𝖗𝖔𝖟𝖉𝖟𝖎𝖆ł 𝖝𝖛𝖎

979 110 40
                                    

Trigger warning: występuje opis morderstwa

— — — — — — —


         Trzeci tydzień lutego. W mieszkaniu rozbrzmiał dźwięk dzwonka do drzwi. Akane je otworzyła.

— Michel, to ty? Co tutaj robisz? — zapytała zdziwiona.

Pchnął ją z całej siły. Pisknęła. Mężczyzna wszedł do środka, zakluczył drzwi i zostawił obok swoją torbę oraz rzucił na ziemię płaszcz z kapeluszem, szalem i maseczką mającą ukryć jego tożsamość. I tak nie zadziałała na kobietę. Nie miała.

— Zwariowałeś?! — krzyknęła Yamada. Była szczerze przerażona.

Brunet był niczym bestia, wygłodniały drapieżnik, poszukujący zwierzyny. Wszedł w niego diabeł, poddał się grzechowi. Tak na pewno powiedziałby jego przyjaciel.

Niebieskooki złapał fioletowooką za włosy. Zaczął ciągnąć ją do kuchni. Młodsza złapała mebel, który minęli. Szarpała się, wrzeszczała, wołała pomocy. Błękitnooki uderzył ją z całej siły w głowę. Nie straciła przytomności, ale chwilowo się uspokoiła.

         Mężczyzna zaciągnął ją do pomieszczenia. Puścił i kopnął. Nie wiedział, co robić dalej, ale nie mógł się już wycofać. Do tego momentu doszedł tylko przez siłę i amok. Zaczął grzebać w szafkach, miał na sobie rękawiczki.

Japonka skorzystała z chwili nieuwagi starszego. Zakradła się do tyłu, chciała uderzyć go w tył głowy tacką stojącą na stole. Wtedy Francuz obrócił się i pchnął ją na mebel. Trzymał nóż, jego ręce się trzęsły.

Młodsza zaczęła krzyczeć. Bała się. Była niczym sarna w potrzasku.

Terror złodziejskiego monarchy...

Poczuła kłucie w klatce piersiowej. Odruchowy kaszel. Krew wylatywała z jej ust.

Bourreau usiadł na kolanach między nogami kobiety. Trzymał broń, ale nie wiedział, jak z niej w tamtej chwili skorzystać. Choć potrafił posługiwać się nożem, to przez emocje nie był pewien, jak zaatakować. W jego oczach widoczny był strach. Nie myślał trzeźwo. Oparł swoje czoło o jej. Zagryzł wargę i zmarszczył brwi, mocno trzymając broń w prawym ręku i stymulując się lewym. Zamknął oczy, wzdychając ciężko. Kotłowały się w nim różne emocje. Bał się i żałował. Czuł, że działo się za dużo. Że sam do tego doprowadził, przesadził.

Przepraszam...

Mimo łez w oczach Yamady, ona była silna. Miała wolę walki. Uderzyła obcokrajowca w twarz, szarpnęła za włosy, wyrwała gumkę do nich z pojedynczymi dowodami.

Zaskoczony niebieskooki wbił jej nóż w brzuch. Złapał za szyję, zaczął podduszać. Gdy Akane osłabła, morderca wstał i rzucił nią w dolne szafki kuchenne. Gumka do włosów leżała pod stołem niezauważona. Choć kobieta była ledwie przytomna, nieco zwinęła się z bólu. Wtedy Francuz dopadł do niej i zaczął dźgać na ślepo poddenerwowany, byleby tylko w końcu ją zabić. Z jego oczu płynęły łzy, a z ust wydostawał się szloch.

Przepraszam, przepraszam, przepraszam! Musiałem! Przepraszam...

         Schował zakrwawione ubrania do torby. Był przebrany w te czyste, bardzo podobne do tych przeznaczonych do spalenia. Obmył się z krwi. Mimo tego nie sprzątał mieszkania. Nóż zostawił przy ofierze. Zamierzał uciec jak najdalej, jak najszybciej. Postanowił wrócić do domu, spalić torbę i jej zawartość, a następnie wyruszyć na spotkanie ze swoim przyjacielem, przepraszać go na kolanach. Choć i tak zależało mu na tym, aby to się nie powiodło i mógł w końcu zaznać spokoju.

𝖘𝖕𝖗𝖆𝖜𝖆 𝖈𝖟𝖆𝖗𝖓𝖊𝖏 𝖗𝖔́𝖟̇𝖞 | shin soukokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz