~4~

2.2K 148 35
                                    

Kiedy Peter się obudził, był przywiązany do stołu w jakimś laboratorium. Zauważył chodzącą wokół ciemną postać i poczuł obrzydliwe uczucie winy, traumy i, co najgorsze, wyraźne uczucie nienawiści do siebie.

Zamiast się zadręczać, odezwał się, chcąc wiedzieć, co się stało.

- Nie jestem zły.

- Wiem, Parker. Wiem.

Ta odpowiedzi trochę go przestraszyła, jeśli miał być szczery. Głęboki głos( być może nazwałby go "koleś". Pomyślnie o tym zajęło mu całe dwie sekundy) znał jego nazwisko. To go przestraszyło.

Koleś spojrzał na niego. Przynajmniej tak przypuszczał Peter. Spojrzał w jego stronę i wydał ciche warczenie.

- Dlaczego tu jestem? Co jest takie specjalnego we mnie, że miałbyś mnie porwać? - zapytał Peter.

- Nie musiałem Cię porywać, Parker. Wcale. Porostu zdecydowałem że to zrobię.

- Co zamierzasz mi zrobić? - Po raz pierwszy Peter poczuł czysty strach. Nie wiedział, kim był ten facet, dlaczego go porwał. Może chciał Tony'ego, może znali jego tajną tożsamość.

Czy to było wogóle możliwe? Był tak ostrożny, że nikt nie był w stanie się dowiedzieć!

Wszyscy oprócz - wszyscy opórcz - o nie.

Tylko trzy osoby znały jego tożsamość. Trzy osoby z całego Nowego Jorku. Dwie z nich mogłoby go skrzywdzić, ale zatrzymali by to dla siebie.

Peter błagał, żeby to była ta trzecia. Gdy by to były pierwsze dwie, nie niewiedziałby, co by zrobił.

Może zostałby zabity.

Nie. To byłoby błogosławieństwo.

- Co ja zrobię? Zranię Cię. Bardzo. Zranię cię tak bardzo, że będziesz błagać o śmierć. Ale nie dam Ci tej przyjemności.

Okej, więc wykluczył tą trzecią. Teraz zależało to od dwóch pozostałych. Ktoś chciał go zabić.

Chociaż być może to ktoś, kto chciał się zemścić na Tony'm. Miałoby to sens, ale jak mieli by się dowiedzieć, że jest jego synem? A poza tym, gdyby naprawdę wiedzieli, nazwałbym go Stark, a nie Parker.

Więc to była zdecydowanie jedną z tych dwóch osób. A może jedna i druga.

Te myśl fizycznie sprawiła, że Peter zadrżał.

- Kim jesteś?

- Nie powiem Ci, Parker! Myślisz, że posunąłbym się do tego aby zmienić głos, pozostając w cieniu, tylko po to, żeby Ci powiedzieć kim jestem?

- Nie, będe ostatnią osobą, jaką zobaczysz, zanim umrzesz. Upewnię się.

-...Jesteś Deadpool? Robisz mi jakiś żart? Bo jeśli tak, to posuwa się trochę za daleko. Myślę, że spóźniłem się do szkoły.

- Nie, Parker. A teraz zamknij się, chyba że chcesz, żeby sytuacja się pogorszyła, bardziej, niż jest.

- Kim jesteś? Powiedz mi! Jesteś Vulture? Uwięzieś mnie pod budynkiem, nie sądzę, żebyś mógł zrobić coś lepszego.

- Nie, nie jestem Vulture. Muszę jednak przyznać, że jest moim bliskim znajomym. W rzeczywiśtości pomógł mi odkryć twoją tożsamość, zanim poszedł do więzienia... Czy to podpowiedzi, Parker?

•••

Peter nie wiedział, jak długo tam był. Może to były tygodnie, miesiące, lata, może był tam tylko kilka dni, a wydawało się, że to milion lat.

On nie pamiętał.

Prawie zapomniał, kim był. W tym czasie nie miał zbyt wiele czasu na samodzielne myślenie, był zajęty torturami.

Nie dowiedział się jeszcze, kim jest jego tajemniczy oprawca.

Tata. Mój tata. Tony Stark. Zgadza się.

Potrząsnął głową, zawstydzony, że prawie zapomniał o mężczyźnie, którego kochał najbardziej na świecie.

Wzdrygnął się, gdy poczuł, jak do pokoju wpada zimna bryza.

- Czy jesteś gotowy na kolejną rundę?

Peter jęknął, czując, jak przepływa przez niego znajoma elektryczność, chociaż starał się ograniczyć krzyki do minimum. Oczywiście, koleś - Naprawdę będzie musiał znaleść mu inną ksywkę - po prostu zwiększał móc, aż w końcu wydał pełen bólu krzyk.

- Dobra robota - wyszeptał głos do jego ucha, ciemny, zły i wciąż dziwnie znajomy.

Peter z trudem przypomniał sobie dawnych złoczyńców, przeszłe życie, rodziców, swoje imię. Tortury to dla niego za dużo.

Peter. Peter Stark - czy to nie Peter Parker. Nazywa mnie Parker. Ale mam na nazwisko Stark. Prawda?

Peter wiedział, co będzie dalej, i zaskomlał lekko, gdy poczuł ostre narzędzie na jego ramieniu. Mężczyzna nie tracił czasu na na rzeźbienie na nim, ale nieco zwolnił, chcąc, aby Peter poczuł cały ból, jaki mu zadawał.

- Argh! - wrzasnął Peter, wyginając lekko plecy, nienawidząc dotyku przedmiotu na ramieniu. Mężczyzna zostawił go tam na nie określoną ilość czasu, po tym jak zapalił światło na ranę.

- Czy to pomoże ci dowiedzieć, się kim jestem, Parker?

•••

Chłopiec wzdrygnął się, gdy mężczyzna ponownie wszedł do pokoju. Nie pamiętał nic opruócz imienia, które mu nadał. A może to było jego imię? Kto wiedział?

- Parker, jesteś gotowy?

Parker skinął głową, wciąż krzywiąc się z bólu w ramieniu, na którym został ranny zaledwie kilka dni wcześniej.

Parker? To wydaje się znajome... Może? Ben Parker? Nie... To nie jest w porządku... Już ich tu nie ma. Nie ma nikogo.

Nagle do pokoju wbiegła grupa ludzi. Jeden z nich, miał na sobie bardzo znajomy zapach, poszedł prosto do niego. Ze strachu, uniósł ręce do twarzy, nie chcąc więcej bólu, niż już dostał.

- Czekałem, aż przyjdziesz. - powiedział gładko mężczyzna, cicho podchodząc do Parkera. - "Ale jest już za późno. On nie wie, kim jesteś. Nie wie, kim on jest. A poza tym...

Mężczyzna uniósł rękaw bluzki Parkera, odsłaniając ślad na jego ramieniu.

Własność HYDRY


Hunted [1] TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz