Prolog

2.8K 75 16
                                    

Dawno, dawno temu… za siedmioma górami… Hmm, w sumie moja historia mogłaby się tak zacząć. Wiele osób uważa moje życie za permanentną zabawę bez problemów i bez obowiązków. Trochę prawdy w tym jest, moi rodzice mają pieniądze więc nigdy się o to nie martwiłam, od zawsze stać mnie było właściwie na wszystko choć matka starała się mnie wychować na ludzia szanującego pieniądze. To nie jest łatwe jeśli toniesz w kasie a jednak mój szał na wydawanie pieniędzy szybko minął. Teraz skupiam się na studiach i pracy.
Zawsze myślałam, że życie dwudziestolatki to sielanka polegająca na imprezach studenckich i przelotnych miłostkach zakończonych łóżkowymi orgiami lub złamanymi sercami. W normalnym świecie może i tak jest ale przecież nie u mnie. Ja mieszkam w luksusowej willi pod miastem, otoczona monitoringiem i ochroniarzami uzbrojonymi po zęby. Moja rodzina od strony ojca od kilku pokoleń zajmuje się gangsterką i to się raczej nie zmieni. Nie wychodzę z domu bez ochroniarza bo odkąd mój ojciec zginął matka szaleje ze strachu o nasze życie, mówiąc nasze mam na myśli mnie i pięć lat młodszego brata Aleksandra, który aktualnie jest na wymianie w Irlandii. Nigdy dobrze się nie dogadywaliśmy ale pewnie skoczylibyśmy za sobą w ogień, czyli taki klasyk rodzeństwa, nerkę oddam ale ładowarki nie pożyczę. Myślę, że mały ma do mnie żal o to, że to ja przejmę interesy ojca, ale to nie moja wina, Alek jest moim bratem tylko z matki, która po śmierci taty związała się z jego bratem i są ze sobą do tej pory. Na początku, kiedy się o tym wszystkim dowiedziałam miałam do nich żal, że tak łatwo zapomnieli o tacie, jednak z czasem zrozumiałam, że wieczna żałoba do niczego nie prowadzi. Zresztą wujek jest tak wpatrzony w mamę, że nie wyobrażam sobie żeby mogli ze sobą nie być. Zdaje mi się, że czuli coś do siebie jeszcze jak tata żył ale nie mam zamiaru tego roztrząsać, teraz to i tak niczego by nie zmieniło.
Nie mam zbyt wielu przyjaciół, a w zasadzie wcale nie mam, dziewczyny z roku tylko zazdroszczą kasy i ochroniarza a kilka nawet pokusiło się o flirtowanie z wujkiem, głupie cipy. Fakt wujaszek mimo swoich pięćdziesięciu lat wygląda całkiem do rzeczy, pewnie dlatego, że dzień w dzień ćwiczy nie dając mięśniom sflaczeć. Poza tym samym uśmiechem potrafi zmiękczyć najbardziej odporną panienkę, swoją drogą jak matka znosi te słodkie spojrzenia w jego stronę to nie wiem. U mnie jest trochę gorzej bo ja z chłopakami się nie spotykam no bo niby jak? Na widok ochroniarza z giwerą tracą z miejsca zainteresowanie. Nawet jednego poważnego chłopaka nigdy nie miałam bo mając za plecami Adama mogłam o tym zapomnieć, lubię tego faceta, jest starszy ode mnie, ma jakieś trzydzieści lat, może dwadzieścia osiem i jest wysokim niebieskookim blondynem. Mało się odzywa ale skutecznie ogranicza moje życie towarzyskie i mimo, że jestem pełnoletnia wciąż jest ze mną.  Jedyną osobą z jaką mam stały kontakt od lat to Aśka moja cioteczna siostra. Znamy się od urodzenia, jest młodsza ode mnie o rok ale zawsze miałyśmy dobry kontakt, jej matka jest nadopiekuńcza bo Acha rodziła się z komplikacjami i ma wadę serca ale po prawie dwudziestu latach mogłaby już odpuścić. A ja? No cóż, jestem córką mafiosa, szefa mafii dokładniej rzecz ujmując. Po jego nagłej śmierci wujek przejął interesy a ja jako dorosła mam do nich pełne prawo, moja mama nie bardzo mnie widzi jako bossa ale ja chciałabym spróbować takiego życia, wiem, że jest pełne wyrzeczeń i trudnych decyzji ale jestem to winna tacie. Nie bardzo się na tym znam więc dogadałam się z wujkiem, że najpierw przy nim będę poznawać ten świat a kiedy stwierdzi, że jestem gotowa to przejmę władzę na rok i okaże się czy mam to we krwi czy nie. Matka oczywiście warczy na każde wspomnienie moich planów ale ja już zdecydowałam, za to wujaszek jest dumny ze swojej chrześniaczki i już planuje dla mnie kilka spraw. Na razie jednak chcę skończyć rok akademicki. Wybrałam handel zagraniczny bo może przydać mi się w nowej pracy, potem wakacje i chyba urlop dziekański, jeszcze nie zdecydowałam czy rezygnować na rzecz pracy…
To będzie trudne życie, pełne niebezpieczeństw, zagrożenia i ryzyka zdrady nawet ze strony najbliższych  współpracowników, trzeba mieć dużo szczęścia, intuicję, refleks i to coś w sobie co pozwoli zrzeszyć potężną armię gotową na wszystko. To wszystko może mi się udać, w końcu nie bez powodu nazywam się Felicja Andreani, to będzie mój świat, mój kawałek historii, w której być może zostanę szefem jednej z największych mafii.

Nie dla siebie [ZAKOŃCZONA]Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora