3. Pewnego dnia rozkocham w sobie tą dziewczynę.

45 7 0
                                    

Miałam zamiar wejść po cichu do domu i pójść prosto do łóżka. Oczywiście moje plany się nie powiodły. Powodem tego były drzwi, które, gdy tylko otworzyłam, zaskrzypiały przeraźliwie budząc wszystkich w okolicy. Ścisnęłam w ręku klucze i z przerażeniem spojrzałam na panującą przede mną ciemność. Było około czwartej nad ranem i miałam nadzieję, że mama już śpi. Zdjęłam swoje buty i powoli ruszyłam w stronę schodów. Kiedy już myślałam, że mi się udało nagle zapaliło się światło. Zmrużyłam oczy i odwróciłam się w stronę mamy, która stała na drugim końcu pomieszczenia, tuż przy wejściu do kuchni.

Miała na sobie biały, satynowy szlafrok i granatowe, dresowe spodnie od piżamy. Jej długie, czarne włosy związane były na czubku głowy w niechlujnego kucyka. Opierała się o ścianę z zaplecionymi na piersi rękoma. Patrzyła na mnie tymi swoimi zimnymi, szarymi tęczówkami.

–Cześć, mamo.–wyjąkałam spoglądając na nią. 


–Chodź.– Kobieta westchnęła przeciągle i ruszyła w głąb kuchni. Niepewnie poszłam w jej ślady.

Stanęłam w odpowiedniej odległości od niej i oparłam się o drewnianą szafkę. W pomieszczeniu pachniało dymem papierosowym i tanim winem. Mój wzrok przeniósł się na blat, gdzie zobaczyłam pustą butelkę po alkoholu. Gdy kobieta zrozumiała w co się wpatruje szybko podeszła i wyrzuciła ją do kosza. Zaczęła krzątać się po kuchni starając ukryć swoje zażenowanie. Byłam pewna, że zapomniała się jej pozbyć wcześniej, podczas gdy ja miałam tego nigdy nie zobaczyć.

–Myślałam, że już tego nie robisz.–Mój ton głosu zabrzmiał ostrzej niż się spodziewałam. Mama jednak pozostawała na niego obojętna.

Szybko nalała wody do czajnika i postawiła go na gazie. Podskoczyłam, gdy ta trzasnęła głośno drzwiczkami od szafki, gdy wyjmowała z niej dwa kubki. Uparcie się w nią wpatrywałam podczas gdy ona mnie ignorowała. Starałam się opanować rosnący we mnie gniew.

–Powiesz mi co się dzieje?–zapytałam patrząc na nią zdenerwowana.

Mama ze stoickim spokojem wyjęła z szafki duży pojemnik z herbatą. Zagryzłam wargę i podeszłam do niej wyrywając go z jej szczupłych dłoni po czym odstawiłam z hukiem. Byłyśmy tego samego wzrostu, więc patrzyłam prosto w jej oczy. Były strasznie przekrwione i zaszklone. Ona jedynie obojętnie oddała moje spojrzenie.

–Twój ojciec nie wrócił do domu.–szepnęła bez emocji. Poczułam jak moje serce przyspiesza a w gardle robi się sucho.

–Dzwoniłaś do niego?–zapytałam. Skinęła w odpowiedzi głową.

–Nie odebrał.

–Pewnie pracował do późna i zasnął w biurze.–odpowiedziałam po czym głośno wciągnęłam powietrze. Obie nie wierzyłyśmy w to co teraz powiedziałam.

–Pewnie tak.–odparła nie zmieniając swojego tonu głosu.- Masz rację, w końcu to już nie pierwszy raz.

Odsunęłam się delikatnie po czym uśmiechnęłam się sztucznie podczas gdy ona pozostawała niewzruszona.

–Pracujesz jutro?–zapytałam łagodniej. Marleen pracowała w domu opieki. Na ironie kobieta, która nie umiała radzić sobie z własnym życiem pomagała innym.

–Nie.–Przeczesała drżącą dłonią swoje włosy.–Mam cały weekend wolny.

–To dobrze.–Splotłam ręce na piersi. Miałam wrażenie, że choć moje ciało dalej było w kuchni to ja i moje myśli były gdzie indziej. Nie miałam ochoty płakać ani krzyczeć. W mojej głowie jedynie cały czas przewijało się to samo.

CHERRIES AND CIGARETTESOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz