chapter five(V);are you gay?

1.1K 115 177
                                    

— A wiecie, że sprzedaż narkotyków i nękanie jest nielegalne, prawda? — Odezwał się beztrosko Jisung, zsuwając się po pajęczynie z lampy, wpraszając się w grupkę paru groźnie wyglądających typów, którzy od jakiegoś czasu znęcali się nad dwójką jakichś chłopców, mówiąc coś o narkotykach.

Wszyscy momentalnie zwrócili na niego uwagę, co niebywale mu się spodobało. Zamroziło ich, a to świadczyło jedynie o tym, że nie spodziewali się nagłego przybycia pajęczaka. I dodatkowo nie widzieli, czego mogli się po nim spodziewać. W końcu Spider-Man jeszcze nie uczestniczył w większych akcjach, które pokazywałaby jego możliwości. Na pewno nikt nie nagrywał każdej jego małej potyczki z gangsterami tego pokroju.

Napawało go to pewnego rodzaju ekscytacją.

Najwidoczniej za bardzo się zamyślił, ponieważ nagle poczuł przeszywający ból gdzieś w okolicy prawego ramienia. Później dopiero spostrzegł, że jeden ze zbirów uderzył go jakimś metalowym prętem. Dlatego też w błyskawicznym tempie wycelował w prowizoryczną broń i pociągnął za pajęczynę, przez co metal wyleciał z rąk bandyty. Potem reszta przystąpiła do ataku.

Jisung nie miał z niczym większego problemu. Jednego momentalnie przykleił do ściany, następnego zawinął w pewnego rodzaju kokon i zawiesił do góry nogami na lampie. Kolejny stracił przytomność, kiedy został uderzony śmietnikiem. Han zrobił parę uników, efektywnych salt i przelotów między nogami przeciwników, by następnie pociągnąć za przyklejoną w międzyczasie do ich ubrań pajęczynę. Czuł się dosłownie jak główny bohater jakiejś gry, które tak uwielbiał. Pajęczy zmysł alarmował go o wszystkim dookoła, a on wykonywał ruchy, które mówiły o latach doświadczenia. A nie paru miesiącach.

Nie przewidział jednak, że życie to nie gra komputerowa. Fakt, miał swój pajęczy zmysł, ale nie umiał każdego ruchu uniknąć. Dlatego na jego twarzy pewnie uformuje się pokaźny siniak. Tak samo z ramionami, brzuchem oraz plecami. Nie miał koncentracji, którą mógłby wymienić na dodatkowe życie, jak to działało w najnowszych grach ze Spider-Manem na PlayStation. Do tego odczuwał ból. Okropny ból. Opadał z sił, dlatego jeden z jego przeciwników mógł wbić pierwszy gwóźdź do jego trumny. Stracił koncentracje, rozkojarzył się. Przez nie więcej niż dwie sekundy ostrze było w jego ramieniu. Któryś z napastników zaatakował go finką, nożykiem lub zwykłym scyzorykiem. Nie za bardzo go to interesowało, ale mógłby przysiąc, że słyszał dźwięk rozrywanych przez błyszczący metal mięśni.

Ból dało się przeżyć, nie był aż tak zły. Ale wiedział, że nie będzie to wyglądało kolorowo.

Odetchnął z ulgą, kiedy wykonał misję. Chociaż może nie była to prawdziwa misja nadana przez, na przykład, jego ojca, ale zawsze było to coś. Oczywiście uspokoił nękanych chłopców, którzy zbyt sparaliżowani strachem i zachwytem, nie umieli się nawet dobrze wysłowić. Zlecił jednemu z nich zadzwonienie na policję, po czym z bólem jednego ramienia, na którym nadal była dosyć głęboka rana po ostrzu, wspiął się na pobliski budynek, obserwując, czy policja nadjeżdża. Kiedy funkcjonariusze się zjawili, postanowił polecieć do Minho. Może on mu pomoże z tą raną. Tylko jemu mógł ufać.

Spróbował się utrzymać na rannej ręce, jednak rozdzierający ból zamroczył mu widok, a on sam skończył w jakimś śmietniku. Jęknął przeciągłe. Nie mógł zrobić zupełnie nic. Był dosyć daleko od wieżowca Minho, a dodatkowo nikt nie mógł go tam zobaczyć.

— Kurwa — wysyczał, czując coraz większy ból. Adrenalina z niego schodziła, co znaczyło, że naturalne znieczulenie także. Musiał szybko dostać się do Minho. Ale jak? — Ja pierdole.

Najpierw wyszedł z kontenera. Potem ponownie spróbował polecieć, tym razem używając jedynie zdrowej ręki. Było to naprawdę trudnym zadaniem, ale Jisung jedynie zacisnął zęby i po parunastu dłużących się minutach wspinał się na wieżowiec. Szybko znalazł się na tarasie, zamglonym wzrokiem doszukując się Lee. Podszedł do drzwi balkonowych i wyjrzał przez nie. Momentalnie zlokalizował chłopaka, który siedział na kanapie i niestety miał słuchawki na uszach. Na domiar złego mebel był odwrócony tyłem do tarasu, przez co starszy nie miał szansy na zauważenie obolałego Jisunga.

the real spider-man||minsungWhere stories live. Discover now