Rozdział 30: Po tym wszystkim - Zakończenie nr. 1

225 15 73
                                    

W Detroit padał ulewny deszcz. Connor, gdy tylko zamknął za sobą drzwi, otworzył czarny parasol i zszedł ostrożnie po schodach, by się na nich nie poślizgnąć.

Na parkingu przed wejściem do szpitala, obok swojego samochodu czekała na niego Helena.

Kobieta ubrana była w grafitową sukienkę za kolana, a rękawy sukienki sięgały do ramion.
Do tego nosiła czarne baleriny i sweter w tym samym kolorze co sukienka.

Brązowe włosy miała związane w koński ogon z tylu głowy, a w ręku trzymała parasol taki sam jak Connora, na ramieniu mając niewielką torbę w czarnym kolorze.

Connor zatrzymał się przy Heleną, podając jej niewielki, kwadratowy pakunek, który trzymał pod ramieniem.

Helena wzięła od chłopaka pakunek, przyglądając się pakunkowi szklistymi oczami.

Wewnątrz foliowego pakunku znajdowała się sukienka ubrudzona zaschniętą już krwią oraz buty, na których także można było dostrzec zaschnięte ślady.
Buty były już lekko zgniecione przez sposób w jaki je zapakowano wraz z sukienką.

Helena westchnęła przyglądając się pakunkowi przez chwile, zanim schowała do go torby i spojrzała na Connora.

Helena: Dziękuje, że po to poszedłeś. J - ja... ja bym nie dała rady.

Connor skinął głową.

Connor: Oczywiście. Żałuje, ale nie mogę pani zwrócić rzeczy, które tam znaleziono.

Helena: Rozumiem. Są dowodami. Ważne, że... ważne, że odzyskałam to, co mogłam odzyskać.

Kobieta otarła kąciki oczu z łez. Connor wyciągnął z kieszeni skórzanej kurtki opakowanie chusteczek, które podał Helenie.

Kobieta uniosła lekko kąciki ust zabierając od niego opakowanie, wyjmując z niego jedną chusteczkę.

Oparła się o samochód, ocierając oczy chusteczką.

Helena: Moje dziecko miało takie kłopoty... a ja nic nie przeczułam.

Connor: Nie wiedziała pani o wszystkim. Ja tym bardziej nie, ani pozostali.

Helena: Wiem. Wiem... a przecież powinnam. Powinnam była wiedzieć, co się działo z moją córką. Nie wiedziałam wszystkiego... ale wiedziałam dość, by robić wszystko, by ją zatrzymać. A ja jeszcze ją od siebie odcięłam, bo jak głupi bachor musiałam się obrazić za coś, co nie było jej winą. Co ze mnie za matka...? Nie powinnam była nigdy pozwolić jej odejść z tym psychopatą. Boże... co ja zrobiłam...

Connor: Zrobiła pani wszystko, co pani mogła. Chociażby na swój właśnie sposób. Ja... ja i pozostali... my też nie wiedzieliśmy wszystkiego. Ona... po prostu... ech... ona po prostu wolała milczeć, by nas ochronić. Nie chciała nas w to wplątywać. Taką podjęła wtedy decyzje. Nie zmienimy tego.

Helena: I się jej udało. Może to niewielkie pocieszenie, ale ostatecznie... moja córka okazała się bohaterką.

Connor: To prawda. Uratowała mi życie. Nigdy nie zapomnę, że żyje dzięki temu, co zrobiła. Wiem, że to dla pani niewiele, ale rozumiem jej wybór i przez to będę doceniał każdy następny dzień.

Helena: Usłyszenie takich słów... wiem, że jej decyzja... że decyzja mojej córeczki nigdy nie pójdzie na marne, póki żyjesz. Jednak... nadal nie mogę sobie wybaczyć. Tak, pogodziłyśmy się, ale... wiem, że powinnam była być lepsza. Popełniłam wiele błędów, których już nie naprawie. Za dużo błędów.

Detroit: Remain Human (Connor x OC) (Detroit: Become Human Fanfiction)Where stories live. Discover now