Rozdział 25: Kres

210 19 104
                                    

5 lat wcześniej, maj 2034 roku...

Minęło 9 miesięcy odkąd Amelia musiała na zawsze pożegnać swojego ojca.

Każdego kolejnego dnia uczyła się żyć na nowo bez jego obecności w swoim życiu.

Jej samopoczucia nie poprawił fakt, że jej matka od miesięcy zmuszona była jeździć na wózku lub poruszać się o kulach, ponieważ mimo rehabilitacji jej noga po wypadku samochodowym wciąż nie wróciła jeszcze do pełnej sprawności.

Amelia spędzała ten wiosenny czas w kawiarni, otoczona grupką znajomych, w tym towarzystwem Philipa, Michelle oraz Jennifer, a także dwoma innymi chłopakami i trzema dziewczynami.

Ubrana była w czarne spodnie, trampki w szarym kolorze, białą bluzę na którą naszyty był wzór małych wisienek, a rękawy bluzy podwinęła do łokci. Na ramieniu dziewczyny wisiała mała, szarawa torebka.
W uszach założone miała kolczyki w kształcie kółek z srebrnym kolorze, na szyi wisiorek, również srebrny, a jej włosy były związane w średniej długości warkocz, który opadał jej na plecy.

Rany i siniaki, które pojawiły się na jej twarzy w chwili wypadku, przez ostatnie miesiące zagoiły się, nie pozostawiając śladu.

Wszyscy siedzieli przy dwóch, małych stolikach na zewnątrz kawiarni, popijając shake'i, smoothie i inne napoje serwowane w kawiarniach.

Amelia siedziała pomiędzy Michelle, a Philipem, naprzeciwko nich siedział ich kolega i jeszcze jedna koleżanka, zaś pozostałe dwie dziewczyny i jeden z chłopaków siedzieli przy stoliku tuż obok nich, razem z Jennifer.

Amelia popijała swój napój, rozmawiając i śmiejąc się razem ze znajomymi, obserwując jak część z nich miała wyłożone na stolikach zeszyty, zapisując coś.
Ona zaś trzymała obok siebie papierową torbę z której wyjęła czarną bluzkę z cienkiego, zwiewnego materiału ze srebrzystym nadrukiem, pokazując ją Michelle. Także Michelle trzymała na kolanach nieco mniejszą, papierową torbę z której wyjęła skórzaną, turkusową kurtkę.

Amelia: Cieszę się, że jeszcze była na wyprzedaży.

Michelle: Czemu się tak uparłaś na tą bluzkę? Ja kupiłam kurtkę, bo poprzednia mi się zniszczyła. Ty masz dużo fajnych bluzek.

Amelia: Tą założę na dzisiejszą imprezę.

Michelle: Kolejną?

Amelia: Jak to kolejną? Na ostatniej byłam w zeszłym tygodniu.

Michelle: Dziwi mnie, że nie boisz się tam chodzić. W końcu ile osób przed 21 rokiem życia tam wpuszczają?

Amelia: Za 10 dolców wpuszczą każdego plus sprzedadzą alkohol.

Michelle: Łał... niezłe miejsce. Już znaleziono na miejscu czyjeś zwłoki?

Amelia przewróciła oczami.

Amelia: Nie jest tam tak źle, jak się wydaje. Z resztą, gdyby nie ty, nawet bym tego miejsca nie znalazła.

Michelle: Miałyśmy tam tylko pójść do toalety, gdy wracałyśmy z kawiarni. Nie sądziłam, że tak ci się spodoba jakiś obskurny klub.

Amelia: Spodoba mi się każde miejsce w którym nie muszę oglądać czegokolwiek, co kojarzy mi się z ojcem, albo z tym, jaka jest moja mama.

Detroit: Remain Human (Connor x OC) (Detroit: Become Human Fanfiction)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz