Rozdział 5

1.8K 50 1
                                    

Siadam na jednym z dwóch krzeseł znajdujących się na przeciwko siebie przy stole. Mężczyzna kładzie przede mną dwa kawałki pizzy i podchodzi do czajnika, w którym gotuję się woda. Patrzę w jego stronę, upewniając się, że jest odwrócony tyłem do mnie. Schylam się i wącham jedzenie.

~ Czujesz coś? Jakąś truciznę, cokolwiek?
~ pytam Cany.

~ Nie. Tak samo jak ty nic nie czuje.

~ To chyba dobrze, prawda?
~ mówię i zaczynam przeżuwać. Jak dobrze mieć pizzę w ustach. Normalnie niebo w gębie.

~ Niby tak, ale coś mi w nim nie pasuje. Śmierdzi wampirem ~ na te słowa przestaje jeść ~ Nie, spokojnie on nim raczej nie jest, ale coś jest nie tak.

~ Miło, że jak zawsze mówisz konkretnie.
~ odpowiadam.

Biorę ostatni gryz i patrzę na krzesło przed sobą. Siedzi na nim i je kawałek pizzy, popijając czarną kawę. Kiedy kończy odkłada talerz. Podnosi wzrok znad kubka i wywierca nim we mnie dziurę. Poddenerwowana wiercę się niespokojnie na krześle.

- Jak masz na imię? - pyta, więc niepewnie podnoszę wzrok.

- Octavia - patrzy się na mnie wyczekująco, więc mogę się domyślić, że chce też nazwisko. Odchrząkuję. - Octavia Amery.

Po usłyszeniu mojego nazwiska zaczął skanować każdy centymetr mojej twarzy. Aż w końcu na jego twarzy wyraźnie malowało się zdziwienie i szok. Jednak po chwili z powrotem nałożył kamienną maskę.

- A więc jeśli nią jesteś to jakim cudem żyjesz?- mówi, ale zauważając moje zdezorientowanie dodaje. - Zginęłaś w pożarze.

Słysząc jego bezpośrednie słowa wypluwam całą zawartość mojej buzi na blat. Na szczęście to była tylko woda. Mężczyzna jakby tego nie zauważając, wpatruje się we mnie domagając odpowiedzi.

- Skąd wiesz kim jestem? - dopytuje nie będąc pewną czy mogę mu zaufać. Szczególnie, że moja wilczyca także coś podejrzewa.

- Jesteś córką Alfy i Luny stada Mrocznego Kła. Wybuchł pożar, Maxa Ameryego wzięli do niewoli, a alfa Krwawych Wilków zamordował Michaela. Jego jedyna córka podobno nie przeżyła pożaru. Wszystkich z twojej watahy, którzy nie chcieli się mu podporządkować zabito. Ci, którzy do niego dołączyli zapewne żyją. Wiem to wszystko, ponieważ Claire Foster, to moja siostra. Ja sam nazywam się James Foster. - wpatrywałam się w niego z niedowierzaniem, wiedząc do czego zmierza. - Moja siostra po ślubie, zmieniła nazwisko na Amery.

- Czekaj czy ty chcesz mi właśnie powiedzieć, że jesteś moim wujkiem, o którym nie miałam pojęcia! - wykrzyczałam wściekła. Jak mogli mnie tak oszukać?! - Dlaczego nikt mi nie powiedział?

- Możliwe, że z powodu tego czym się zajmuje.
- powiedział spokojnie. - Lepiej, żebyś nie wiedziała. - dodaje widząc moje pytające spojrzenie. - Jak tylko wypoczniesz wrócisz do miejsca, z którego przyszłaś. W którym stadzie do tej pory byłaś? - powiedział bez cienia emocji. Czyli mój wujek ma totalnie gdzieś, że przed chwilą poznał swoją siostrzenicę i chce się mnie już pozbyć.

Ciekawe czym się zajmuje. Musi być jakiś powód, skoro moja rodzina tak po prostu go skreśliła i nic mi o nim nie wspomniała.

- Byłam w watasze wilków. - odpowiedziałam równie bez emocji. Już nic mnie nie zdziwi. Byłam alfą wilków i okazuje się, że mam wujka. Już za dużo cierpiałam tracąc najpierw mamę, później ojca, a na końcu brata, którego mam zamiar odnaleźć. Nie powinnam się przywiązywać do kolejnej osoby.

- Jak to wilków? Tak nazywa się jakieś stado wilkołaków?

- Nie. Po prostu przez trzy lata (wiem ile, ponieważ razem ze stadem przeżyłam trzy zimy) żyłam wśród wilków. - mówię.

Uciec od przeznaczeniaWhere stories live. Discover now