6

92 15 5
                                    

Przyjaciele zasnęli w międzyczasie, ale dzisiaj się im nigdzie nie śpieszyło, ponieważ była sobota i nie musieli iść do szkoły.

Pierwszy wstał jak zawsze Ashton. Był opleciony ramionami Michael'a, przez co chwilę męczył się ze wstaniem z łóżka.

-Kurrr, chłopie, weź ty znajdź sobie dziewczynę czy coś, a nie się do mnie kleisz. – mruknął do siebie i poszedł zrobić śniadanie.

Jego mama była w pracy, jak zawsze w sobotę rano. Pracowała w szpitalu, była pielęgniarką, dlatego nie było jej w domu w godzinach porannych lub wieczornych. A czasami cały dzień.

Chłopak zajął się robieniem tostów dla siebie i Michael'a. Był pewien, że ten zaraz wstanie i będzie głodny, więc wolał się przygotować.

Tak jak przewidywał, czerwonowłosy wstał chwilę później i głodny przyszedł do kuchni.

-Hej, masz dla mnie śniadanie? – Ashton nie wiedział, po co on się o to pyta. Zawsze miał dla niego śniadanie, kiedy u niego nocował, co nigdy nie sprawdzało się w drugą stronę.

-Jak zawsze, masz. – podsunął mu talerz z tostami pod nos. – Udław się tym, skarbie.

Uśmiechnął się. Tak było zawsze, i tak zawsze będzie.

game with love . . . cashton ffNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ