→ so high

4.4K 207 66
                                    

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.



W ŚRODKU było parnie. W powietrzu unosiła się ciepła, odbierająca oddech para wodna, wraz z delikatnym zapachem zapalonych świeczek. Ich płomyki stanowiły jedyne źródło światła w pokoju, ale przez ich ilość doskonale wszystko widziałaś. Przesunęłaś dłonią po wodzie, zbierając z niej powstałą pianę. Temperatura rozluźniała twoje mięśnie, przypominając o znaczeniu słowa relaks, oraz pozbawiała cię wszelkich negatywnych myśli. Mokre włosy przyczepiały się do twojej skóry, leżąc na niej w kształcie kręcących się węży. 

— Cholera... — westchnęłaś cicho, odchylając się do tyłu, tym samym pozwalając na to, aby ciepła woda okryła twoje ciało. Jej kolor zmienił się przez pianę, znajdującą się w prawie każdym zakamarku wanny, przez co po schowaniu się pod taflą, widać było tylko twoją głowę. 

Ostatnie dni nałożyły na twoje barki za dużo pracy, całkowicie wymęczając cię i pozbawiając sił. Na horyzoncie jak nie było widać weekendu, tak go nie było. Pomimo oczekiwania na wolne, ono jak na złość nie przychodzi. Mogłaś jedynie wykorzystać dzisiejszy wieczór, aby odpocząć w kąpieli i chociaż przez moment nie pamiętać o tym, co się działo na świecie. Wszystko inne znikało, zostawiając tylko ciebie oraz tę wannę z ciepłą, parującą wodą. Uśmiechnęłaś się delikatnie, odprężając się i przymykając powieki. W pomieszczeniu panował całkowity spokój. 

— O, [t.i.]! Tu jesteś — rozległ się głośny, entuzjastyczny głos, tuż po tym jak drzwi otworzyły się na oścież z głuchym trzaskiem. Biała głowa zajrzała do środka, rozglądając się na boki. Otworzyłaś szeroko oczy, podrywając się z miejsca i skulając się w wodzie, aby jakkolwiek się zakryć. 

— Kur- Gojo, co ty wyprawiasz? — rzuciłaś głośno, oplatając się ramionami. Zacisnęłaś mocno wargi, wpatrując się w jego sylwetkę, stojącą w przejściu. Chociaż na jego oczach znajdowała się czarna przepaska, to doskonale zdawałaś sobie sprawę z tego, że wiedział co się działo. Jakby w ogóle nie potrzebował wzroku. Jego głowa przesunęła się w stronę wanny, a jego usta wygięły się w zadowolonym uśmiechu. 

— Wróciłem! — oznajmił radośnie, wchodząc do środka i zamykając za sobą drzwi. Twojemu spojrzeniu nie uniknął fakt, że jego palce zacisnęły się na kluczu i przekręciły go w bok, tym samym zamykając go w środku. Mogłaś przyrzec, że po wejściu do łazienki zamknęłaś je za sobą. Nie miałaś pojęcia, w jaki sposób mężczyzna się tu dostał. 

— To akurat zdążyłam zauważyć... — mruknęłaś, przyglądając się mu od stóp do głów. Był w swoim uniformie, czyli zapewne dopiero co skończył swoje lekcje, jeżeli to można w ogóle nazwać lekcjami. 

— Nie poczekałaś na mnie. Teraz mi smutno — jęknął, wyginając usta w smutną podkówkę. Cmoknął parę razy językiem, sięgając do czarnego materiału na oczach. Złapał za nią dwoma palcami i podniósł ją do góry, zerkając w twoją stronę z zaciekawieniem. Uśmiechnął się ponownie zadowolony, zauważając czerwone rumieńce na twojej twarzy. Nie wiedziałaś, czy wiedział, że to wina ciepła, czy jednak zinterpretował to na swój własny sposób. 

— Ostatnio czekałam na ciebie do drugiej i się nie doczekałam — przypomniałaś sobie tę jedną noc, kiedy obiecałaś mężczyźnie, że poczekasz na niego z kolacją, a ten jak na złość nie pojawił się w domu. Nadal miałaś wyrzuty do niego z tego powodu, ale wolałaś nie naruszać w tej chwili swojego spokoju. 

— Oj, no. To był jeden raz! Po drugie nie możesz mnie za to winić! Nie miałem pojęcia, że się tak przeciągnie — stwierdził ostatecznie, zakładając ręce na klatce piersiowej i wpatrując się w twoją sylwetkę jednym odsłoniętym okiem. Przez dłuższą chwilę panowała między nimi cisza, aż w końcu przerwałaś ją, odsuwając z twarzy mokre włosy. 

— Więc, um... Dlaczego tak stoisz? — zapytałaś, lustrując jego osobę, nadal stojącą w przejściu. Zamrugałaś parę razy powiekami, czekając na jego odpowiedź. Gojo jedynie dramatycznie westchnął, łapiąc za końcówkę swojej bluzki. — Nawet o tym nie myśl... Chciałam sama odpocząć. Satoru... Satoru, nie. 

— Satoru, tak — zadeklarował, zrzucając bluzkę na podłogę. Mimowolnie twoje oczy powędrowały w stronę jego klatki piersiowej i przejechały uważnie po każdym fragmencie jego mięśni. Nie mogłaś zaprzeczyć faktowi, że mężczyzna był przystojny. Od jego białych, lśniących kosmyków, aż do jego kostek – wszystko w nim było piękne. 

Zanim miałaś okazję zabronić mu czegokolwiek, Gojo zdążył już zdjąć swoje skarpetki, spodnie, aż w końcu ściągnął z siebie wszystko. Stojąc kompletnie nago przed tobą, sięgnął do tyłu, łapiąc za materiał swojej przepaski. Po chwili czarna opaska zniknęła z jego oczu, ujawniając dwie błękitne tęczówki. Podniosłaś głowę, wpatrując się w nie jak zahipnotyzowana. Na twarzy Satoru pojawił się zadziorny uśmiech, kiedy zauważył, z jakim zaangażowaniem wpatrujesz się w jego osobę. 

— No już idę, spokojnie — mruknął, przesuwając się obok ciebie. Powiodłaś za nim spojrzeniem, przesuwając się bliżej brzegu wanny. Mężczyzna włożył jedną nogę do środka, po czym wcisnął drugą. Z westchnięciem usiadł za twoimi plecami, wylewając wodę na podłogę. Rozłożył zadowolony ręce na oparciu, przymykając powieki i odchylając głowę do tyłu. 

— Gojo, przestań się wiercić. Rozlewasz wodę — rzuciłaś niezadowolona. Nadal trzymałaś się brzegu wanny, wpatrując się w mężczyznę przy twoim boku. Wyglądał na zrelaksowanego. Po chwili podniósł głowę, otwierając powoli oczy. Podniósł jedną brew, wpatrując się z uśmiechem w twoją skuloną sylwetkę. 

— Wiesz, że nie gryzę? — zaśmiał się, lustrując twoją twarz. Nieśpiesznie zjechał wzrokiem na twoje plecy, kończąc na momencie, gdzie pojawiała się woda. Prychnęłaś cicho, odsuwając się nieznacznie od brzegu. Było na tyle piany, że jego oczy nie były w stanie nic zobaczyć. Jednak i tak wiedziałaś, że mężczyzna widział cię już tyle razy, że piana nic nie dawała. 

— Nie zgadzam się z tym. Zdecydowanie za często używasz swoich zębów — burknęłaś, przypominając sobie niezliczoną ilość razy, kiedy stawałaś przed lustrem i znajdowałaś kolejne, czerwone ślady zostawione przez Gojo. Przesunęłaś się bliżej białowłosego, ostatecznie kończąc między jego ramionami. — Ust też. Za dużo gadasz.

— Przydają się też do innych rzeczy — zauważył słusznie, szepcząc słowa tuż przy twoim uchu. Wcisnęłaś się jeszcze mocniej w jego klatkę piersiową, naburmuszając policzki. W końcu jedynie westchnęłaś cicho, przymykając powieki. Byłaś za bardzo zmęczona na jakiekolwiek myślenie. Gojo uśmiechnął się w twoją stronę i zaplótł swoje ramiona wokół ciebie, dając ci odpocząć. Może białowłosy nie był, aż taki zły. 

❝CAROLINA❞ gojo satoru oneshotyWhere stories live. Discover now