III

1.1K 41 2
                                    

Mogę z całą pewnością powiedzieć, że tak właśnie musi się czuć gdy się umiera. Moja głowa pulsowała i ledwo mogłam stać.  Dobra wiadomość była taka, że ​​został tylko jeden kieliszek. Ostatni odcinek. Niestety, Malfoy wyglądał na zupełnie normalnego pijanego jak na może kilka drinków.  Nie dwadzieścia jeden zaczarowanych strzałów.

,,Jakim cudem wyglądasz na tak niewzruszonego, Malfoy?" Mruknął, pijąc ostatni kieliszek alkoholu. Jak to zrobiłam na trzecim roku, było tajemnicą.

,,Atrakcyjni ludzie są zbyt gorący, żeby się upić." Odpowiedział, wzruszając ramionami.  Daphne podeszła do mnie z szerokim uśmiechem na twarzy, który opadł, gdy zobaczyła, w jakim jestem stanie.

,,Dobry Boże" Powiedziała, podnosząc moje ramię tylko po to, by znowu opadło bez życia. "Theo!" Wrzasnęła Daphne, przyciągając jego uwagę. Mogłam powiedzieć, że flirtował z dziewczyną, ponieważ wyglądał na wyjątkowo wściekłego, że mu przerywano.

Spojrzał na mnie i zachichotał, zanim podniósł mnie w stylu ślubnym. Theo już miał wnieść mnie na górę, kiedy Malfoy mu przerwał.

,,Och, na litość boską." Warknął. ,,Wiedziałem, że jesteś głupia, ale nie tak głupia, Weiss. Nie pozwolę chłopcu zabrać twojego martwego ciała samego do twojego pokoju." Próbowałam wyciągnąć rękę, żeby go uderzyć, ale straciłam energię w połowie ruchu, więc moja ręka zwisała niezręcznie.

,,Uważaj na słowa, Malfoy. Zabieram ją tam, żeby była bezpieczna." Powiedział szorstko Theo, ale Draco wydawał się tego nie kupować. Ta interakcja nie miała sensu, wiedział, że Theo był jednym z moich najbliższych przyjaciół.

,,Nieważne. Daphne, idź z nimi na górę. Choć raz bądź dobrą osobą." Draco warknął, odganiając Theo. Daphne wyglądała, jakby chciała powiedzieć coś złośliwego, ale ugryzła się w język i ruszyła za nami po schodach.

Theo pospiesznie położył mnie na łóżku, najwyraźniej zdenerwowany po komentarzach Draco. Chciałam go rozweselić, ale byłam tak zmęczony i praktycznie na wpół zasnęłam. Theo wypadł z mojego pokoju, zostawiając mnie i Daphne.

,,Wszystko w porządku?"  Zapytała, a ja skinęłam głową w odpowiedzi.  Najwyraźniej była rozdarta między pobytem tutaj ze mną a powrotem na przyjęcie. Słowa Draco dotarły do ​​niej, że jest złą osobą.

,,Hej, czuję się dobrze. Idź się bawić." uśmiechnąłem się, a ona uśmiechnęła się do mnie, zanim wybiegła z pokoju.  Gdy tylko usłyszałem, jak zamykają się za nią drzwi, zgasiłam światło.

Następnego ranka obudził mnie promień słońca wpadający przez okno i straszny ból głowy. Uwaga dla siebie: kup lepsze zasłony. Cicho wyszłam z pokoju, by przywitać w ręczniku półnagiego Draco Malfoya.

,,Ew, o mój Merlinie, to właśnie zepsuło mi dzień." Dramatycznie zasłoniłam oczy, gdy Draco nie drgnął ze swojego miejsca w kuchni. Jego tors był całkowicie odsłonięty i chociaż mogłam przyznać, że był atrakcyjny, nie chciałam tego oglądać.

,,No tak, Weiss. Jakbyś nie śniła o tym w nocy." Powiedział zapalczywie, nalewając sobie filiżankę herbaty.

Włosy Draco były żelowane, jak zawsze - co było ładne.  Wyglądał prawie... czarująco.  To znaczy, dopóki nie otworzył ust. Potem okazał się irytującą fretką, którą naprawdę jest.

Odwróciłam się i poszłam do swojego pokoju, żeby się przebrać. Pierwotnie miałam zamiar napić się herbaty, ale on zrujnował mi nastrój. Włożyłam szaty i wyszłam, aby zobaczyć pustą kuchnię.  Zegar na ścianie wskazywał ósmą, co oznacza, że ​​właśnie zaczynało się śniadanie. Świetnie.

Kiedy zbiegłam po schodach, przez korytarze prosto do stołu Slytherinu, byłam kompletnie zdyszana. Daphne zdawała się nawet tego nie zauważać po wyczerpaniu, kiedy pchnęła mnie na siedzenie obok niej.  W jakiś sposób wyglądała, jakby wczoraj w ogóle nie wypiła ani kropli alkoholu.  Nie mogłam powiedzieć tego samego o Theo.

,,Właśnie otrzymałam okropną wiadomość".  Wydymała wargi dramatycznie, przez co Theo zakpił.  Szybkie spojrzenie w jego stronę sprawiło, że stracił nastawienie. ,,Moja mama odwołała naszą podróż do Włoch. Wiem, że jesteśmy bacznie obserwowani, ale naprawdę? To okropne. Jestem pewna, że ty też czujesz się okropnie. Miałam zamiar kupić ci pamiątkę. Może nadal mogę kupić dla ciebie...".  Westchnęła, dźgając widelcem jedzenie na talerzu.

Daphne, podobnie jak większość zamożnych rodzin czystej krwi, nie miała w życiu wielu trudności. Może jakieś problemy z mamą lub tatą, ale nic poważnego.

,,Nie martw się o to, Daph. Zawsze jest następny rok." Uśmiechnęłam się słabo, próbując po prostu zakończyć tę bezsensowną rozmowę. ,,Kto ma eliksiry trzeciego okresu?"

Theo i Daphne patrzyli na siebie przez chwilę, po czym potrząsnęli głowami. Zaklęłam lekko pod nosem, nie mogąc się doczekać, kiedy będę musiała sama radzić sobie ze Slughornem. Oczywiście nie jest najgorszym profesorem, ale z pewnością jest głupcem. Tak skupiony na sławie, po co?

Posiłek się zakończył, a ja jęknąłem na moje ledwo ruszone jedzenie. To właśnie dostaję za spóźnienie. Daphne poszła ze mną na zielarstwo, wciąż narzekając na przełożone wakacje. W końcu przestała, kiedy profesor Sprout rozpoczęła dzisiejszą lekcję.

Rivals // d.m. - tłumaczenie na język polskiWhere stories live. Discover now