03. Marcin

1.7K 79 93
                                    

Włączył dobrą muzykę. Usiadł, kładąc na kolanach przygotowaną miskę z ciepłą wodą i włożył do niej węża. Niewielkiego boa tęczowego, którego dostał od Nivana.

– Same z tobą problemy – westchnął, trzymając go tak, by nie uciekł.

Po kilku minutach namaczania, wyjął węża z wody i popatrzył na niego z bliska. Uśmiechnął się pod nosem.

Uwielbiał go.
Niewielki boa był zupełnie inny od całej jego hodowli lampro, która powiększała się z każdym miesiącem. Nie rzucał się od razu na jedzenie jak reszta jego dzieci, był spokojniejszy. Zawsze od razu owijał się na jego nadgarstku. Był jak ufne, ciekawe świata dziecko.

Marcin miał do niego słabość, nawet jeśli nigdy dobrze nie zrzucał wylinki i musiał za każdym razem moczyć go w wodzie, pomagać zdejmować skórę.

Tak naprawdę nie miał mu tego za złe. Dobrze zdawał sobie sprawę, że nie miał dla niego idealnych warunków. Nowe terrarium miało przyjść w najbliższych tygodniach dzięki czemu problemy ze ściąganiem skóry miały zniknąć.

Po wyprowadzce Nivana, Marcin spakował wszystkie „pożyczone" rzeczy do kartonu. Wyniósł go do pokoju, który od dłuższego czasu pozostawał pusty. Wiele razy łapał się na tym, że zatrzymywał się przy jego drzwiach.
Wspomnienia na początku były bolesne i trudne do zniesienia, a niewielki, mieniący się w świetle wąż również przypominał mu o Nivanie. Chociaż bardzo nie chciał, wszystko samo wracało.

To, gdy poleciał po niego do Oslo, to jak zrobili to na dywanie. To, jak ciężko było im się rozstać po tych kilku naprawdę dobrych dniach. Setki wspomnień bombardowały jego głowę.
Zazwyczaj te dobre, pełne radości i pragnienia bliskości.

Wystarczyła iskra, a cała gęsta masa wspomnień wlewała się do jego głowy. Przelewała się.

Marcin postanowił usunąć każdą najdrobniejszą rzecz, która kojarzyła mu się z Nivanem. Tym samym boa został spisany na straty.
– Na szczęście tak się nie stało.
– Prawie się rozstaliśmy przez tego rudego kretyna – powiedział, pomagając wężowi zdjąć starą skórę. Przesuwał palcami po jego ciele.

Myśląc o tym dłużej, w głowie Marcina pojawiły się słowa:

„Nie potrafił zdjąć starej powłoki.
Utknął z zalepionymi oczami"


Uśmiechnął się szeroko, sięgając po swój zeszyt z tekstami piosenek.
Spisał swoje myśli, trzymając nadal wilgotnego, ciekawskiego węża na swojej dłoni.

Ostatnio Marcin czuł się bardzo kreatywny. Chociaż ciężko mu było się do tego przyznać, Nivan dał mu dużo inspiracji. Praktycznie każda piosenka była drobnym wspomnieniem Rudego.
Ból odszedł. Marcin zakopał go, dając sobie czas na żałobę. Wykorzystywał pamięć o ich relacji do tworzenia. Przelewał uczucia w śpiewie.

Czuł się silniejszy, godząc się z tym, że Nivan zawsze będzie częścią jego samego. Mimo że bardzo chciał to od siebie odrzucić, zrozumiał, że to przy nim się ukształtował i nauczył wielu rzeczy o samym sobie. Dojrzał.

Patrzenie na drzwi jego pokoju przestało być bolesne, a on sam nie chciał już zapomnieć.
Uśmiechnął się do siebie, czując, że naprawdę jest lepiej.

Tak. Poradził sobie.

______________
Wiadomość od: >ALEX<

Trzymając w dłoni telefon, krzywił się, widząc nadawcę przychodzącej wiadomości. Miał wrażenie, że przywołał go rozmyślaniem o Nivanie i dumie z tego, jaki stał się silny.

Lubił chłopaka, ale był pewny, że kontakt urwie się bezpowrotnie po tym, jak sam zerwał znajomość z Rudym. Ta dwójka była czasem jak jeden organizm. Marcin wiele razy wyobrażał sobie, jak Alex pociesza b i e d n e g o Nivana.

Wzruszył ramionami. Otworzył wiadomość i przeczytał treść:
'Hej Marcin, zapraszam cię na moją imprezę urodzinową 2 lutego ;)
Zabierz kogo chcesz. To będzie spora biba. :D'

Marcin ściągnął brwi. Przeczytał wiadomość jeszcze raz.

Alex. Impreza.
Alex, nerd, robi imprezę. Sporą BIBĘ.
Alex zaprasza na imprezę Marcina.
Złego Marcina, który zerwał z jego super kumplem.

Echo Przeszłości - tom 2حيث تعيش القصص. اكتشف الآن