"Szwy"

973 89 8
                                    

W nieprzeniknionej ciszy strzeliło powietrze w kościach. I znowu. I jeszcze raz. Jschlatt jeszcze za nim zdążył otworzyć oczy strzelił karkiem wykręcając głowę w obie strony. Rana na szyi potwornie go paliła. Zacisnął ręce na pościeli i podniósł się z leżenia. Spuścił nogi z łóżka i z widocznym trudem, podpierając się o ścianę podszedł do lustra. Wyglądał tragicznie. Ułamany róg, zgasły blask w oczach i zielona cera. Im dłużej patrzył w swoje odbicie, tym bardziej źle się czuł. Poluzował bandaż na szyi i zdjął opatrunek. Schlatta zatkało - szyja mimo że zasklepiona, nie była zaszyta. Ogarnięty momentalną falą gniewu uderzył pięścią w lustro rozrywając sobie skórę na kostkach. Robiło się widno, za około godzinę nad Manburgiem miało wstać słońce. Schlatt kawałkiem szkła z lustra przejechał po prześcieradle i wyrwał długi pas materiału. Owinąwszy go ściśle wokół szyi wyszedł z pokoju.

Echo lakierek stukających po korytarzu nie miało w sobie nawet śladu dawnej powagi. Schlatt ciągnął barkiem po ścianie, skupiony tylko na tym, żeby dotrzeć do gabinetu. Stanął przed drzwiami, resztą sił nacisnął na klamkę, drzwi zaskrzypiały a on zdziwiony nie ruszył się z miejsca. Gabinet był wysprzątany na błysk.
"Dziękuję Tubbo" - mruknął pod nosem wchodząc. Doczłapał się do alkoholi, odkorkował jedno whiskey i nie dbając o nic - wlał całość do gardła. Chrząknął i sięgnął do do szuflady biurka szukając czegoś. Nerwowo grzebał czując, że zaraz alkohol przeniknie z krwi do komórek i utrudni mu poszukiwania. Spod sterty papierów wyciągnął igłę i nić. Zacisnął pięść chcąc się zawachać. Wychylił kolejny łyk alkoholu i podszedł do lustra.
Odchylił glowę, ściągnął opatrunek i wbił igłę w skórę.

Krzyki towarzyszące szytemu gardłu zaalarmowały czujne uszy Fundiego, który jak zwykle o poranku ganiał za ptakami. Wrzaski były tak potworne, że nie był w stanie ich zignorować. Klika zwinnych susów, trochę wbitych pazurów w kilka drzew i stał na balkonie gabinetu.
Schlatt właśnie odkładał igłę opróżniając kolejną butelkę. Kołnierz koszuli miał cały zakrwawiony.
Fundy odsunął drzwi balkonowe.
- Wszystko dobrze, sir? - zapytał widocznie zaniepokojony.
- W-wygląda Ci to na dobrze? - odburknął Schlatt z ogromną dozą bólu w głosie.
Fundy głośno przełknął ślinę. Podszedł do Schlatta i bez pytania wziął go pod rękę.
- Alkoholu nie zapomnij - mruknął ledwie przytomny kozioł.
Lis w drugą rękę złapał otwarte brandy wylewając trochę przypadkiem. Podprowadził Schlatta do sypialni, a upewniwszy się, że wszystko jest ok, zamknął drzwi i usiadł na ziemi. W głowie pojawiły się rozterki, myśli i wątpliwości. Manburg wydawał się coraz słabszy z dnia na dzień.

[notka ode mnie]
hejka, przepraszam za 6 dni bez pisania. słabo się czuje i szkoła mnie dobija, jednakże obiecuję poprawę! wracam ze zdwojoną siłą i mam nadzieje, że moje au nadal będzie się wam podobało.

My L'Manburg [Dream SMP AU] [Polskie]Where stories live. Discover now