8. Może kiedyś.

32 5 11
                                    

Miłego czytania <3


W każde wtorkowe popołudnie w kawiarni zbierał się klub książki. Dzisiaj udało mi się trafić na ich spotkanie co było niezwykle dużym szczęściem. Bowiem w czasie ich spotkań w kawiarni zawsze panował spokój i nigdy nie było tłumów. Mała grupka czytelników siadała w samym rogu na miękkich kanapach. Szum ich rozmów mieszał się z szelestem kartek i cichym dźwiękiem odstawiania kubka z kawą. Co tydzień wybierali inną książkę do czytania i jeżeli nikt nie kłamał zawsze je kończyli na czas.

Tego dnia dyskutowali o jakimś tomiku poezji, który wywołał w nich sprzeczne uczucia. W powietrzu pachniało świeżą kawą, która dopiero co została postawiona na ich stoliku. Z zaskoczeniem stwierdziłam, że ich grono powiększyło się o jedną osobę a mianowicie o Lily. Blondynka uśmiechała się właśnie delikatnie podczas opowiadania co ją urzekło w jednym z wierszy. Co chwila jednak kierowała swój wzrok w stronę Isaaca, który stał tuż obok mnie. Chłopak za to ignorował uparcie dziewczynę i nie spojrzał na nią ani razu.

-Wydaje się być całkiem miła.-powiedziałam przyglądając się blondynce.

-To się z nią umów jak ci się podoba.-odpowiedział wzruszając ramionami. Jego wzrok był wbity w podłogę pokrytą ciemnymi, drewnianymi panelami.

-Okej, dosyć oszukiwania. Kim ona jest?-zapytałam poirytowana po czym założyłam ramiona na piersi i spojrzałam na chłopaka wyczekująco.

-O co ci chodzi?-popatrzył na mnie wzrokiem, który mówił jesteś idiotką.

-Odrzuciłeś każdą dziewczynę, której się podobałeś.-stwierdziłam.-Dlatego teraz powiesz mi kim jest ta osoba, dla której rezygnujesz z tego wszystkiego.

-Nie mam nikogo, jeśli o to pytasz.-odpowiedział krzywiąc się.

-To kto ci się podoba?-spytałam unosząc brew.

-Nikt.-odparł szybko po czym złapał za ścierkę i zaczął szorować blat, który i tak lśnił czystością.

-Nie wierzę ci.-powiedziałam uważnie śledząc jego ruchy.

-Daj mi spokój.-wymamrotał pod nosem.-Jakoś nie widzę żebyś ty umawiała się z klientami.

-Dlatego, że nikt mnie jeszcze nie zaprosił.-odpowiedziałam i spojrzałam na stolik pełen klubowiczów, którzy właśnie wybuchli śmiechem.

Chłopak nagle odwrócił się w moją stronę i zmniejszył dystans między nami na zaledwie dwa małe kroki. Popatrzyłam na niego zdziwiona nie wiedząc co tym razem wymyślił. On zamiast cokolwiek mi wytłumaczyć tylko wyciągnął w moją stronę swoją dłoń.

-Jeśli ktoś zaprosi cię na randkę obiecuję, że ja wtedy pójdę z jedną z tych dziewczyn.-wyszczerzył się zadowolony ze swojego pomysłu.-Mamy umowę?

-Mam wrażenie, że jeszcze w tym tygodniu będziesz musiał to zrobić.-odpowiedziałam z zadowolonym uśmiechem. Wymieniliśmy się uściskiem dłoni.

-Chyba przeceniasz swoje możliwości.-Isaac parsknął pod nosem na co posłałam mu tylko obrażone spojrzenie.

Obydwoje poderwaliśmy głowy w stronę drzwi, gdy po kawiarni rozległo się głośne trzaśnięcie. Próg kawiarni właśnie przekroczyło nasze słynne rodzeństwo Collins. Blondynka od razu ruszyła z wielkim uśmiechem na twarzy w stronę lady. Miała na sobie jasne spodnie a w ręku trzymała kurtkę przez co pozostała jedynie we fiołkowym swetrze. Chłopak obok niej miał na sobie jak zwykle czarną kurtkę i tego samego koloru bluzkę z podwiniętymi rękawami i jeansy. Szedł za siostrą z mniejszym entuzjazmem jednak, kiedy spojrzałam prosto na niego ten posłał mi rozbawiony uśmiech. Isaac stał obok mnie i szczerzył się w stronę rodzeństwa.

CHERRIES AND CIGARETTESWhere stories live. Discover now