Rozdział Dziesiąty

590 29 5
                                    

Zastanawialiście się kiedyś, gdzie zakopać ciało? Albo jak najboleśniej zrobić komuś krzywdę? Jak sprawić by osoba łkała przed wami na kolanach, błagając o wybaczenie?

Ja nie, aż do czasu gdy to mijała druga godzina nieobecności Jimina.

Jasne, mógł mieć coś do załatwienia na mieście... Ale ja nie potrafiłem myśleć o niczym innym, jak o tym, że spędza on teraz czas z moją MinHae.

Oczami wyobraźni widziałem jak razem sądzą gorącą czekoladę siedząc przy stoliku, który zwykłem zajmować ja. Jak oboje patrzą na siebie i powoli zaczynają przysuwać bliżej... nawzajem przysuwając twarze jeszcze... Kurcze, dość!

Cholernie irytował mnie fakt, że to on, a nie ja jestem teraz obok dziewczyny. Marnowałem godziny swojego cennego czasu wolnego na myślenie o młodszym, gdy mogłem to wykorzystać inaczej. Mogłem myśleć tylko o niej...

Pierdziele to... - pomyślałem wstając z tej niewygodnej kanapy i ruszyłem do pokoju który dzieliło dwóch moich hyungów. Miałem nadzieję namówić młodszego z nich na wspólną pracę nad piosenką, która niebawem miała ukazać się naszym fanom. Była jeszcze nieskończona tekstowo, ale miała naprawdę duży potencjał. Moim zdaniem oczywiście, bo nikt poza mną jeszcze jej nie słyszał.

Zapukałem lekko w jasne drzwi z drzewna i bez zaproszenia pozwoliłem sobie wejść do środka. Przywitała mnie oczywiście ściana pełna figurek Mario i masa koloru różowego, co było już w pełni normalne dla Jina. Nawet nie zwróciłem uwagi na robiącego porządki chłopaka, idąc od razu na ciemną stronę mocy, czyli do YoonGiego.

-Jesteś zajęty Hyung? - zapytałem widząc go pochylonego nad tym swoim notesem przy biurku. Kilka razy miałem okazję zajrzeć na teksty w nim, jednak... Nie były w moim stylu?

Każdy z nas mimo wszystko miał zupełnie inne podejście do życia. Ja dla przykładu byłem realistą, widziałem rzeczy takimi, jakimi były. HoSeok był aż zbytnim optymistą a Min pesymistą, co bardzo odzwierciedlały nasze piosenki.

-Trochę... - mruknął jedynie w odpowiedzi, nawet na mnie nie patrząc. Irytowało mnie to... Ile razy bym mu tego nie mówił, zawsze ważniejszy był ten zakichany notes. Bo po co patrzeć na swojego rozmówcę?

NamJoon... Spokojnie, policz do dziesięciu a może przejdzie...

Wziąłem głębszy oddech w myślach licząc do tych dziesięciu, a nawet piętnastu co ostatecznie jeszcze bardziej mnie tylko zdenerwowało.

-To zostaw to co akurat robisz i rusz się do studia. - przewróciłem oczami, biorąc w dłoń pluszową kostkę, która z pewnością należała do Jina i po prostu zgubiła się po stronie tego gbura. Musiałem jednak zająć czymś palce, by nie udusić starszego w jego własnej sypialni.
-Mamy piosenkę do dokończenia...

Odziwo Yoon odwrócił wzrok od zapisywanych kartek, poświęcając całą swoją uwagę właśnie mi. Nie było to jednak nic przyjemnego. Jego spojrzenie sprawiało, że miałem ochotę uciekać z tego pokoju prędzej niż się w nim znalazłem.

-Nie NamJoon, mam dzień wolny. Co za tym idzie nie mam ochoty ani zamiaru zajmować się w tym czasie pracą nad kolejną piosenką, którą i tak skończysz sam, bo w końcu "wiesz najlepiej". - wyrzucił z siebie i wskazał palcem za mnie.
-Tam są drzwi...

-Pierdolony egoista...-warknąłem dość głośno i w jeszcze gorszym chumorze opuściłem tą jego samotnię na odchodne rzucając w niego tą przeklętą kostką. Niech ten idiota zgnije w tym pokoju, idealnie wtopi się w tą okropną czerń, która jest tam... chyba wszędzie.

Dopiero gdy wróciłem do salonu i wziąłem kilka głębszych wdechów zdałem sobie sprawę, że złość na Jimina starałem się wyładować na niczemu winnemu hyungowi...

Cholera. Muszę dowiedzieć się czemu tak długo Chim nie wraca. Nie chcę znów wyżyć się na którymś z członków zespołu, to nie na tym miało polegać. Mimo to jak się czułem, nadal byłem ich liderem. Miałem ich wspierać, motywować, zachęcać do rozwijania... Tylko jak miałem to robić gdy sam chciałem od tego uciec?

Westchmałem ciężko i złapałem za swój telefon na stoliku, wybierając numer Lee. Nawet jeśli podświadomie nie chciałem zarzucać jej swoimi problemami, tak pewna część mnie aż krzyczała chociażby o możliwość usłyszenia jej głosu. Zupełnie jakbym jeszcze te dwie godziny temu nie miał jej w swoich ramionach...

To zauroczenie naprawdę powoli mnie wykańczało.

-NamJoonie? Coś się stało, że dzwonisz? - usłyszałem po zaledwie dwóch sygnałach j odetchnąłem ciężko. Jej aksamitny głos pieścił moje uszy niczym najpiękniejsza melodia świata. Chciałem tego więcej i najlepiej tylko dla siebie.

-Chciałem zapytać jak praca? - rzuciłem pierwsze co wpadło mi do głowy, starając brzmieć naturalnie.

-To miłe z Twojej strony. - zaświergotała uroczo. - Mam bardzo mały ruch, więc na spokojnie planuję szybciej zamknąć. Zastanawiałam się jednak, co będę robić w nocy, skoro spaliśmy pół dnia u Ciebie.

Jej śmiech rozbrzmiał w słuchawce, sprawiając że moje narządy wywinęły koziołka.  Było to coś jak te przysłowiowe motyle w brzuchu odczuwane przy obiekcie westchnień, tyle że mocniejsze.

-Możemy się spotkać, obejrzeć jakiś film... - zasugerowałem luźno. Chciałem spędzić więcej czasu w jej towarzystwie. Najlepiej budzić i zasypiać z jej ciałem wtulonym w moje. Tak, to zdecydowanie byłoby coś pięknego.

-Kim NamJoon, czy nie powinieneś spędzać czasu z członkami zespołu? - zapytała dość poważnie. Nie chciałem się przyznawać do mojego wybuchu. Nie chciałem by sytuacja z Jiminem czy YoonGim się powtórzyła z innymi członkami.
-Jesteście w tym razem. Pamiętaj, że tak jak ja jestem tu dla Ciebie, tak oni również są tam by Cię wspierać...

-Wiem MinMin... - mruknąłem bez większego zapału.
-Ale... Może jednak dasz się namówić na noc filmową? Obiecuję, że następny dzień spędzę z chłopakami...

Przez chwilę słyszałem jedynie ciszę i słaby oddech dziewczyny. Zaraz rozbrzmiał jednak ten uroczy śmiech, tak charakterystyczby dla Lee.

-Niech będzie. Ale widzimy się u mnie. Nie żebym miała coś do waszego domu czy do chłopaków, ale wolę spędzić ten czas we dwoje. Bez skrępowania powiesz mi wtedy co się stało, że zamiast z zespołem, wolisz spędzać czas ze mną... - przytaknąłem szybko.

Nawet zbytnio nie myślałem o konsekwencjach mojego kolejnego zniknięcia. Chciałem najzwyczajniej spędzić miło wieczór przy jakimś filmie z przekąskami, z dziewczyną w moich ramionach...

Miałem w końcu prawo być szczęśliwym, prawda?

A skoro aktualnie jedynym szczęściem była MinHae, chciałem to w pełni wykorzystać spędzając czas wolności właśnie z nią....



°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
PS. Kolejny rozdział za tydzień 😏

Wyskok Lidera / Kim NamJoonDonde viven las historias. Descúbrelo ahora