11

707 35 12
                                    

*Dwa tygodnie później *
Szatynka siedziała skulona w kącie, obejmując swoje nogi, po kolejnych dniach tortury ze strony matki dziewczyny. W lochach ledwo dało się usłyszeć zduszony płacz dziewczyny, która z każdym dniem przeżywała bolesne bóle w każdej komórce ciała.
Drzwi od lochu zaczęły mocno skrzypieć, po czym nastąpiły kroki.

-Tutaj! Tutaj! - krzyknęła Bellatrix otwierając lochy obok dziewczyny.
Dwójka mężczyzn została brutalnie wrzucona do środka, po czym nastąpił głośny trzask krat.

-Jesteś zwykłym tchórzem! - warknął męski głos ociekający dogłębną nienawiścią.

-Złapałam Syriusza Blacka, złapałam Syriusza Blacka - zaśmiała się histerycznie kobieta po czym znikła wraz z jej dwoma towarzyszami.

-Co za cholerna kobieta! - warknął drugi głos, po czym nastąpiły kroki i mocne walenie w kraty.

-Stąd nie ma ucieczki - odparłam cichym głosem - Na kraty są założone mroczne zaklęcia rodziny Black.

-Kto tu jest? - odezwał się drugi głos zbliżając się do kraty obok mnie.

-Możemy udawać że w ogóle mnie tu nie ma - zażartowałam po czym mocno zakaszlałam - Już kiedyś się poznaliśmy, moi panowie.

-Melisa? - odparły dwa zaskoczone głosy podchodząc bliżej krat.

-Przykro mi że spotykamy się w takich okolicznościach - odparłam po czym loch ponownie się otworzył.

-Melisa! Nie zgadniesz jaką mam dla ciebie niespodziankę! - zaśpiewała kobieta gdy stanęła przy kracie mojej celi a obok niej unosiło się światło.

Z celi obok dało się usłyszeć zaskoczone westchnienia, zapewne z powodu mojej osoby pokrytej i brudnej krwią. Zmrużyłam oczy z powodu światła, po czym lekko uniosłam głowę aby spojrzeć na swoją matkę.

-Theodor postanowił łaskawie ci wybaczyć i ofiarował swoje serce i małżeństwo! - klasnęła w dłonie - Nie musisz nic mówić, córeczko. Zadbam o każdy szczegół tej ceremonii, już  mogę sobie wyobrazić twoją suknię, cała w zgniłej zieleni wraz z czarnymi różami jako symbol twojej ukochanej babci!

-Nie wyjdę za niego - odparłam stanowczo po czym mina mojej matki z radosnej przeobraziła się w wściekłość.

-Jak śmiesz tak mówić! Spędziłam dwa tygodnie, namawiając tego chłopaka aby ci wybaczył twoje zachowanie! Tłumaczyłam mu że to głupi dziecinny romans z tym cholernym zdrajcą krwi, Potterem! A ty śmiesz jeszcze odmawiać, połączenia czystej arystokratycznej krwi! - zaczęła krzyczeć na całe gardło przez co na pewno dało się ją usłyszeć na górze.

-Przepraszam, matko - odparłam siląc się na silny ton - Nie zrobię tego czego chcesz.

-Nie? - spytała unosząc brew ku górze - Dobrze w takim razie.. Crucio! Crucio!

Krzyk dziewczyny otoczył ponownie lochy posiadłości, gdy wściekłość jej matki ponownie dała o sobie znać.

Gdy ciało dziewczyny bezwładnie padło ponownie na kamienny bruk, jej matka histerycznie zaczęła się śmiać, nucąc pod nosem niezrozumiałe słowa, po czym opuściła lochy pozostawiając ponownie dziewczynę wraz z dwoma więźniami w ciemności.

*Dwa dni później *
Męski kroki odbijały się o kamienną posadzkę, gdy ten gorączkowo zaczął nawoływać swoją córkę.

-Melisa? Melisa! - w lochach męski głos zaczął nawoływać dziewczynę, która ledwo uniosła głowę gdy zaczął do niej docierać głos z początku lochów.

-Tata? - wyszeptałam gdy drzwi od lochu się otworzyły.

-Kochanie - wyszeptał opadając obok córki - Przepraszam cię, nie powinienem był wyjeżdżać, córeczko.

Melisa Liliana Lestrange (Korekta!) Where stories live. Discover now