Zazdrość

557 9 0
                                    

Mary czuła coraz większą zazdrość chciała być cały czas przy jego boku, aby ją dotykał, całował.
Nie chciała się z nim dzielić a gdy widziała coraz to inne kobiety spoufalające się z nim przy pogawędce, długo siedzące w jego kwaterach to wzbierała w niej złość. Nie rozumiała czym zdenerwowała czy obraziła Boga, że ten nie był już jej przychylny.

Skoro tak może powinna skierować się o pomoc do szatana?

Przypomniała sobie, że miała ukryty rękopis po babce z opisami różnych, uroków, czarów. Bała się trzymać takie rzeczy ale to była jedyna rzecz, która po niej została. Często jej babka pisała tam swoje wspomnienia, myśli. Był nawet wpis jak bardzo się cieszyła gdy urodziła się jej wnuczka czyli Mary.

Po powolnym wertowaniu strona po stronie znalazła interesujący wpis : Jak zdobyć od kogoś coś czego chcemy. Celem uroku jest przede wszystkim zmiana postrzegania ludzi i świata u ofiary.
Po odpowiednim przygotowaniu się do rytuału zapaliła świeczkę wypowiadając swoje życzenie.
Płomień palił się równym, wysokim płomieniem co było przychylnym znakiem.

Była to już czarna magia. Rzucanie uroku sprawia, że pomiędzy osobą, która go rzuca, a jego ofiarą wytwarza się specyficzna więź emocjonalna a więc było to swego rodzaju spętanie, pozbawienie kogoś wolnej woli.

Jednak co dzień powtarzała odczynianie czarów a nic się nie działo. Grandier nadal jej unikał a gdy ona inicjowała kontakt dotykając go po ramieniu czy nawet gładząc po kroczu czuł, że powinien jej jeszcze bardziej unikać bo ktoś może ich przyłapać a cała wina spadnie na niego.

Jakby tego było mu mało w czasie spowiedzi przyszła do niego dawna kochanka. Miała mu za złe, że jeszcze nie tak dawno wyznawał jej miłość a teraz traktował ją tak jakby jej nie znał. Wciąż miała w myślach jego słowa:
-Chcę ci powiedzieć, Magdaleno, że pomiędzy ubraniem rozrzuconym po podłodze, pomiędzy uściskami, przelewanym potem... i ubrudzonymi prześcieradłami pomiędzy tym wszystkim...jest miłość. Ludzka miłość. Jestem grzesznikiem, ale myślę,że Bóg mnie nie opuścił. Z tobą nie boję się stanąć przed Nim, nawet w naszym grzechu.

Nastąpiła ostra wymiana zdań aż ta krzyknęła, że jest bydlakiem na co on równie podniesionym tonem oznajmił, że to nie targ a kościół i ma się natychmiast uspokoić! Na te słowa nieco spokorniala i dodała już szeptem:
-Okazuj więcej szacunku. Przecież mnie kochałeś, nie zaprzeczysz! Tyle godzin spędziliśmy w swych ramionach.
-Dość tego! Nie pozwalaj sobie wplątywać mnie we własną nieprzyzwoitość!
-A co z twoją nieprzyzwoitością, nie grzeszyłeś?
-Spowiedź to poszukiwanie przebaczenia, a nie obwinianie innych. A teraz idź i nie grzesz więcej. Jako pokutę, spędzisz resztę dnia na kolanach, przed Bogiem... modląc się o przebaczenie. Odpuszczam ci grzechy. Amen.

Przez resztę dnia miał paskudny humor a gdy nawinęła się na niego siostra Mary bez powodu  tak się na niej wyżył, że wybiegła z kościoła z płaczem.

Chcąc poczuć znowu jakby była z Grandierem sięgnęła po stojące na stoliku świece, które były potrzebne na następne dni rytuału.
Ale nie widząc poprawy postanowiła je inaczej wykorzystać.
Najpierw potarła się palcami tak jak robił to on a gdy poczuła, że zrobiła się mokra wsadzała świeczkę powoli coraz głębiej. Zabawiała się tak może już z godzinę ale nic się więcej nie działo, nie została pobłogosławiona białym płynem.

To co zrobiła później było całkowitą profanacją. Udała się do magazynu gdzie leżała figura Jezusa wystawiana w kościele na okres wielkanocny.
Często wyobrażała sobie Grandiera jako zbawiciela. Szedł do niej po wodzie z rozpostartymi rękoma cały czas patrząc na nią, ona również szła do niego ubrana jedynie w cienką białą szatę.
-Chryste, pozwól mi odnaleźć drogę do Ciebie! Weź mnie w Swe święte ramiona! -Padła przed nim na ziemię i zaczęła całować stopy a jej włosy opadały na twarz i jego stopy zakrywając przed postronnymi co robi.

Innym razem ujrzała wiszącego na krzyżu zamiast Jezusa księdza Grandiera. Modliła się przed nim a on zszedł z krzyża, podszedł do niej i kazał zlizywać swoje rany powstałe po przybiciu do krzyża. Wzięła więc jego dłoń i sunęła po niej językiem, przeszła następnie do stóp a na końcu zajęła się raną na boku brzucha. Całował ją namiętnie w usta a ona nie mogła wziąć oddechu. 
-Modląc się, pomyślmy o bólu,który wycierpiał Chrystus...kiedy przybijano go do krzyża. I zostawiono go tam wiszącego,dopóki nie umarł. Pomyślmy o jego najcudowniejszym ciele, rozdartym przez gwoździe, o krwi płynącej z jego rąk, drgających pod każdym uderzeniem młota. I że On cierpiał to wszystko z miłości. Z miłości!

Innym razem oboje wisieli na krzyżu przybici do siebie tak, że nie mogli ruszać ciałem, trzymali się za dłonie a Grandier całował ją po szyi z taką pasją, że zostawiał ślady w postaci zaczerwienionej od zarostu skóry. - Krew popłynie między nami i połączy nas!

Weszła na niego okrakiem i dotykała wyrzeźbione ciało. Zaczęła się ocierać o krocze ale czuła się rozczarowana - nie było tak twarde i wypukłe w tym miejscu jak ciało Grandiera. Już świeczka lepiej się sprawdziła niż ta żałosna figura- pomyślała.

Sacrum i profanum (+18) aka Świętobliwa zakonnica i rozwiązły ksiądzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz