24

914 58 7
                                    

- Sądziłem, że przeżyję i wrócę ze wszystkimi do świata. A jeśli to niemożliwe, to niech chociaż Usagi wróci. Tylko dlatego wciąż żyję. - usłyszałam głos Arisu, więc zatrzymałam się.

Stanęłam za drzwiami i zaczęłam przysłuchiwać się rozmowie.

- Wzruszające. Twoje marzenia. Fajne, ale niepraktyczne. - rozpoznałam głos Chishiyi i wyjrzałam na zewnątrz.

Blondyn stał tyłem do mnie, na przeciwko niego Arisu, a niedaleko Kuina. Westchnęłam. Pewnie chcą namówić biednego chłopaka, żeby dołączył do nich i pomógł im w wykonaniu ich szalonego planu.

- Musiałbyś wygrywać i zostać kolejnym numerem jeden, ale to niemożliwe. - tym razem odezwała się dziewczyna.

- Nic wam do tego.

- Sądzimy, że macie potencjał. - Chishiya odwrócił głowę w stronę Arisu.

- Co?

- Dlatego rozmawiamy.

- W sensie? - oparłam się o framugę i z zaciekawieniem przysłuchiwałam się dalszej rozmowie.

- A co gdybym ci powiedział, że można to zmienić? - chłopak ponownie odwrócił się, by spojrzeć gdzieś w dal, ale zauważył też mnie. Uśmiechnęłam się i podeszłam do nich. - Tanaka. Co tu robisz?

- Szukałam cię. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

- Ile słyszałaś?

- A co? Mówiłeś coś, o czym nie powinnam wiedzieć?

- Po prostu powiedz, ile słyszałaś.

- Wzruszające. Twoje marzenia. Fajne, ale niepraktyczne. - zaczęłam, udając ton chłopaka, gdy to mówił.

- Nie wierzę ci. - zmarszczyłam brwi. - Na pewno nie brzmiałem aż tak głupio.

- A żebyś wiedział, że brzmiałeś. - zaśmiałam się z jego obrażonej miny.

- Co zrobisz z tym, co usłyszałaś? - Kuina przerwała nam naszą super ważną kłótnię.

- Nic. - wzruszyłam ramionami. - Nie interesują mnie wasze próby ratowania własnych tyłków. Zresztą, nie wiem co macie zamiar zrobić, więc nawet gdybym chciała to nie mam jak tego zgłosić.

- Dziękuję. - dziewczyna spojrzała na mnie z wdzięcznością.

- Za co?

- Za to, że nam pomagasz.

- Nie pomagam. Po prostu wolałabym, żebyście nie skończyli w pudle na trupy. A skoro o tym mowa. Lepiej, żebyście nie omawiali tego w takich miejscach. Nie wszyscy będą tak mili jak ja. Są na przykład tacy, którzy jak tylko by usłyszeli waszą rozmowę, od razu by was rozstrzelali i zrzucili z tego dachu. - odwróciłam się w stronę blondyna i włożyłam ręce do kieszeni.

- Po co mnie w takim razie szukałaś?

- Ann chciała, żebyś przyszedł do jej trupiarni. - chłopak tylko westchnął i skinął głową.

Obrzuciłam całą trójkę spojrzeniem i ruszyłam w stronę wejścia do budynku. Gdy stanęłam za drzwiami, Chishiya ponownie się odezwał, więc zatrzymałam się w pół kroku.

- Kapelusznik trzyma wojskowych w szachu, ale w końcu się zbuntują. Wtedy to oni przejmą władzę, a oni nie kierują się logiką. Nie będzie tu czego szukać.

- Co zamierzasz? - zapytał Arisu.

- Ukradnę karty i opuszczę Plażę.

Gdy to usłyszałam, o mało nie parsknęłam śmiechem. Jak najszybciej wróciłam do budynku, wciąż uśmiechając się rozbawiona.

- Co cię tak bawi, co? - Niragi uniósł brew, mierząc mnie wzrokiem.

- Po prostu usłyszałam dzisiaj coś bardzo śmiesznego.

Jestem prawie pewna, że Chishiya nie da rady ukraść tych kart. W końcu chłopak myślał, że to Kapelusznik je ukrył, więc będzie próbował myśleć, jak numer jeden.

- Ej, Suguru. Założymy się o coś?

- O co?

- O to, że nikt w Plaży nie da rady znaleźć kart, które już zebraliśmy.

- Dlaczego chcesz się o to założyć?

- Wiesz... Podsłuchałam pewną rozmowę. Jakieś dwie laski kłóciły się między sobą, o to, która byłaby w stanie ukarać karty Kapelusznikowi. I tak jakoś pomyślałam, że nikt nie byłby w stanie tego zrobić.

- A ty? Ty jako jedyna, nie licząc starego dziada, wiesz gdzie są te karty. Mogłabyś je ukraść.

- Nah... Nie zależy mi na nich. - wzruszyłam ramionami. - Dobra, idę odpocząć. Do zobaczenia.

Wróciłam do swojego pokoju i to w nim spędziłam resztę dnia. O dziwo Kuina nie wróciła aż do następnego rana. Jednak nie interesowało mnie to jakoś specjalnie bardzo.

Ważniejsze było teraz to, że Kodai wbiegł właśnie do mojego pokoju krzycząc w niebo głosy.

- Ciszej, gościu. Cały hotel chcesz obudzić? Czemu się tak drzesz?

- Stało się coś strasznego. - mówił spanikowany. - Musisz szybko przyjść do sali konferencyjnej.

Po przekazaniu mi informacji od razu wybiegł, pewnie w poszukiwaniu reszty członków zarządu.

Westchnęłam.

Co jest tak ważne, że chłopak biega po całym hotelu i krzyczy spanikowany?

Mimo, że myślałam już od dobrych paru minut, nie byłam w stanie wymyśleć na tyle dobrego i realnego powodu.

Idąc w stronę sali konferencyjnej zauważyłam, że Niragi znowu robi jakieś problemy Arisu i Usagi.

- A wy tu czego? Nie zapraszaliśmy was.

- Ja go wezwałem. - Chishiya spojrzał na bruneta lekceważąco.

- Trochę za bardzo się tu rządzisz, nie sądzisz? Zresztą, co ja się będę kłócił z tobą. Jesteś niżej ode mnie w rankingu, nie masz nic do powiedzenia. - Niragi odwrócił się do Arisu. - Spadać stąd.

- Zostańcie. - podeszłam bliżej i dopiero teraz zostałam zauważona. Brunet spojrzał na mnie z lekkim zaskoczeniem. - Suguru, jestem od ciebie wyżej w rankingu, więc nie masz nic do powiedzenia. Prawda?

- Ugh, dlaczego ty zawsze stajesz po stronie tego blond idioty?

- A dlaczego ty zawsze wyżywasz się na wszystkim co się rusza? - chłopak jedynie przewrócił oczami i przepuścił nas.

Chishiya uśmiechnął się do mnie i skinął głową.

- Do później. - Arisu pożegnał się z Usagi i podszedł do nas. - Co się stało?

- Kto wie? - Chishiya chyba był średnio zainteresowany tym, co mogło się wydarzyć.

- Pewnie coś poważnego, skoro Kodai aż tak się darł.

Promise Me ×Alice In Borderland×Where stories live. Discover now