Niespodziewana wizyta

99 5 0
                                    

    *perspektywa Crystal*

    Następne dni przeleciały spokojnie, aż nadszedł piątek. Spotkanie śmierciożerców. Usiadłam z Draco w jadalni i czekaliśmy razem z państwem Malfoy na resztę. Gdy już wszyscy było na swoich miejscach, pojawił się Voldemort.
Przez około 20 minut byłam jakby nieobecna, słyszałam tylko, jak obmyślali plan zabicia Pottera. Chciałam, żeby to się już skończyło, ponieważ w ogóle mnie to nie obchodziło. A jeśli by obchodziło, to byłabym po stronie Hogwartu. Nagle Czarny Pan podszedł do mnie. Nie mogłam się ruszyć, tak się bałam.
- Czy ten chłopak był dla ciebie ważny?- zapytał spokojnym głosem. Wymieniłam się z Draco, który siedział po drugiej stronie stołu spojrzeniami. Wtedy przypomniałam sobie wszystkie super chwile, które przeżyłam z Harrym. Wtedy uświadomiłam sobie, że nie chcę, żeby Harry umierał. Chciało mi się płakać.
- N-nie...- zamknęłam oczy ze strachu.
- Doskonale.- odszedł ode mnie a ja odetchnęłam z ulgą.
Niespodziewanie Draco wstał. Jakby chciał coś powiedzieć. Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem. Szybko usiadł, kiedy poczuł na sobie wzrok Voldemorta.
- Chcesz coś powiedzieć, Draco?- popatrzył się smutnym spojrzeniem w jeden punkt i kiwnął przecząco głową.- dobrze...
Znowu zaczęłam być nieobecna i rozmyślałam nad tym, jak mogę stąd uciec do Hogwartu. Chciałam się uczyć, a oni mi w tym nie pomagali.
Spotkanie zakończyło się słowami:
- Możecie już iść. Za niedługo wojna. Zabiję chłopaka i zawładniemy światem! - Wtedy wszyscy się przeteleportowali. To chyba było. Jedyne zdanie, przy którym nie patrzyłam się pusto w blat stołu. Zostaliśmy w dworze Malfoy'ów tylko ja, Draco, Bellatrix i moi rodzice. Wstali już z miejsc a ja jeszcze siedziałam na swoim miejscu i raczej nie miałam planu wstać. Draco podszedł do mnie i patrzył się na mnie.
- Proszę, powiedz mi dlaczego muszę zginąć...- zaczęłam płakać. -Proszę... - przytulił mnie.
- Chodźmy do góry.- pokręciłam głową twierdząco.

*u góry już XD*
- To powiedz...
- Dobrze wszyscy nalegali, abym ci tego nie mówił. Musisz zginąć, ponieważ... przepowiednia mówi również o tobie.
- Przepowiednia...?- popatrzyłam na Draco ze zdziwieniem.
- Jesteś jedną z czarownic urodzoną pod koniec czerwca... Neville też jest czarodziejem, o którym ona mówi. Nie musiała byś umierać, gdybyś nie była śmierciożercą.
- Czekaj nie rozumiem... co ma do siebie Neville, ja i bycie śmierciożercą...?
- To, że tylko czarodzieje z przypowiedni mogą pokonać... sama wiesz kogo.
- Ekstra!- uśmiechnęłam się powoli. Draco powoli mnie przytulił.
- Nie chcę, żebyś umarła! Zrozum to, to nie jest śmieszne...
- Więc muszę go pokonać, zanim on pokona mnie... rozumiem.
- Crystal, to za bardzo ryzykowne. Nie możesz tego zrobić.
- Draco, ty chyba nie rozumiesz jednej rzeczy. Jeśli przepowiednia mówi o mnie...- nie dał mi dokończyć.
- Ale to ty jesteś ważniejsza dla mnie niż jakaś przepowiednia!! To jest nie bezpieczne!- krzyknął. Wtedy trochę się uspokoiłam i powiedziałam ze łzami w oczach.
- Dobrze... jak chcesz to dalej ciągnąć- proszę. Ja nie będę czekać do wojny. Chcę go zniszczyć. Żeby wszystko było tak jak zawsze. Myślisz, że jak będzie wojna, to ona będzie mniej niebezpieczna niż szukanie horkruksów?!- na te słowa spuścił głowę i złapał mnie za rękę.
- Ale dzisiaj już nigdzie nie pójdziesz jutro ich poszukamy.- lekko się uśmiechnęłam
- Dobrze.
- Przepraszam, że na ciebie nakrzyczałem. Nie chciałem...to emocje...
- Ludzie pod wpływem emocji robią różne rzeczy... kocham cię
- Ja ciebie też.

Na następny dzień miałam  już wychodzić z domu i czekałam na Draco, ale coś obróciło nasze plany o 180 stopni.
Staliśmy w drzwiach ale nag;e zauważyłam szmalcowników, który prowadzili... nie mogłam uwierzyć.
- Draco patrz Harry! Ron i Hermiona! Podbiegłam do bramy, za mną Bellatrix.
- Przyprowadziliśmy chłopaka i jego przyjaciół.
Spojrzała na nich swoim szalonym niezrównoważonym psychicznie spojrzeniem.
- Dawać mi tu Dracona...- szybko poszliśmy do środka. Harry wyglądał... źle... nie wiem co mu się stało z twarzą. Wyglądało to na zaklęcie żądlące. Weszliśmy do środka, a Draco właśnie schodził ze schodów. Znów chciało mi się płakać. Nie wiedziałam skąd oni się tutaj wzięli, dlaczego nie są w Hogwarcie i dlaczego złapali ich szmalcownicy.
- Co się stało...?- powiedział spokojnym głosem.
- Złapali ich... Draco, co teraz...?- powiedziałam szeptem .
- Spokojnie.- przytulił mnie i staliśmy na samym środku sali.
- Draco czy to Harry? Bo jeśli nie, i wezwiemy Czarnego Pana zabije nas wszystkich.-  Draco kucnął przy klęczący, związanym sztukami Harrym stałam za nim. Harry popatrzył najpierw na Draco potem na mnie stałam i myślałam nad tym, jak osoby tak bliskie mogą pewnego dnia być tak obce. Tak jak Harry. Bardzo chciałam, żeby wszystko było tak jak dawniej.
- Hmmm... nic...? To może Crystal?- wtedy naprawdę się przestraszyłam, bo nie chciałam go wydać... tak samo jak Draco, który nie odzywała się. Niepewnie podeszłam do Harrego popatrzyłam mu w oczy i powiedziałam szeptem.
- Przepraszam... co z jego twarzą...?
- Właśnie, a co z jego twarzą?- Bellatrix zaśmiała się
- Taki był jak go znaleźliśmy. Pewnie coś złapał w lesie. - powiedział jeden ze szmalcowników. 
- No chyba zaklęciem żądlące. To twoja sprawka?? Gdzie jej różdżka? Sprawdzimy co ostatnio żuciła.- Wzięła różdżkę Hermiony.- Mam cię...- nagle odwróciła wzrok jak by zobaczył ducha. Popatrzyła na szmalcownika, który w ręce trzymał Miecz Godryka Gryffindora.- Skąd to masz mów.
- W torebce tej dziewczyny...- pokazał na torbę Hermiony.
- Crystal zabierz chłopców do lochów! A my sobie pogadamy! Jak to dziewczyny!- szybko złapałam Harrego i Rona za koszulki i popchałam do Glizdogona, który zabrał ich po schodach na dół.
Popchnęła Hermionę na podłogę i wyciągnęła nóż. Pytała ją o to, gdzie znaleźli miecz, ale ona nie powiedziała jej, a ona zaczęła robić jej nożem rany na ręce. Słyszałam tylko krzyki. Chciałam ją powstrzymać, ale nie mogłam. Poczułam pierwsze łzy na policzku. Draco to zobaczył i też mnie przytulił.
Staliśmy tam przy niej może 3 minuty, kiedy nagle zobaczyłam, że ktoś się teleportuje. To był Harry, Ron, Luna i... Olivander?
Bellatrix szybko podniosła Hermionę z ziemi i przyłożyła jej nóż do gardła.
- Nie ruszać się, bo ta dziewczyna zginie.- nagle Harry zaczął odzyskiwać swoją twarz. - O, to Harry Potter? Czrny pan będzie zadowolony. Wezwij go!- popatrzyła na Draco. Nie wiedział co robić.- Dobrze w takim razie Lucjusz...- pan Malfoy już miał go wzywać, kiedy usłyszeliśmy zgrzyt. Popatrzyliśmy w górę a tam...
- Zgredek?!- popatrzyłam w górę na zgredka odkręcającego żyrandol. Draco zorientował się, co chce zrobić i szybko przyciągnął mnie na bok. W idealnym momencie, bo gdy usłyszałam ostatni zgrzyt i lampa runęła na podłogę z wielkim hukiem. Bella w ostatnim momencie zdążyła się odsunąć.
- Głupi skrzat! Mogłeś mnie zabić!- Bella krzyknęła.
- Zgredek nikogo nie chciał zabić... raczej poważnie zranić lub pokiereszować...- Narcyza chciała rzucić zaklęcie, ale Zgredek szybko złapał jej różdżkę. Wtedy Harry wyrwał różdżkę Draconowi, a Ron Hermionę z rąk Bellitrix. Wszyscy razem przeteleportowali się, ale Bellatrix w ostatnim momencie rzuciła w nich nożem. I koniec... Bella z uśmiechem poszła na górę. A Draco z szokiem na twarzy usiadł na kanapie.
- Nie mam różdżki...- patrzył w jeden punkt. - co teraz...?- nic nie powiedziałam, tylko go przytuliłam.
I tak płakałam bo nie wiedziałam w kogoś trafił ten nóż. Czy w kogoś w ogóle trafił. Bałam się, że w Harrego.
- Wszystko będzie dobrze, obiecuję.
Siedząc tak, zasnęłam

Slytherin Love | Draco Lucius Malfoy💚 [14+] SEZON 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz