[2] Kara bez winy.

14.8K 734 323
                                    

Zapraszam na insta i tt c:  netflixowiczka

Pierwszy raz w swoim życiu siedziałam w gabinecie dyrektora bojąc się, co mężczyzna może zrobić i jak wpłynie to na moją przyszłość. Nigdy wcześniej, nie zostałam wysłana na dywanik, może też dla tego w głębi duszy planowałam już zabójstwo mojego towarzysza od siedmiu boleści.

W momencie, kiedy siedziałam obok niego na sofie, stojącej naprzeciwko siedziska Dyrektora, na chwilę przestało mnie interesować z jakiej rodziny pochodził Oliver, ani nawet nie bałam się co mógł mi zrobić.

Przez jego głupie i nieodpowiedzialne zachowanie, mogłam dostać karę, która mogła zostać rysą na mojej wręcz idealnej, czystej od niepotrzebnych idiomów karcie, która była dla mnie przepustką na dobre studia.

Dyrektor William Travis był nazywany Mrocznym Kosiarzem. Znany głównie z tego, że ściśle przestrzegał statutu. Był w stanie poświęcić wszystko, aby tylko jego liceum nie straciło ani jednego cala wypracowywanej przez lata renomy.

Był koło pięćdziesiątki, a jego młodsza kilka lat żona uczyła na co dzień fizyki, dodatkowo prowadząc kółko miłośników kwantów.

Wyglądał jak przeciętny dorosły człowiek, który zdążył już trochę posiwieć przez nadmiar obowiązków i stresu. Z tłumu zdecydowanie wyróżniało go zamiłowanie do kolorowych marynarek, które według Vii miały tylko ocieplić jego wizerunek wśród uczniów.

Osobiście nie miałam do niego zastrzeżeń, dopóki nie postanowił stwierdzić, że mogłabym złamać którykolwiek z punktów statutu szkolnego, wiedząc, że planuję udać się na South London Academy.

— Panno Martin, nie sądziłem, że kiedykolwiek nadejdzie taki moment, kiedy osobiście będę musiał dać ci karę za używki. Myślę, że doskonale zdajesz sobie sprawę, co według statutu powinno stać się w tejże sytuacji.

Art. 4. Każdy uczeń, u którego znaleziono bądź wykryto obecność środków dopingujących, bądź używek zostaje wydalony ze szkoły. Zobowiązany jest także do samodzielnego poinformowania rodziców o zaistniałej sytuacji.

Zacisnęłam dłonie na swoich udach i nerwowo poprawiłam swoją posturę siedząc na krześle.

Byłam wściekła na Olivera i samą siebie, że pozwoliłam w ogóle, aby doszło do czegoś takiego. To było z mojej strony skrajnie nieodpowiedzialne.

— Panie dyrektorze, bardzo proszę, aby pan...

Oliver uciszył mnie jednym ruchem ręki i odłożył "Romea i Julię" na stojące przed nami biurko, miałam niesamowitą ochotę uderzyć go tą książką prosto w twarz.

W gruncie rzeczy, wszystko co mnie spotkało, było tylko i wyłącznie jego winą.

— Jestem zmuszony zastosować karę —mruknął mężczyzna wlepiając wzrok w bruneta— tym razem, raczej bez wyjątków.

Princeton wywrócił protekcjonalnie oczami, a następnie wykrzywił kostki swoich dłoni tak, aby strzeliły w charakterystyczny sposób.

— Ja naprawdę nie paliłam. Możemy zrobić mi jakieś badania prawda? Mogę dmuchnąć Panu w twarz albo zrobić kilka kółek dookoła szkoły. Mam doskonałą kondycję, nałogowy palacz nie byłby w podobnym stanie.

Byłam zdesperowana. Nagle całe moje dotychczasowe życie nie mogło się zawalić z powodu jednego głupiego wybryku zbuntowanego arystokraty, który akurat tamtego dnia postanowił przysiąść się i zburzyć moją bastylię.

𝐁𝐫𝐮𝐢𝐬𝐞𝐬 𝐨𝐟 𝐭𝐡𝐞 𝐇𝐞𝐚𝐫𝐭 & 𝐌𝐢𝐧𝐝Where stories live. Discover now