuj ustalić co się stało. Sam, bądź przy Larze w razie jakby się obudziła, żeby znowu ją uspać. Nie możemy pozwolić na to by rozwaliła Akademie, musimy najpierw ustalić co się wydarzyło. Ty Macy idź razem z nim. Reszta z was niech natychmiast wróci do swoich pokoi. - krzyknęła do grupki uczniów którzy jakimś cudem zostali na miejscu tego całego zdarzenia.

Stało się dokładnie tak jak rozkazała Deville. Matt zaniósł Larę do pokoju, czuwali przy niej Sam z Macy, a Moreno stwierdził, że pójdzie to wszystko odespać by odzyskać siły i później do nich dołączy.
Ross skorzystał z magicznego portalu, który przeniósł go do Akademii w NY.
Portal mógł być stworzony tylko przy pomocy czterech głównych żywiołów, czyli ognia, wody, powietrza i ziemi, a wykorzystywany tylko w wyjątkowych sytuacjach jak np. ewakuacja. W tym przypadku brunet jednak uzyskał zezwolenie na podróż nim w te i spowrotem. Dzięki swoim kontaktom uzyskał informacje o dziewczynie. Tak jak się spodziewał, zmarła. Było to spowodowane zatrzymaniem akcji serca z powodu przedawkowania leków nasennych. Pogrzeb miał odbyć się za tydzień. Mężczyzna po kilku godzinach wrócił do Londynu i poinformował dyrektorkę o sytuacji i możliwej mocy Lary nazywanej Wizją, która ukazuje na życzenie przeszłość i teraźniejszość oraz przyszłość osoby, ale tylko w wyjątkowych sytuacjach. Wizja była bardzo rzadkim darem i nie każdy potrafił z niej korzystać, była trudna do opanowania, więc zazwyczaj kończyło się w taki sposób, że osoba posiadająca ten dar miała wizję w losowych momentach.
Brunet wrócił później do pokoju w której nadal był Sam z Macy oraz Nathan, który do nich dołączył niecałą godzinę wcześniej. Opowiedział całej trójce o wszystkim co się dowiedział, przez co każdy z nich siedział cicho i myślał co będzie kiedy dziewczyna się o tym dowie. Bali się jej reakcji, chociaż sądząc po tym co uczyniła kilka godzin wcześniej, gorzej już raczej być nie mogło.

Angels Where stories live. Discover now