Chapter 4

143 6 0
                                    

- Unikasz mnie? - zapytał zasmucony.

- Nie unikam! Ciebie?! Nigdy! Po prostu...

- Po prostu co? - przerwał lekko zdenerwowany - Nie chcesz się kochać? Co się dzieje?

- Jimin! - wykrzyczałam jego imię - Daj mi dojść do słowa!

- Przepraszam.

Siedział tuż obok mnie. Stwierdziłam, że go przytulę na pocieszenie. Nie wiedziałam jak zacząć poważną rozmowę, nie umiem gadać z nim o takich rzeczach, tylko dlatego, że się szybko zawstydzam.

- Chciałam powiedzieć, że mam okres - wyszeptałam nieśmiało chłopakowi do ucha - Podniecasz mnie bardzo, ale wiesz jak to jest.

- Nie mogłaś powiedzieć tego od razu, Lila? - objął mnie mocniej do siebie - Masz mi mówić wszystko! Rozumiesz?

- Rozumiem.

Położyliśmy się spać, ale w środku nocy przerwało mój sen ciche pukanie do drzwi. Jimin jak zawsze miał twardy sen, więc nic nie usłyszał. Wzięłam ręce narzeczonego z siebie i po cichu wstałam z łóżka do drzwi. Nacisnęłam klamkę i otworzyłam drzwi. Zaczęłam się rozglądać dookoła, bo nikogo nie było. Kto by normalny pukał do drzwi w środku nocy? Najmoon często chodzi po nocy i sprawdza, czy wszyscy śpią u siebie, ale do nas najrzadziej przychodzi. Nasze pokoje są na parterze, po drugim krańcu willi. Reszta ma pokoje u góry, więc to nie on. Wiatr? Ale skąd by się wziął wiatr na korytarzu bez okien?

Odpuściłam sobie i zamknęłam drzwi wracając do łóżka. Wtuliłam się w ramiona Jimina.

Rano obudziwszy się dostrzegłam na stoliku nocnym śniadanie z kartką, ale Park już nie było. Usiadłam, przecierając oczy i przeciągając się po nocy. Wyciągnęłam rękę, biorąc w uchwyt karteczkę.

„ Kochanie pojechałem już do wytwórni, wrócę późnym wieczorem. Jeżeli coś będziesz chciała, albo będzie coś się działo bardzo ważne zadzwoń do mnie.  Przed wyjściem zrobiłem ci śniadanie. Kocham cię, buziaki"

Zrobiło mi się miło na serduszku, po zjedzonym śniadaniu zrobiłam poranną rutynę. Wychodząc z willi widziałam naszą gosposie, nie mającą szacunku dla nas, tym bardziej dla mnie. Naprawdę wiele razy próbowałam do niej zagadać, a ona tylko bezczelnie krótko odpowiadała. Jakby chciała specjalnie trzymać nas na dystans i jednocześnie dowiedzieć się o nas jak najwięcej.  Dziwna z niej kobieta.

- Nikogo nie ma? - zapytała złośliwie gosposia.

- Jak widać nikogo nie ma.

- Gdzie są? - dopytywała dociekliwie.

- Muszę iść, dowidzenia. 

Ubrałam buty i wyszłam, denerwuje mnie to babsko. Co ona sobie wyobraża?  Nigdy nie odzywa się do mnie, a nagle teraz zachciało jej się. Mam dosyć jej tych humorków. Stara baba.

Pojechałam do Blackpink, bo obiecywałam je odwiedzić. Drzwi otworzyła mi Jisoo z szerokim uśmiechem na twarzy. Rzuciła mi się na szyje i zawołała resztę dziewczyn.

- Kiedy ty ostatnio byłaś u nas?

- Oj to było już dawno temu. Jak się macie? Jak praca i kariera idą? - mówiłam rozbierając kurtkę i buty.

- Lila! - wykrzyczała moje imię dziewczyna z grzywką na czole - Jezu! Co ty tutaj robisz?

- Udało mi się ją tutaj ściągnąć po latach - uśmiechała się dalej Jisoo.

Trainee Life cz.2Where stories live. Discover now