14

939 65 8
                                    

Dumbledore obserwował, jak co chwila ktoś wchodził przez kominek oraz drzwi do jego gabinetu. Powiększył go kilkukrotnie aby nie było zbyt ciasno. Na twarzach przybyłych formowało się pewne niezrozumienie i ciekawość, dlaczego zostali zebrani w takim składzie. Im więcej ludzi przybywało, tym większe powstawało poruszenie. Nie trzeba było być geniuszem aby zauważyć, że wszystkie zaproszone osoby należały do Zakonu Feniksa. Między gromadzącymi się osobami, można było zauważyć narastającą pomiędzy nimi niezręczność, a z każdym kolejnym członkiem Zakonu, atmosfera wokół nich coraz bardziej gęstniała. Doskonale było widać, że nikt z przybyłych nie był zachwycony ponownym zebraniem. Wszyscy, po śmierci Voldemorta, mieli nadzieję już nigdy się nie spotkać w takim składzie. Albus niestety musiał zwołać zebranie. Severus naciskał od początku na jakąkolwiek reakcję ze strony przełożonego na to, co zaczynało się dziać. Nie mógł tego powstrzymać. Starał się opóźnić to na tyle ile się da. Ludzie jeszcze w pełni nie odżyli, nie nacieszyli się wolnością, a już musieli zwalczać kolejne zrzeszenie.
Po kilkunastu minutach wstał ze swojego miejsca i przeleciał wzrokiem po przybyłych.

Naprawdę nie chcę im tego robić.

Jego wzrok zatrzymał się na Severusie, który jak zawsze siedział z tyłu, gdzie nikt go nie zauważał. Albus widział jak mu się przygląda i zauważa jego zawahanie. W prywatnej rozmowie, Severus, powiedział starcowi aby, jak nigdy dotąd, bardzo uważnie formował zdania i przedstawiał swoją wypowiedź. Powiedział, że w rękach Dumbledore'a było to, jak zareagują ludzie.
Albus zauważył spokojne kiwnięcie czarnowłosego mężczyzny, który w ten sposób okazywał mu wsparcie.

-Witajcie, moi mili - dyrektorowi niedosłyszalnie zadrżał głos. Musiał wziąć się w garść. - Na pewno każdy się zastanawia, po co się dzisiaj spotkaliśmy. Zapewne nie spodziewaliście się tego, że zobaczymy się jeszcze w takim składzie. Bardzo bym chciał aby to było towarzyskie zebranie przy herbatce, jednakże mamy inne sprawy, które należy omówić. Zanim wszyscy wpadniemy w panikę, prosiłbym abyście mnie do końca wysłuchali. To co powiem, nie rokuje wcale aż tak źle, jak mogłoby wam się wydawać.

Dumbledore zamilkł, a ogłuszająca cisza aż prosiła się o przerwanie. Albus wiedział, że może nie dobrał zbyt delikatnych słów, ale nie chciałby nikogo oszukiwać w tej sprawie. Zawsze na świecie znajdzie się jakiś szaleniec, jakieś zło, które będzie trzeba zwalczać. Tym bardziej nie powinno być niespodzianką, że śmierciożercy nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Miał jednak nadzieję, że stanie się to nieco później. Nie dziwił się jednak, dlaczego wybrali taki moment. Moment, w którym świat czarodziejów po zabiciu Voldemorta, dopiero się podnosił z klęczek. Kiedy nic nie było jeszcze do końca pewne. Westchnąwszy zaczął kontynuować wypowiedź.

-Jak wiecie z gazet, jakiś czas temu z Azkabanu uciekło małżeństwo Lestrange. Nie chcieliśmy wówczas nikogo z was martwić, ale mogliście się domyślać, że nic dobrego z tego nie wyniknie. Jakiś czas później moi dobrzy i bardzo zaufani znajomi z Francji poinformowali mnie o tym, że Grindelwald uciekł ze swojego więzienia. - zakończywszy to zdanie, w pomieszczeniu nastały głośne rozmowy i sprzeciwy.

-Albusie, to jest niedorzeczne!

-Był przecież pod stałą obserwacją!

-W gazetach nic nie było mowy na ten temat!

-Uspokójcie się.- Severus nigdy nie musiał się starać. Jego głos, cichy, zawsze wzbudzał o wiele więcej grozy i respektu, niż gdyby zaczął krzyczeć.- Zachowujecie się gorzej niż pierwszoroczniacy. Jesteśmy tutaj po to aby wszystko sobie wytłumaczyć. Dajcie możliwość dojścia do głosu mądrzejszym.

-Uważasz się za takowego, Snape? Co byś zrobił na naszym miejscu? Dopiero co skończyła się jedna wojna, a my znowu stoimy w miejscu. Jak nie Czarny Pan, to Gellert. Jak mamy być spokojni?!

Umysł HG&SS  [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz