I pierwsza kwadra

2.3K 129 195
                                    

Pierwszy kwietnia.

Był dniem żartów i łez przepełnionych śmiechem nabranych na kawał przyjaciół. Kwiecień był znany jako miesiąc powolnie kwitnących, wonnych bzów, których słodki zapach otumaniał delikatne zmysły. Wielu czekało niecierpliwie na koniec marca, by móc w końcu przyglądać się kwitnącym hiacyntom oraz spacerować wśród dopiero co otwierających swoje pączki lilaków. Mało kto jednak wiedział, że to właśnie czwartego miesiąca roku na nocnym niebie można było ujrzeć szereg zapierających dech w piersiach zjawisk astronomicznych.

Po ciężkim dniu pełnym tych udanych i nieudanych żartów, oraz kilku kłótni przez nieśmieszność kawałów, w końcu zapadł zmrok.

Tej nocy niebo było takie piękne, zalotne przez mrugające gwiazdy i dumnie świecący Księżyc.

– Zostaw mnie w spokoju! – ponownie wykrzyczał, nie ośmielając się spojrzeć na niespodziewanego gościa.

O tej godzinie most powinien być opustoszały.

Młody chłopak schylił się do swoich stóp, nie komentując ani słowem zachowania obcego mężczyzny. Pociągnął za pierwszy sznurek, cicho przy tym wzdychając, co przykuło uwagę niedoszłego skoczka. Jego postawa przypominała znudzonego człowieka, który po raz kolejny w ostatnim czasie spotykał na moście niedoszłego samobójcę.

– Co ty wyrabiasz?

Chłopak odłożył trampek na gumowej koturnie na bok i stanął na jednej nodze, by rozwiązać drugi. Och, naprawdę wolałby nadal nosić buty zapinane na rzepy, jak za czasów bycia małym dzieckiem. Wtedy wszystko było takie łatwe, a wszelki ból i zawód niewidoczne w dziecięcych oczach.

– Kupiłem je ledwo wczoraj i nie chcę ich zamoczyć, to chyba oczywiste.

Pełen skupienia ułożył obie dłonie na barierce, pociągając zimnym od wiatru nosem, gdy lodowaty wiatr ponownie uderzył go w twarz, rozrzucając na wszystkie strony miękkie włosy.

– Mam na imię Jisung, a ironią jest to, że na nazwisko Han. A ty?

Jisung przełożył jedną nogę, zaciskając mocniej palce na barierce ochraniającej przechodniów od upadku do rzeki. Bez skrępowania dołożył również i drugą, będąc cały czas obserwowanym przez zszokowanego sytuacją mężczyznę.

– Zwariowałeś? – wychrypiał, gdyż chłód doszczętnie poranił jego, już i tak wysuszone, gardło.

Han spojrzał w dół i zagwizdał, dostrzegając jedynie bezkresny granat spokojnie płynącej wody.

– Han-gang – zaczął, zaczepiając mimowolnie palce u stóp o krawędź betonu. – Ma gdzieś z osiem metrów głębokości, a przy upadku z takiej wysokości... – przerwał, przenosząc wzrok na dygającego z zimna mężczyznę. – Powiem tyle; będzie bolało.

Bez skrępowania spojrzał samobójcy prosto w oczy, dostrzegając panujący w nich bałagan emocji. A widząc, że mężczyzna nie rwał się do zbyt szybkiej odpowiedzi, postanowił dalej ciągnąć swoją gadaninę, z której tak słynął. Zaczepił dłoń o lodowaty metal, drugą wyciągając przed siebie.

– O! Widzisz Księżyc?

Ciemnowłosy pokiwał niemrawo głową, zaciskając z całej siły zęby, gdy okropnie zimny wiatr uderzył w jego twarz.

– Jest w pierwszej kwadrze, czyli Księżyc, Słońce i nasza Ziemia tworzą wspólny kąt prosty – wyznał głosem znawcy. – Za jakieś dwa tygodnie zmieni się w rogalika. Powstał on najprawdopodobniej przez zderzenie się naszej Ziemi z jakimś dużym ciałem niebieskim, najpewniej planetą podobną do Marsa. Nazwano ją Theą od tytanidy Teji z mitologii, matki Selene, czyli Księżyca.

Kwiecień || minsungWhere stories live. Discover now