•Po kilku wydarzeniach•

102 9 20
                                    

Położyłem się na łóżku opadając ze zmęczenia. Ten tydzień był koszmarem w prawdziwym życiu.
Powiem w skrócie, by nie zanudzać was na śmierć

Więc dzisiaj był pierwszy dzień w szkole Niemca. Nowa szkoła, nowi ludzie. Jak mi opowiadał, mawiał że na początku było dobrze, ale po kilku minutach atmosfera się zmieniła. Pewien młody kraj zaczął dawać plotki o tym, że Niemcy ich wszystkich zabije, porwie i inne okropne rzeczy.

We środę od razu poszłem do dyrektora i porozmawiałem z nim na ten temat. On zalecił mi, bym dał mu naukę w domu, ale ja nie wiedziałem co mam zrobić. Najbardziej obawiałem się historii. Wiem jak bardzo będzie smutny, jeśli dowie się, co jego ojciec mi i innym robił.

W środę Rosja zachorował. Ma kaszel i katar, więc został w domu razem ze mną.

W czwartek było lepiej bo dostałem  dwa tygodnie wolnego od pracy i jeszcze jeden tydzień przez zbliżające się Święta Bożego Narodzenia.

W piątek znowu Niemcy miał problem przez kolegów, a ja zacząłem mieć koszmary. Wieczorem poczułem coś dziwnego  w mojej ręce i klatce piersiowej. Mocny ból, ale nigdy takiego nie czułem, chociaż wiele przeżyłem

Była około godzina 3 rano, gdy ja prawie wrzasnąłem z bólu. Zatkałem sobie buzię, by nie obudzić dzieci, które były w pokoju obok. Cicho otworzyłem drzwi ze swojego pokoju i zamknąłem się w łazience

Zapaliłem światło i spojrzałem na moją rękę. Zrobiło mi się słabo, więc złapałem się wanny. Rozpadam się?

Moje serce biło mocno, a łzy nabierały mi się do oczu. Na mojej ręce znajdywały się dwie linie, wskazujące na rozpadanie się. Bałem się. Niesepodziewałem się tego a na pewno nie po mnie!

Musiałem do kogoś napisać, lub spotkać się z kimś. Pierwszy kto mi przyszedł na myśl, to był Węgry. Założyłem bandaż na rękę, zgasiłem światło w łazience i poszłem do pokoju po telefon.

Od razu do niego zadzwoniłem
-Halo? Lengyelország czemu dzwonisz tak wcześnie? Jest 3 rano-zapytał zaspanym
-P-Przepraszam że dzwonię tak rano, a-ale nie wiem co mam zrobić-powiedziałem szeptem
-Dobra...na razie przyjedź do mnie. Wytłumaczysz wszystko u mnie-powiedział a ja wyłączyłem się i szybko przebrałem się.

Zostawiłem małą kartkę przy łóżku Niemca i Rosji i zamknąłem dom. Pobiegłem do auta i pojechałem do Węgra. Przez całą drogę trząsłem się, a ból był intensywny.

Zaparkowałem koło domu Węgra i zapukałem. Usłyszałem otwieranie drzwi, a gdy się otworzyły zobaczyłem Węgra z zarostem
Już chciałem mówić, gdy on mi przerwał
-Najpierw wejdź, potem mów-powiedział i wpuścił mnie do środka. Rozpłaszczyłem się i usiadłem na kanapie.

-A więc co się stało?-zapytał, a ja zacząłem się trząść.

Zdjąłem bandaż i pokazałem mu rękę
-Na pewno nie jest ta-zaczął mówić, a potem już nic nie powiedział.
-A-Ale...-zaczął, ale nie skończył

-J-Ja sam nie mam pojęcia c-co mam zrobić...-powiedziałem cicho patrząc na rękę

Węgier siedział tak przez dwie minuty, gdy nagle zdał sobie z czegoś sprawę
-Możemy pojechać do Austrii! Jest doktorem, więc będzie mogła ci pomóc!-powiedział i zaczął się przebierać

-J-Ja raczej bym jej nie uwierzył...-powiedziałem cicho
-Blagam ciebie Lengyelország! To jest nasza jedyna nadzieja! J-Jakie mamy inne wyjście?! J-Jeśli ty znikniesz...t-to—jego głos się załamał, a łzy poleciały mu z oczu.

Podeszłem do niego i przytuliłem go.
-Ja też n-nie chce znikać...n-niewiem co się ze mną stanie...j-ja nie chce się rozsypać...s-sama myśl o tym mnie przeraża...-powiedziałem go wycierając jego łzy. Po chwili przytulania, ja zawiązałem sobie bandaż na rękę i też zacząłem się przebierać.

Około pięć minut później pojechaliśmy do szpitala. W ogóle nie byłem przekonany do Austrii. Nie umiem jej wybaczyć tego, że zostawiła Niemca, nie chcąc go nawet przyjąć lub znać. Rozumiem, że przeszłość z Rzeszą i innymi sprawami rodzinnymi nie są miłe, ale żeby własnego bratanka zostawiać? Chamstwo!

Węgier zaparkował samochód pod szpitalem i razem poszliśmy do recepcji. Zdziwił mnie fakt, że w recepcji siedziała następna osoba z rodziny Germańskiej-Szwajcaria.
-Guten ta-nie skończyła, gdy zobaczyła mnie.
-Helló Svájc!(Witaj Szwajcario!) Bardzo potrzebujemy pomocy pomocy Ausztrii w-
-P-Pewnej sprawie!-skończyłem za niego.

Węgry popatrzył na mnie pytająco, a Szwajcaria zaprowadziła nas do Austrii. Gdy odwróciłem się przed zamknięciem drzwi, widziałem morderczy wzrok Szwajcarii. Połknąłem ślinę i zamknąłem drzwi.

-Ungarn! Polen! Co was tu sprowadza?-zapytała się, widząc nas obu w jej gabinecie

Węgier i ja posmutnialiśmy, a z twarzy Austrii zniknął uśmiech. Pokazała ruchem ręki, byśmy usiedli na dwóch krzesłach przed jej biurkiem. Gdy usiedliśmy, ona wzięła głęboki wdech i powiedziała:
-A więc co się stał-powiedziała, ale nie dokończyła. Reakcje miała taką samą, jak Węgry gdy pierwszy raz to zobaczył.

Popatrzyła na wszystkie rany, wzięła kartkę i długopis i zaczęła pisać
-Mam dwie wiadomości, dobrą i złą...-powiedziała zapisując coś na kartce.
-Powiedz dobrą, by chociaż dać nam nadzieje-powiedział Węgry

-Więc, pracuje ostatnio nad próbą zapobiegania rozpadaniu się różnych krajów na przykład jakąś operacją lub laserem który łączył by granice (czyli skórę) razem. Robiłam kilka testów związanymi z łączeniem niektórych przedmiotów, i testy wychodzą dobrze. Jest około 49% szans, że gdyby taka operacja zostałaby wykonana, granice zostałyby złączone, a kraj zapobiegłby rozpadowi-powiedziała Austria

Ja i Węgry uśmiechnęliśmy się. Poczułem jak mój stres się zmniejsza
-A co ze złą wiadomością?-zapytał Węgry

Austria popatrzyła na moją rękę i powiedziała:
-Nie masz za dużo czasu...
_________
Wiem, wiem obiecywałam być aktywna, ale jestem leniwa XD
Czekajcie na następny rozdział :>

•Dzieci moich Wrogów•Where stories live. Discover now