ROZDZIAŁ TRZECI

46 2 0
                                    


Poprowadził mnie do pierwszych drzwi po prawej stronie ściany, do pokoju bezpośrednio sąsiadującego z jego apartamentem.

Tym razem Nagar nie zjawił się. Zariel sam otworzył drzwi i wpuścił mnie pierwszą do środka. Przyznam, że byłam zaskoczona. Pokój był naprawdę piękny. Zaczęłam się zastanawiać czy wszystko w tym zamku jest tak dobrze urządzone.

Pokój był mniejszy niż upadłego, jednak ładnie urządzony. Po lewej stronie, zaraz obok drzwi znajdował się stary kamienny kominek przed którym stały dwie małe sofki, dalej stało łoże z baldachimem w bladym odcieniu fioletu. Było mniejsze niż Zariela, co mogło dać do myślenia. Podłogę zakrywały grube skóry. Naprzeciwko drzwi znajdowały się dwa witrażowe okna, z kolorowymi szybkami. Po prawej znalazła się łazienka, całkiem spora jak się później okazało. Pokój był zadziwiająco przytulny.

- Jeśli coś tutaj Ci się nie podoba, po prostu mi powiedz, jednam myślę, że powinno Ci tu być dość wygodnie.

Kiwnęłam tylko głową, ciut zamyślona. Mimo przytulnego wrażenia, było tu przeraźliwie zimno. Zadrżałam.

Upadły musiał to zauważyć, bo lekko popchnął mnie przed sobą, do najbliższej sofki na której kazał mi usiąść i wziął się za rozpalanie ognia w kominku. Gdy pierwsze ogniki zatańczyły już na drwach, zniknął w łazience z której przyniósł gruby ręcznik i grzebień do włosów. Chciałam to od niego odebrać, lecz mnie zbył.

- Pozwól mi osuszyć i rozczesać Ci włosy. Od wielu lat nie miałem okazji tego robić. Dodatkowo wolałbym byś sama nie zajmowała się rozpalaniem ognia. Gdy będzie Ci zimno, zawołaj mnie lub Nagara.

Spojrzał na mnie wymownie, oczekując odpowiedzi.

- Dobrze.

Gdy odpowiedziałam przykrył mi głowę ręcznikiem i zadziwiająco delikatnie zaczął osuszać moje włosy. Trwało to dość długo, zważywszy na panujący tu chłód, jak i długość i grubość moich włosów. Od lat ich nie ścinałam i sięgały już za tyłek. Dopiero po kilku minutach, powietrze zaczęło się przyjemnie ogrzewać, a z mojego ciała zniknęła gęsia skórka.

Po jakimś czasie Zariel chyba uznał, że włosy są już wystarczająco suche, bo sięgnął po grzebień i zabrał się do zabawy z rozczesywaniem. Zawsze miałam z tym niemały problem, a jemu szło to zadziwiająco sprawnie. Można to uznać za dość podejrzaną umiejętność u mężczyzny, skoro radzi sobie z tym lepiej ode mnie, podczas gdy ja zmagam się z tym codziennie. Upadły wyrwał mnie z zamyślenia.

- Zapomniałem już jakie to przyjemne.

Czyżbym wyczuła nutkę nostalgii w jego głosie? Jeśli tak, to podejrzewam, że miał kiedyś ukochaną.

W mojej głowie zaświtała niechciana myśl. „Co jeśli chce ze mnie zrobić jej zastępczynię?" Znowu przeszedł mnie dreszcz. Nie ma mowy, bym zgodziła się na zostanie jego kochanką. Nie ważne jak potężny jest, nie zostanę tu, by się o tym przekonać.

Z tego zamyślenia, znów o nim zapomniałam i nie zorientowałam się nawet, że skończył mnie czesać i usiadł na drugiej sofce.

- Jest Ci cieplej? - Intensywnie mi się przyglądał, zadając to pytanie. Kiwnęłam głową na tak, a on, zamyślił się, nadal we mnie wpatrzony.

Odwróciłam wzrok i wpatrzyłam się w ogień. Dziwnie się czułam, z jego wzrokiem na sobie.

Dłuższą chwilę siedzieliśmy tak w ciszy, której oczywiście sama nie przerwałam.

- Jak się czujesz?

Niechcący zaśmiałam się pod nosem. To pytanie chyba nie jest na miejscu, zważywszy okoliczności. Więc po co je zadał?

MroczniWhere stories live. Discover now