Kara

9.9K 264 239
                                    

Choke me like you hate me, but you love me

Znowu ostrzeżenie o +18

Droga Susan!

Przepraszam Cię za moje nagłe zniknięcie. Nie martw się, jestem bezpieczna. Obiecuję, że wyjaśnię Ci wszystko dokładniej w odpowiednim czasie.

Twoja Annie

Podałam zapieczętowany list pohukującemu puszczykowi, który wyleciał przez okno sypialni

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Podałam zapieczętowany list pohukującemu puszczykowi, który wyleciał przez okno sypialni.

Kilka dni temu deportowaliśmy się na dworek jednego z najwierniejszych śmierciożerców, a zarazem kolegi Riddla że szkolnych lat - Andrew Lestrange. Z otwartymi ramionami przyjął nas do siebie. Dwór był przepiękny. Nie miałam okazji zwiedzić wszystkich pomieszczeń, ale te, które widziałam były pełne malowideł, kryształowych żyrandolów, zdobionych mebli i innych drogocennych przedmiotów.

W naszej sypialni stało wielkie łoże z baldachimem. Razem z Tomem już je wypróbowaliśmy.

Po wysłaniu listu wróciłam spowrotem do łóżka. Było jeszcze wcześnie. Okryłam się kołdrą z czarnego aksamitu i patrzyłam na śpiącego bruneta. Wyglądał zupełnie niewinnie. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Jest sto razy lepsza od wszystkich drogocennych materiałów. Wsłuchałam się bicie jego serca i spokojny, miarowy oddech. Uwielbiałam to. Mogłabym do końca życia przeżywać takie poranki, gdy wtulam się w tors właściciela koszuli, którą miałam teraz na sobie. Nagle przebudził się. Popatrzył na mnie półprzytomnym wzrokiem.

- Dzień dobry - mruknął ochryple przewracając się na bok.

- Dobry - odpowiedziałam - jak się spało?

- Fantastycznie - zaczął bawić się końcówkami moich włosów - wyobraź sobie, że z tobą obok czuję się bardziej wyspany, chociaż śpię mniej.

- Jak to możliwe - zaśmiałam się.

- No widzisz, odkryliśmy nowe zjawisko zwane paradoksem Annie - złapał mnie za biodra i przesunął na swoje tak, że siedziałam na nim - Co ci się dzisiaj śniło?

- Nie drocz się, dobrze wiesz.

- Panno Ainey, proszę odpowiadać na moje pytania - rzekł poważnym tonem.

- Dobrze, panie profesorze. Śniło mi się dziś, że odbywałam stosunek płciowy z moim nauczycielem Czarnej Magii.

- Z nauczycielem?! Panno Ainey, to nad wyraz nieetyczne. Będę musiał pannę ukarać.

Usiadł na skraju łóżka i jednym silnym ruchem umiejscowił mnie brzuchem w dół na swoich kolanach. Już się domyśliłam jaka będzie kara. Pogładził moje pośladki okryte jedynie koronką, a następnie uderzył w nie otwartą dłonią. Jęknęłam. Zrobił to jeszcze raz, tym razem w drugi pośladek i mocniej pozostawiając czerwony, piekący ślad.

- Będziesz grzeczną dziewczynką? - wymruczał i znów dał mi klapsa.

- B-ędę grzeczną dziewczynką, panie profesorze.

Przejechał palcami po moim ciele od dołu pleców do krocza. Przez chwilę kreślił kciukiem koła przez majtki, aż złapał za nie i napiął tak, żeby się wbiły, a następnie gwałtownie puścił. Potem zdarł je zemnie i bez ostrzeżenia włożył środkowy palec do środka. Poruszał nim miarowo. Widząc, że jest mi coraz przyjemniej po prostu go wyjął i popatrzył na mnie ze złośliwym uśmieszkiem.

- Klękaj - rozkazał rządny rozkoszy.

Wykonałam polecenie. Popatrzył wymownie najpierw na wypukłość w bokserkach, potem na moją twarz. Wyjęłam jego członka z bokserek i polizałam. Niecierpliwy brunet złapał mnie za włosy i przycisnął. Przez chwilę robiłam to smodzielnie, ale potem zaczął poruszać moją głową tak, jak jemu było wygodnie targając mnie przy tym za włosy. Z jego ust wydobywały się pomruki, a czasem ciche jęki. Gdy zaczęłam się ksztusić łzy napłynęły mi do oczu. Riddle poruszał mną szybciej, aż w końcu przy akompaniamencie jęku rozkoszy i głośnych oddechów przytrzymał moją głowę najbliżej krocza, a ciepła, słono-gorzka ciecz wlała mi się do gardła. Za pierwszym razem chciałam ją wypluć, ale zabrałam się na odwagę i połknęłam. Po wszystkim brunet podrapał mnie pod brodą, pocałował w czoło i naciągnął bieliznę.

- Ubieraj się, czas na śniadanie.

- A ja? - odparłam krzyżując ręce.

- A ty... - Riddle przez chwilę się zastanawiał, aż złapał mnie drapieżnie za uda rozchylając je.

Uklęknął i przejechał językiem w górę i w dół po mojej mokrej szparce. Wciągnęłam gwałtownie powietrze, czując ciepło w tym miejscu. Lizał i całował ją jeszcze przez jakiś czas, a następnie poniosła go wyobraźnia. Sięgnął po moją różdżkę, ponieważ miała łagodniejsze kształty. Włożył ją we mnie od strony rączki. Zdałam sobie sprawę, że różdżka wibruje. Mój oddech znacznie przyśpieszył, a jęki stały się głośniejsze i częstsze. Mierzwiłam jego ciemne włosy ściskając mocno. Ssał i lizał czuły punkt, a różdżka wciąż poruszała się w środku.

- Szybciej - powiedziałam.

Riddle zrobił to, o co prosiłam. Jako jeden z niewielu znał różnicę między ,,szybciej'', a ,,mocniej''. Czułam, że niedługo dojdę. Po chwili osiągnęłam wymażony szczyt. Miłe, pulsacyjne uczucie rozchodziło się po moim ciele. Tom wyjął różdżkę, przejechał po całości językiem jeszcze raz i usiadł obok patrząc na mnie z uśmieszkiem. Powoli uspokajałam oddech. Delikatnie musnęłam wargami jego kark i stanęłam przed szafą, aby wybrać ubrania na dzisiaj.

- Dla mnie mogłabyś zostać nawet w tej koszuli - zamruczał mi do ucha.

- Gdy będziemy mieszkać sami obiecuję, że codziennie będę tak chodzić po domu - zaśmiałam się.

___

Pisząc ten rozdział polałam się kawą. Proszę, doceńcie to XD
Jak wam się podoba taki zapis listów?

Yes, professor Riddle 🔞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz