V rozdział - Całe miasto śpi 2/2

151 33 74
                                    

Delikatnie, trzęsącymi się rękami, zaczął rozwiązywać sznurek jej gorsetu. Dreptała niecierpliwe w miejscu, zionąc zapachem potu, uderzającego w głowę alkoholu i rosnącego w krwi oraz brzuchu podniecenia. Całował ją w szyję, próbując ukryć niezdarność, z jaką szło mu rozsupływanie węzłów, które były dla niego jak labirynt czy łamigłówka wymagająca ponadludzkiej sprawności palców. W końcu udało mu się chwycić odpowiedni sznurek i część ciała chroniąca ją od całkowitego negliżu opadła na ziemię.

Ujrzał ją nagą, promieniejącą w delikatnym blasku świecy. Wyglądała cudnie niczym nimfa na skraju jeziora w blasku zachodzącego słońca. Dotknął palcami jej małych piersi z niedużymi brodawkami, następnie zbliżył swe usta i pocałował, a wręcz na dłuższą chwilę zapomniał się w odruchu głodnego niemowlaka. Jęknęła, czując mrowienie idące od kolejnych dotykanych partii jej rozpalonego ciała. Jej skóra uciekała od opuszek jego palców, lecz ta pozorowana ucieczka będąca częścią erotycznej gry potęgowała jeno jej doznania.

W końcu ściągnęła z niego mundur, rozpiąwszy nagłym ruchem koszulę. Kilka guzików odpadło od niej z cichym stukotem na ziemię, lecz było to bez znaczenia, dodawało jeszcze więcej efektu. Spodnie ściągnął sobie sam, uznając to za najmniej zmysłową czynność w całej intymnej zabawie.

Gruchnęli oboje na łóżko, oddając się dzikiej nieopanowanej żądzy miłości. Miłości oddawanej ku uciesze Świtowida – pana owego uczucia. Cieszyli się sobą, z radością oddając jeden drugiemu, drugi pierwszemu, na przemian, we wszelkich wariacjach. Tak też i każdemu z nich po równo było widzieć sufit, jak i podłogę, choć spod przymkniętych z przyjemności powiek ciężko podziwiać ściany szlacheckiego pokoju.

A wszystko to wydarzyło się w przeciągu chwili. Chwili, która trwała jednak zbyt krótko dla obojga kochanków.

Choć umysły obojga z nich chciały i pragnęły siebie nawzajem, ciało jednego z nich nie wytrzymało powstałego napięcia, pośpiesznie zakończywszy tak długo wyczekiwany moment i powodując, że rozwinięcie bardzo szybko przeszło do zakończenia. Mimo to byli szczęśliwi, radośni, zaspokojeni. Czuli irracjonalnie zadowolenie, oddychali głęboko, jak gdyby to była najlepsza rzecz, jaką przeżyli w swoim życiu. A może w istocie tak było?

On tylko bezwładnie upadł na plecy, a ona instynktownie zbliżyła się ku niemu. Kładąc mu okraszoną jasnymi włosami głowę na dygocącej piersi, okryła się kocem idealnie zakrywającym intymne części ciała jej i jego... Tak zasnęli...






**********






Otworzył oczy, lecz to, co ujrzał, nie spodobało mu się tak bardzo, że szybko zamknął je z powrotem. W śnie widział wpatrującej się w niego swym ślepiami twarz starszej kobiety, co przeraziło go do tego stopnia, że chciał jak najszybciej się przebudzić. Walczył długo z tą wizją, która, choć już nie widział, to ciągle powodowała szybsze bicie serca i ciarki na jego skórze. Dopiero po chwili, gdy jego umysł uruchomił racjonalne myślenie, uzmysłowił sobie, że nie można się obudzić z koszmaru, zamykając oczy. Zorientowawszy się więc w swojej sytuacji z przestrachem, powoli podniósł powiekę.

– Aaa! – wrzasnął, nagle zrywając się do pozycji siedzącej.

Kobieta ciągle tkwiła tuż przed nim, posyłając mu krzyżowe spojrzenia i wskazując palcem na milczenie. Zatłoka oddychał głęboko, starając się uspokoić, a Lilija do tej pory śpiąca na jego klatce piersiowej, w wyniku jego nagłego zrywu, spadła gdzieś w czeluści pościeli. Cała sytuacja obudziła ją, a więc i ona otworzyła swe zaspane oczka, a zobaczywszy swą nianię, słodko się uśmiechnęła.

Przeddzień końca // ZakończoneWhere stories live. Discover now