XI Spica

899 109 76
                                    

Trzydziesty kwietnia.

Bezchmurne niebo i w miarę wysoka temperatura powietrza – lepiej nie mogli trafić tej nocy. Jedynym mankamentem był smutny wyraz na twarzy Jisunga.

Leżeli razem na grubym kocu poza miastem, dokładniej na miękkich trawach łąki. Idealnie dostrzegalne gwiazdozbiory barana i byka doglądały ich z góry, powolnie zmieniając swoje położenie.

– Pas Oriona jest dobrze widoczny – zauważył Minho, wskazując palcem trzy blisko leżące przy sobie gwiazdy.

Jisung uniósł brwi, nie wierząc w to co słyszy.

– Kradniesz mi teksty.

Minho uśmiechnął się pod nosem, obracając z pleców na bok, by móc bezkarnie wpatrywać się w swojego chłopaka.

– To zarzuć ciekawostką, chętnie posłucham – wyszczerzył się zachęcająco, łapiąc swobodnie leżącą na kocu dłoń Jisunga.

– W pełnię zwiększa się ilość samobójstw.

– Jisung! – burknął niezadowolony.

Mężczyzna westchnął ciężko, rozglądając się po niebie. Przyjrzał się najpierw konstelacji byka i jasno świecącym Plejadom, przenosząc wzrok na gwiazdozbiór Andromedy.

– Przysuń się – mruknął pod nosem i szybko dodał. – Żeby lepiej widzieć.

Minho z radością wtulił się w ramię ukochanego, drugą rękę przesuwając pod plecami Jisunga, by móc go objąć.

– Widzisz ten wielki gwiazdozbiór? – przesunął palcem po niebie, zarysowując linię, łączącą gwiazdy.

– Tak.

– To Andromeda, a tam, przy tej krótszej linii, znajduje się najdalszy obiekt we Wszechświecie widziany z Ziemi, czyli galaktyka Andromedy.

– Czekaj, ta jasna plama? – rozchylił wargi w szoku.

– Tak, obok niej znajduje się gwiazdozbiór Trójkąta, a w niej galaktyka Trójkąta. Razem z Andromedą i naszą Drogą Mleczną należy do Grupy Lokalnej – opowiadał, wplątując dłoń w rozwianą czuprynę Minho. – To niesamowite, że jesteśmy tylko jedną z nielicznych form materii we Wszechświecie.

Minho musiał się z nim zgodzić. Samo niebo, które obaj obserwowali z Ziemi było tak naprawdę niczym, przy reszcie kosmosu. Nikt nie wiedział co znajdowało się w takiej Andromedzie, a myśl, iż sam Układ Słoneczny był jedynie małą kropką w jednym z wielu ramion Drogi Mlecznej przerażała, ale i fascynowała ich obu.

– Pewnego dnia Andromeda i Droga Mleczna się ze sobą zderzą, ale dopiero za jakieś miliardy lat. Obie są galaktykami spiralnymi, więc ich ramiona pewnie się ze sobą splączą.

Wiatr delikatnie poruszył gałęzie kwitnących bzów.

– Znamy się jedynie trzydzieści dni. Co jak się bliżej poznamy i okaże się, że zbyt wiele nas różni? – wypalił nagle młodszy z mężczyzn.

Minho spojrzał w bok, natrafiając na zmieszany profil Jisunga. Patrzył nieodgadnionym wzrokiem na pełne gwiazd niebo. Przypomniało mu rozlany nieuważnie atrament skropiony białą farbą. Tajemniczy, nie pozwalał oderwać od siebie spojrzenia.

– Może zabrzmię, jak tandetny romantyk, ale czuję, że nasza miłość została zapisana w gwiazdach.

Han drgnął lekko, zaszczycając mężczyznę spojrzeniem. Chwilę tak się w siebie wpatrywali, aż w końcu mały uśmiech zagościł na dotychczas obojętnej twarzy Jisunga.

– Mogę powiedzieć coś szalonego?

Minho parsknął śmiechem na to pytanie.

– Czy to tekst z Krainy Lodu?

– Psujesz moment! – mruknął, odpychając go delikatnie od siebie.

Minho zaniósł się kolejną salwą chichotu, przypominając sobie scenę oświadczyn Anny z Hansem w jednym z ulubionych filmów animowanych Jisunga.

– Jeżeli zamierzasz mi się oświadczyć...

– Kocham cię.

Serce Minho zabiło szybciej, a brunatna czerwień oblała jego policzki, na te dwa zwykłe słowa, które w jednej chwili otuliły go ciepłem.

– W takim razie ja też powiem coś szalonego. Widzisz gwiazdozbiór Panny?

Jisung uniósł brew na zadane pytanie, ale zgodnie pokiwał głową i odnalazł wzrokiem największy gwiazdozbiór zodiakalny na niebie.

– Panna zawiera w sobie najwięcej galaktyk na całym niebie, a jej najjaśniejszą gwiazdą jest Spica nazywana często Kłosem, jako że wyobrażano sobie Pannę z kłosem w dłoni. Jest oddalona od Słońca o 250 lat świetlnych, to gwiazda podwójna – mówił, dezorientując z każdym kolejnym słowem swojego chłopaka. – Krąży wokół Centrum Galaktyki. Wiesz, że jej inną nazwą jest Alfa Virginis?

– Tak. Minho, o co ci chodzi? – uniósł kąciki ust, ciesząc się z zainteresowania Minho kosmosem.

– Wiesz jak się teraz nazywa?

Uniósł dłoń i dotknął miękkich włosów roześmianego Jisunga, który pokręcił zaprzeczająco głową.

– Han Jisung.

– Co? Nie żartuj sobie, Minho – zaśmiał się i podniósł do siadu.

Mężczyzna również usiadł i z uśmiechem sięgnął do kosza, w którym przyniósł koc. Wyciągnął z niego zwykłą kopertę i podał ukochanemu, który spoglądał to na niego, to na kawałek papieru ze zdziwieniem. Ostrożnie wyciągnął elegancką kartę i obejrzał ją z każdej strony, nie wierząc własnym oczom.

– Być może nikt na Ziemi nie posiada takiego majątku, żeby kupić sobie nasz Układ Słoneczny, ale istnieje opcja kupienia certyfikatu i zarejestrowania dowolnej gwiazdy swoją własną nazwą – wytłumaczył, zerkając z uśmiechem na osłupiałego chłopaka.

Jisung wpatrywał się w certyfikat, nie wiedząc jakimi słowami mógłby opisać całą swoją radość.

– Nikt nigdy... – w oczach zebrały mu się łzy. - Minho...

– Jesteś szczęśliwy? – zapytał, łapiąc ukochanego za dłonie.

Han ścisnął mocniej certyfikat i cmoknął czule ukochane sobie usta, które pragnął całować już zawsze. Drobny całus zamienił się w długi, namiętny pocałunek. Minho mocno objął go w pasie i wciągnął na swoje kolana, chcąc mieć go możliwie najbliżej siebie.

I chyba Minho miał rację, a ich miłość naprawdę była zapisana w gwiazdach.

Kwiecień || minsungWhere stories live. Discover now