~21~

4.2K 108 48
                                    

Wojna
________________________________

Po śmierci Dumbledora nasza szkoła nie była już taka jak kiedyś, panował smutek a część uczniów wróciła do swoich domów z obawy o swoje życie. My zostaliśmy z rozkazu Czarnego Pana, mieliśmy mu donosić jakie zamiary mają uczniowie posłuszni Potterowi. Nowym dyrektorem Hogwartu został Severus Snape, wszyscy chodzili jak w zegarku, nie było opcji żeby ktokolwiek się spóźnił lub był nie posłuszny. Jedynie ślizgoni mieli trochę lżej bo większość także była zwolennikami Voldemorta i trzymała za niego kciuki. Wszyscy wierzyli że gdy on przejmie władze nasz świat w końcu będzie na dobrych torach. Gówno prawda to wszystko zmierza w złą stronę i będzie jeszcze gorzej kiedy to właśnie Voldemort dojdzie do władzy. Nie popieram go ale jestem śmierciożercą żeby chronić Dracona i moich rodziców, gdyby coś im się stało zrobiłabym coś sobie...nie byłabym w stanie pokochać innego męższczyzny a rodziców nie zastąpiliby mi nawet państwo Malfoy po mimo tego że już niedługo mieli stać się moją rodziną. Moich przyjaciół także będę chronić, Luis i Blaise są mi bliskimi osobami i nie wyobrażam sobie życia bez nich. Nie mogłam ich wszystkich stracić, musiałam coś zrobić, tylko sama nie wiedziałam co.
Wojna zbliżała się wielkimi krokami, do Hogwartu wrócił nie kto inny jak Harry Potter który uciekł do świata mugoli aby mieć czas na przemyślenie swoich działań. A wracając ściągnął tutaj też śmierciożerców i Czarnego Pana tym samym skazując nas na wojnę która miała się rozpocząć za godzinę.
Razem z Draco biegłam przez korytarze Hogwartu szukając jakiegoś dobrego schronienia. Kiedy już znaleźliśmy schowaliśmy się najgłębiej jak to było możliwe przytulając się do siebie.
-Pamiętaj zawsze będę cię kochać.- szepnął Draco a ja go przytuliłam i łzy zaczęły spływać mi po policzku.
-Też zawsze będę cię kochać.- powiedziałam i poryczałam się jak dziecko.
Siedzieliśmy tam aż jakiś śmierciożerca nas znalazł i kazał nam wyjść pomóc w szukaniu Pottera. Jak kazał tak zrobiliśmy biegaliśmy szukając Pottera i nagle napotkaliśmy jakiegoś śmierciożerce który zaczął rzucać zaklęcia nam w plecy. Przed większością zdążyliśmy uciec, jednak jedno trafiło mnie w plecy i bezwładnie upadłam na ziemie widząc ciemność.

Draco POV

Biegliśmy przez korytarz w poszukiwaniu Pottera i nagle napotkaliśmy jakiegoś śmierciożerce który zaczął rzucać zaklęcia nam w plecy. Przed większością zdążyliśmy uciec, ale jedno uderzyło w Miley, a ona upadła bezwładnie na ziemie. Zatrzymałem się nie czując już jej uścisku na mojej dłoni i obróciłem się, wtedy zobaczyłem jak leży na ziemii bez oznak życia.
-Miley!- krzyknąłem i pobiegłem w stronę dziewczyny. Nie ruszała się ale oddychała.
-Widzisz co narobiłeś ty jebany idioto! Zabiłeś ją! Ona była po naszej stronie!- nie wytrzymałem.
-Avada Kedavra.- powiedziałem z zimną krwią a on upadł. Znów wróciłem do dziewczyny i zaniosłem ją w bezpieczne miejsce.
Wojna toczyła się dalej. Potter wygrał chyba po raz pierwszy cieszyłem się że coś mu się w końcu udało.
Voldemort nie żyje i bardzo się z tego cieszę, wróciłem do szkoły po Miley i razem z naszymi rodzicami zanieśliśmy ją do najbliższego szpitala. Tam zabrali ją na badania a nam kazali czekać, to było najdłuższe 5 godzin mojego życia, ciągnęły się w nieskończoność.
W końcu przyszedł lekarz.
-Mam dla państwa 2 dobre wiadomości i 1 złą.- powiedział lekarz.
-Niech pan mówi.- wstałem szybko i do niego podeszłem.
-Spokojnie chłopcze, kim jesteś dla poszkodowanej?- spytał patrząc na mnie jak na debila.
-Narzeczonym, niech pan mówi.- zaczynałem podnosić głos.
-No to tak, zła jest taka że poszkodowana jest w śpiączce, pierwsza dobra jest taka że prawdopodobnie wybudzi się za 3-4 miesiące gdzie taka śpiączka trwa najczęściej ponad rok, a druga dobra jest taka że pana narzeczona jest w 3 miesiącu ciąży.- po ostatnim osłupiałem. Nasi rodzice się na mnie spojrzeli kompletnie nie wierząc w to co przed chwilą usłyszeli.
Kompletnie nie wiedziałem co powiedzieć, byłem szczęśliwy że to właśnie ona nosi moje dziecko, ale też martwiłem się o zdrowie jej i dziecka.
-Ale i dziecko i ona to przeżyją prawda?- zapytałem.
-Przeżyją, pana rodzina jest w dobrych rękach.- powiedział ze spokojem lekarz.
Usiadłem na krześle a w moich oczach zaczęły zbierać się łzy szczęścia, po chwili już płakałem, nie mogłem w to uwierzyć. Cały czas w głowie powtarzałem zdanie które przed chwilą wypowiedział lekarz „moja rodzina". Na te słowa uśmiechnąłem się sam do siebie.
Nasze rodzicielki też zaczęły płakać na wieść że będą babciami, ojciec Miley uśmiechnął się a mój jak to mój stał jak gdyby nigdy nic, czyli tak jak zwykle.
-Proszę przyjść jutro, dowie się pan jakiej płci jest dziecko.- lekarz uśmiechnął się i odszedł.

*Następny dzień*
Tak jak kazał lekarz przyszedłem poznać płeć dziecka oraz odwiedzić Miley. Poszedłem do jej sali i siedziałem przy niej, głaskając ją po ręce i patrząc się na nią.
-Wiedziałem że znajdę tu pana, proszę o to wyniki USG.- podał mi jakąś teczkę.
-Dziękuję.- odłożyłem teczkę na szafkę obok łóżka Miley i posiedziałem z nią jeszcze godzinę.
Gdy wróciłem do domu, w salonie siedzieli moji rodzice z państwem Smith czekając na mnie aż przyniosę im wyniki.
-Będzie chłopiec.- oznajmiłem ze łzami w oczach. Moja matka przytuliła mnie płacząc razem ze mną a pani Smith też była już bliska płaczu.
________________________________

No i koniec 1 części tej książki. Bardzo przyjemnie mi się ją pisało i mam nadzieje że z równie wielką przyjemnością będę ją kontynuować.
Chciałam też podziękować za 3k wyświetleń, dopiero 2 dni temu wybiło 2k a już jest 3k. Bardzo szybko wbijajcie wyświetlenia i bardzo wam za to dziękuję. ❤️❤️❤️❤️

Premiera 2 części książki - 18.12.2020❤️

This is just real love || Draco Malfoy (18+)Where stories live. Discover now