Prolog

13 1 0
                                    

— Kocham Cię — szepnął patrząc na mnie — Bądź szczęśliwa i zapomnij o tym, co się teraz działo.

Otworzyłam oczy zaczynając rozglądać się po pokoju. Westchnęłam pod nosem i podpierając się na łokciach usiadłam. Byłam zmęczona tym wszystkim. Tymi wspomnieniami, snami. Wracały każdej nocy. Nie minęło dużo czasu od tego wszystkiego. Przynajmniej dla mnie, bo minęły już dwa lata. Nie potrafiłam się pogodzić z tym, co się stało. Zostawiłam go tam samego. Uciekłam zamiast pomóc mu. Gdybym się tylko uparła dalej by tu był. Nawet nie wiedziałam czy dalej żyje. Co się z nim potem stało. Pojmali go, a może zabili?

Ściągnęłam z siebie kołdrę i wyszłam z łóżka. Ubrałam na siebie polar opatulając się nim, po czym wyszłam z pokoju. Udałam się w stronę kuchni aby zrobić sobie herbaty. Moje myśli ciągle kłębiły się wokół Jaemina. Nie mogłam się pogodzić z tym wszystkim. Nie umiałam. Moje przyjaciółki - Alice i Chrissy, nie wiedziały o tym, co przeszłam. Nie powiedziałam im o niczym. Wiedziałam, że zamartwiałyby się i przyleciałyby tutaj rzucając wszystko dla mnie. Jedynie chłopaki mi pomagali jakoś się uporać z traumą. Namawiali mnie abym poszła do psychologa, ale byłam uparta. Chociaż mieli rację. Pójście do niego pomogłoby mi. Tylko nie byłam gotowa aby powiedzieć obcej osobie o swoich przeżyciach.

Z rodzicami od roku nie miałam kontaktu. Mark i jego znajomy, Johnny pomogli mi w przeprowadzce. Mieszkałam z Markiem w małym dwupokojowym mieszkanku w Chicago. Johnny natomiast mieszkał w swoim rodzinnym domu. Resztę chłopaków odwiedzaliśmy regularnie co roku w lato. Nie było tutaj tak źle. Poznałam większość miasta, znalazłam pracę i jakichś kilku bliskich znajomych. Pracowałam w agencji reklamowej. Niedawno zaczęłam pracę, więc jestem na miesięcznym okresie próbnym.

Nalałam wodę do czajnika, który po chwili włączyłam. Z górnej szafki wyciągnęłam szklankę, do której dałam saszetkę herbaty. Oparłam się o blat czekając aż woda się zagotuje. Skrzyżowałam ręce patrząc w podłogę. Nie patrzyłam nawet która jest godzina.

— Ty też nie możesz spać? — usłyszałam znajomy głos. Spojrzałam w stronę wejścia do kuchni. Mark chyba też nie. mógł zasnąć tak samo, jak ja. Odpowiedziałam mu skinięciem głowy — Zły sen czy w ogóle nie spałaś? — zadał kolejne pytanie. Znał na nie odpowiedź.

— Zły sen. Jak zawsze — westchnęłam wlewając gorącą wodę do szklanki — Nieważne jak bardzo chciałabym przestać myśleć o tym wszystkim to i tak nic nie daje. Zajmuje się różnymi rzeczami aby nie zamyślać się, ale za każdym razem te myśli same wracają... — rzekłam smutno nie spoglądając na przyjaciela. Czułam jego wzrok na sobie. Nie odzywał się. Nie wiedział co powiedzieć i rozumiałam to. Przerabianie tego samego kolejny raz z rzędu musiało być dla niego wykańczające.

— Słuchaj... Wiem, że wciąż jest Ci ciężko i rozumiem to całkowicie. Nie mam pojęcia co mogę powiedzieć. Nie chcę, żebyś coś źle odebrała, ale wiedz, że mimo wszystko zawsze będę obok — położył dłoń na moim ramieniu próbując dodać mi otuchy. Przeniosłam wzrok na czarnowłosego z herbaty i uśmiechnęłam się delikatnie. Byłam tak bardzo wdzięczna za to, co dla mnie robił. Zawsze był przy mnie.

Chciałam coś powiedzieć, ale przerwał mi dzwonek do drzwi. Lekko zmarszczyłam brwi. Chciałam pójść sprawdzić kto to, ale Mark zatrzymał mnie i sam poszedł otworzyć. Ruszyłam za nim. Stanęłam koło wejścia do przedpokoju. Chłopak spojrzał na mnie, a potem przez wizjer. Głośno westchnął i otworzył drzwi.

— Wybacz, że przychodzę zamiast dzwonić, ale musimy pilnie porozmawiać — to był Johnny. Powiedział wszystko na jednym wydechu. Po jego twarzy spływały krople potu. Byłam ciekawa o co chodziło skoro przybiegł tutaj w środku. Kiedy mnie dostrzegł mówił dalej — Ale bez Minah — oznajmił stanowczo.

— Dlaczego? O co chodzi? — zapytałam czując, że coś tu nie gra. Oboje olali mnie. Mark wyszedł zamykając drzwi i usłyszałam tylko, jak schodzą. Stałam zdezorientowana zastanawiając się o co mogło chodzić.

My PrinceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz