#4

9 2 0
                                    

                      - Przepraszam, kazano mi panią obudzić. – powiedział jakiś głos, stojącej obok osoby.

Luria aż podskoczyła. Jak mogła nie usłyszeć, że ktoś tu wchodzi? Nie mogła sobie pozwolić na taką nieczujność. Szybko się odwróciła. Obok łóżka stała jakaś obca służąca.

- Oj, przepraszam, że panią wystraszyłam. Proszę wstać, pomogę pani dobrać ubiór. Król mi kazał to zrobić, bo jest to pani pierwszy dzień. Musi pani wiedzieć, jak ma pani wyglądać. – powiedziała.

Niestety, guwernantka miała obowiązek nosić suknię. Luria strasznie tego nie lubiła, suknie były niewygodne, lepiej czuła się w spodniach i koszuli. Dzisiaj ubrano ją w skromną, jasno-żółtą.

- No i bardzo ładnie pani wygląda. – rzekła służąca. – Jeszcze może fryzura. – oznajmiła i wzięła szczotkę. Jednak, gdy tylko dotknęła włosów Lurii, ta błyskawicznie się odwróciła i mocno złapała służącą na rękę. Po kilku sekundach przypomniała jednak, że powinna się tu zachowywać jak należy i że o mało nie zabiła służącej. Szybko puściła jej rękę, a służąca cofnęła się wystraszona.

- Ja... – zaczęła Luria. – Przepraszam. Nie chcę żadnej fryzury.

Służąca pokiwała natychmiast głową i skierowała stopy do wyjścia, by w razie czego móc szybko uciec.

- Czy coś się stało, panno Lurio? – zapytała na wszelki wypadek.

- Nie, po prostu nie chcę i już.

Idąc do komnaty księcia Nathaniela, Luria rozwinęła i przeczytała pergamin. Jej oczy się rozszerzyły, ponieważ było tego strasznie dużo. Przed wejściem do pokoju, wzięła głęboki oddech. Nadal nie wierzyła, że z niebezpiecznej kryminalistki, została opiekunką księcia. To wszystko było po prostu bez sensu. Zapukała. Oczywiście odpowiedziała jej cisza. Weszła i zastała wielkie łóżko, a na nim górę, przykrytą kocem.

- Książę Nathanielu, czas wstać. – powiedziała. Góra trochę się poruszyła i mruknęła coś niejasnego.

- Książę Nathanielu, musisz wstać. – powtórzyła głośniej. Nie lubiła długo czekać.

Chłopak najwyraźniej nie zamierzał się ruszyć z ciepłego łóżka. Luria podeszła bliżej.

- Liczę do trzech. – oznajmiła stanowczo. – Raz... Dwa... Trzy. – ściągnęła kołdrę.

Chłopak w niebieskiej koszuli nocnej jęknął coś w odpowiedzi. Zaczął ręką szukać koca za sobą. Gdy mu się to nie udało, podniósł się.

- Oddaj mi to! – kazał.

Luria jednak odeszła od łóżka na drugi koniec pokoju. Chłopak warcząc, pobiegł za nią.

- No, i już wstałeś. Brawo. – powiedziała dziewczyna.

Nathaniel chwycił koc i zamierzał wrócić z powrotem do krainy snów, ale Luria złapała go za rękę.

- Nigdzie nie idziesz.

Mimo wyrywania się i krzyków księcia, udało jej się zaprowadzić go do garderoby.

- Co ty musisz założyć? – zapytała, ale nie spodziewała się żadnej odpowiedzi. Znalazła strój i posadziła chłopaka na kanapę. Ten zmęczył się już krzykami, więc siedział teraz, patrząc na dziewczynę spode łba. Ta rzuciła mu ubrania.

Guwernantka z mieczemWhere stories live. Discover now