🎗️koszmar🎗️

3K 225 230
                                    

~GeorgeNotFound~

Obudziłem się w jakimś dziwnym pomieszczeniu...to coś nawet do końca pomieszczeniem nie było, wszystko było czarne i nic wyróżniającego się na tle tej całej czerni. Wstałem powoli z ziemi i ruszyłem przed siebie, może coś będzie na końcu tej czerni? Po kilku minutach stwierdziłem że to nie ma sensu i zatrzymałem się aby ochłonąć i pomyśleć, nagle obok mojej głowy przeleciała jakąś strzała, odwróciłem się w mgnieniu oka i zobaczyłem...szkieleta z Minecrafta?! Ale co on tutaj robi?! Zanim się obejrzałem nałożył drugą strzałę i strzelił wprost we mnie, ale na szczęście w odpowiedniej chwili odskoczyłem i tylko trochę strzała drasneła mi policzek, niestety bądź stety z rany uciekało dość sporo krwi, zacząłem czym prędzej uciekać ale nagle pojawił się drugi szkielet obok tamtego i zaczął również we mnie strzelać, tym razem zamiast zrobić uniku strzelił mi w nogę przez co dość mocno upadłem na ziemię i patrzyłem przez łzy na oba szkielety które we mnie celują i mocno zamknąłem oczy ale odziwo, ból nie nadszedł, nigdzie nie było krwi z mojego ciała, jedyne co było w tej chwili to dźwięk pokonywania szkieletów, otworzyłem szybko oczy w których dalej miałem łzy i zobaczyłem dość wysoką postać w zielonej bluzie. Chłopak do mnie podszedł i wyciągnął dłoń w moim kierunku, od razu za nią złapałem i gdy mnie podniósł rozpoznałem w tym chłopaku Claya, to na sto procent był on, wszędzie rozpoznam tą twarz. Kiedy się mu tak przyglądałem on wziął mnie w stylu na pannę młodą i szedł przed siebie, zaeumieniłęm się lekko i odwróciłem głowę na co tamten się zaśmiał...

...ale...

...to nie był ten słodki i miły śmiech który ją znam...

...szybko się na niego spojrzałem z zdezorientowanięm ale jedyne co zobaczyłem to to że stoję przy...wielkim kanionie gdzie na dole płynie dużo lawy...strasznie gorącej...gdy spojrzałem się na Dreama ten miał krew na policzkach i zamiast maski na twarzy ona była bardziej na włosach co odsłoniło całą jego twarz. Zamiast pięknego uśmiechu był uśmiech z wyszczerzonymi zębami na całą twarz, zamiast na policzkach piegów miał krew a jego oczy...zamiast pięknej zieleni jaką każdy opisywał był...

...czerwień...

...soczysty czerwień...

Jedyne co w tamtym momencie wyłapałem to to że chłopak z takich wyglądem trzymał łuk z wymierzoną we mnie strzałą i to że stałem zaraz przy przepaści wielkiego klifu z lawą na dole, w tedy stało się coś czego naj mniej się spodziewałem...on strzelił...strzelił prosto we mnie przebijając mi brzuch i wrzucając do kanionu na pewną śmierć. Gdy tylko podbiegł do tego kanionu zobaczył że trzymam się jedną ręką wystającej części kanionu, chłopakowi się chyba to nie spodobało bo zeskoczył do mnie i kucnął przy mnie łapiąc mnie za rękę, całą twarz miałem we łzach, to nie był mój Dream...to nie ten Clay którego tak dobrze znam...

Dopiero gdy usłyszałem jego głos zrozumiałem co się dzieje
-Oj Georgi, tak naprawdę nigdy cię nie lubiłem, ja wręcz cię nienawidziłem. SapNap już jest lepszym przyjacielem niż ty. Zgiń i nigdy nie wracaj do mojego życia.- po tych słowach puścił moją rękę a ja spadałem do wrzącej lawy czekając na swoją śmierć...














W mgnieniu oka zerwałem się z łóżka krzycząc tylko "Clay" na cały dom. Byłem cały spocony a moja twarz była cała mokra od łez które dalej płynęły i nie chciały przestać, szybko wziąłem telefon i sprawdziłem która godzina, była 3:18 a ja właśnie się obudziłem bo miałem okropny koszmar. Gdy tak siedziałem cały roztrzęsiony z telefonem w ręku i płacząc do mojego pokoju wbiegł jak najszybciej Clay, gdy chłopak mnie zobaczył i to w jakim stanie jestem od razu do mnie podbiegł i usiadł na krawędzi łóżka wyciągając do mnie dłonie, przestraszyłem się i się podkuliłęm bardziej i wystawiłem ręce do przodu jakby w geście obronnym. Zielonooki widząc to zmartwił się jeszcze bardziej i zaczął powoli.
-Hej Gogy, nie musisz się mnie bać, ja nic ci nie zrobię. Nie dał bym rady ci zdobić krzywdy- powiedział to tak cicho i spokojnie że trochę odsłoniłęm twarz i popatrzyłem na niego z łzami.
-A-ale t-ty z-zrzuciłe-eś mn-nie z k-klifu pe-ełnego l-lawy, i je-eszcze n-na dod-datek przeb-biłeś m-mi brz-zuch n-na wy-ylo-ot st-trzał-łą i...i...- mówiąc to rozpłakałem się jeszcze bardziej, ledwo co wypowiedziałem te kilka słów, byłem tak roztrzęsiony że było mnie stać tylko na płacz i strach. Clay widząc w jakim stanie jestem przysunął się bliżej na co nie zwróciłem uwagi i szybkim ruchem wziął mnie na kolana mocno przytulając do siebie, ja wręcz od razu się do niego mocno przytuliłem i zacząłem mu płakać w koszulkę, on tylko przytulał mnie do siebie i szeptał mi coś do ucha na uspokojenie i bawił się moimi włosami. Po jakiś 30 minutach byłem tak wyczerpany że zasnąłem przytulony do chłopaka.

~Dream~

Po upewnieniu się że brunecik na pewno śpi, odłożyłem go delikatnie na łóżko i wstałem powoli aby go nie obudzić lecz już po chwili mogłem usłyszeć niezadowolone marudzenie ze strony starszego że nie może nigdzie wyczuć ciepła więc go przykryłem ale to dalej nic nie dało, nagle w pewnej chwili zabrał drugą poduszkę i się do niej przytulił co go uspokoiło na trochę a ja widząc co odwala zaśmiałem się cicho zdejmując swoją bluzę i rzucając ją gdzieś. Usiadłem z powrotem na łóżku i się przykryłem kołdrą tak samo jak bruneta wcześniej, był tylko jeden mały problem z którego chciało mi się śmiać, mianowicie chłopak zabrał mi poduszkę i się do niej przytula jak nie wiem co. Z tego wszystkiego zacząłem się śmiać przy okazji budząc bruneta który może spał jakieś 10 minut więc patrzył na mnie pół przytomny co mnie jeszcze bardziej rozśmieszyło.
-Oddasz mi tą poduszkę czy mam spać bez poduszki dziś?- zaśmiałem się i spojrzałem na chłopaka który oddał mi poduszkę a następnie czekał aż się położę, po kilku minutach chyba nie wytrzymał już bo po prostu położył głowę na moim torsie i wtulił po czym poszedł spokojnie spać. Po wygodnym ułożeniu się wraz z chłopakiem położyłem swoją rękę na jego włosach i się chwilę nimi bawiłem ale po chwili przytuliłem go i oddałem się w objęcia Morfeusza.

--------------------------------------------------------------
Słów 1026
Beacuse jestem leniem i nie chce mi się dalej tego rozciągać ciąg dalszy jak to zawsze w kolejnym rozdziale. Który pewnie już czeka na opublikowanie
Więc noooo.
Ja życzę miłego dnia/nocy/wieczoru
Bayoo!

Połączeni przez sznurek... [DNF] [Zakończone]Where stories live. Discover now