Rozdział 35

174 16 0
                                    

Wizja z przeszłości

Minął tydzień od dnia, w którym po raz drugi pocałowałam George' a i na samą myśl mam ciarki. Nie dane nam było spędzać ze sobą więcej czasu we dwoje, mieliśmy masę nowych zadań do wykonania na najbliższe zajęcia. Dwa razy w tygodniu chodziłam na próby chóru, następne dwa dni pomagałam Hermionie, a resztę przeznaczałam na naukę.

Widząc George odczuwałam, za każdym razem chęć podbiegnięcia do niego i przytulenia. Nikt dotychczas nie zorientował się, że między nami pojawiło się uczucie inne niż tylko przyjaźń. Oprócz kilku osób, które od samego początku zorientowały się, że coś jest na rzeczy lub osobiście im powiedziałam - Hermiona czy Rozalia.

Zastanawiałam się przez cały ten czas, co teraz z nami będzie i na jakim etapie jesteśmy. Czy możemy zaryzykować? Było tak wiele pytań, lecz brak odpowiedzi.

- Panienko White, możesz powtórzyć co przed chwilą powiedziałam? - zapytała profesor McGonagall, wyrywając mnie zadumy i sprowadzając na ziemię, a konkretniej na lekcję transmutacji. - Podałam przykład zamiany między gatunkowej, który omawiany w tej chwili i chciałbym usłyszeć to jeszcze raz.

- Ja... Właściwe... - zaczęłam błądzić, przez cały ten czas myślałam od czymś innym niż zaklęcia transmutacyjne.

- Zamiana między gatunkowa małych zwierząt - szepnęła Hermiona schowana za otwartą książką. - Transmutacja szczura śniadego na polinezyjskiego.

- Zamiana między gatunkowa szczurów - powiedziałam głośno. - W tym przypadku mamy szczura śniadego, którego transmutujemy w polinezyjskiego.

- Doskonale, ale następnym razem słuchaj na lekcji - rzekła profesor McGonagall i wróciła do prowadzenia zajęć.

Weekend spędziłam w gronie Harry' ego, Rona i Hermiony, aby wspólnie napisać zadanie do profesora Snape' a ,,zastosowanie kłów węża''. Szło nam to z oporem, bo nie stosowaliśmy jeszcze tego składnika na zajęciach i wszystkie informacje musieliśmy czerpać z książek, wcześniej je znajdując, co zajmowało nam kolejne kilka minut.

Minął kolejny tydzień, później następny bez najmniejszych zmian. Moje palny dnia się nie zmieniły, przez co odczuwałam monotonię i brak chęci do jakiegokolwiek działania. Zdarzały się dni, że znalazłam kilka godzin na spędzenie ich w gronie Freda, George' a i Lee. Korzystałam z tych chwil jak mogłam, wiedząc, że następne mogą przypaść za jakiś czas. Jednak nigdy nie byłam sam na sam z George' m, mino że bardzo tego chciałam, abyśmy mogli wyjaśnić sobie parę dręczących mnie spraw.

Na początku maja, po zajęciach udałam się do ich pokoju, aby porozmawiać z George' m, wyciągając go na długi spacer. Minęło tyle dni, a my nadal nie porozmazywaliśmy na osobności. Miałam w głowie kilka pytań, które pragnęłam mu zadać, chcąc wiedzieć na czym stanęliśmy. Nigdy nie lubiłam niepewności, sprawiała, że w mojej głowie pojawiały się negatywne myśli.

W pokoju nikogo nie zastałam, najwyraźniej musieli mieć dużej zajęcia. Usiadłam na drewnianym krześle obok dwóch kufrów. Pomyślałam także, że może wybrali się w trójkę na spacer, korzystając ze słonecznej pogody.

Mijały minuty, a ja zdążyłam zmienić swoje położenie w pokoju z osiem razy, krzesło, łóżko, podłoga, fotel i tak na zmianę, aż nie zatrzymałam się przy kufrze Freda. Do głowy wpadł mi pomysł, aby odszukać lalki, którą postanowili rekwirować, martwiąc się o moje bezpieczeństwo, co było dla mnie niezrozumiałe.

- Gdzie ona może być? - wyszeptałam pytanie szukając pod łóżkiem. - Tutaj też jej nie ma.

Nie chciałam im za bardzo grzebać w rzeczach, więc skupiłam się tylko na dostępnych miejscach, takich jak szafka, kosz i łóżka.

Białe serce - George WeasleyWo Geschichten leben. Entdecke jetzt