Chapter I

2K 153 204
                                    

„Po prostu kurwa wybierz.” Iwaizumi próbował kontrolować swój głos, ale z każdą chwilą stawało się to coraz trudniejsze. Zwłaszcza, gdy jego najlepszy przyjaciel był niezwykle trudną osobą.

Oikawa, w prawdziwym stylu Oikawy, tylko powoli przewrócił oczami, po czym wypuścił chrapliwy oddech. „Jesteś taki wredny, Iwa-chan. To był twój pomysł! Powinieneś być w stosunku do mnie cierpliwy!”

„Właściwie to teraz tego żałuję”. Iwaizumi prychnął, już myśląc o odrzuceniu całego pomysłu, który widział wczoraj w telewizji i uznał za całkiem mądry, całkowicie zapominając, że Oikawa naprawdę może być divą.

„Hm… co powiesz na przytulanie się z setkami kociąt?” Oikawa zamyślił się, zaciskając suche usta. Iwaizumi spojrzał na niego ze złością: „Koty? Czy Kuroo tak bardzo na ciebie wpłynął?” Było za późno, żeby zobaczyć ten krzywy uśmiech na twarzy Oikawy, żeby dowiedzieć się, że tylko żartuje.

Iwaizumi chrząknął: „Naprawdę cię uduszę”. Oikawa zaśmiał się tylko chrapliwie, zanim podniósł widelec, by kontynuować jedzenie owoców. Iwaizumi chciał odpowiedzi, ale nie chciał powstrzymać Oikawy przed jedzeniem, zwłaszcza gdy po raz pierwszy widział go tak żywego… prawdopodobnie w perspektywie spełnienia jego życzenia.

„Co powiesz na cały dzień filmów o kosmitach, przy pizzy i popcornie?” Mruknął, wyjmując łyżkę ze zwykłego jogurtu z plastikowego pojemnika obok w połowie pustego talerza. Zawsze słyszał, że patrzy na szklankę do połowy pełną zamiast do połowy pustą, ale w tej chwili w połowie pusta wydawała się lepsza, ponieważ oznaczało to, że Oikawa był na tyle rozproszony, by coś zjeść.

Prychnął: „To kiepskie życzenie”.

Oikawa wydął wargi, „Hej! To nie prawda! Spędzenie dnia na oglądaniu filmów o kosmitach byłoby niesamowite… ”

„ Tooru. Głos Iwaizumiego był cichy i spokojny, ale Oikawa podniósł oczy i spojrzał na niego. Było kilka okazji, kiedy Iwaizumi nazywał go po imieniu, a kiedy to robił, zawsze sprawiało to, że Oikawa trochę nie ogarniał.

„Bądź poważny”. Iwaizumi kontynuował: "Nie zmarnujesz swojego życzenia na coś tak głupiego. Zapytaj o cokolwiek innego. O coś, czego nie moglibyśmy zrobić w każdy inny dzień, o coś wyjątkowego"

Oikawa zamrugał, patrząc na niego… ale Iwaizumi patrzył, jak te brązowe oczy pociemniały i straciły entuzjastyczną iskrę. Patrzył, jak te oczy spoglądają w dół na tacę z jedzeniem na jego kolanach, przyniesioną przez pielęgniarkę tego ranka. Patrzył, jak słabe ręce trzymające plastikowe naczynie drżą trochę, zanim odzyskał kontrolę nad sobą i posłał najsmutniejszy, najpiękniejszy uśmiech, jaki Iwaizumi kiedykolwiek widział. Potem cicho, bardzo niewinnym głosem powiedział: „Chcę grać w siatkówkę z naszymi starymi kolegami z drużyny… na naszym boisku w liceum”.

To było to. Iwaizumi w jakiś sposób wiedział, że tego właśnie chciał. Nie wiedział, czy chciał, aby Oikawa mu powiedział, ponieważ wiedział, że nie byłby w stanie mu tego dać… nawet gdyby chciał. Nawet gdyby zadzwonił do ich starych kolegów z drużyny, którzy już mają własne życie, ale z pewnością rzuciliby wszystko i wrócili do Miyagi tylko po to, aby zrobić tę jedną rzecz dla swojego starego kapitana. Zrobiliby to, bez wątpienia. I nawet gdyby istniała niewielka szansa, że tego nie zrobią, i tak by to zrobił.

✔oikawa's last wish/es || [tłumaczenie PL]Où les histoires vivent. Découvrez maintenant