Jego królowa | Sukuna Ryomen x reader [+18]

973 45 9
                                    

Wszystkiego najlepszego z okazji dnia kobiet, babeczki!

     Sukuna zawsze traktował cię jak królową i jeśli myślałaś, że Dzień Kobiet, będzie wyjątkiem, to byłaś w błędzie. I to dużym. Ogromnym wręcz. 

     Kwiaty czy czekoladki? Dla Sukuny to było za proste i banalne. Więc co Król Klątw ci podarował? 

     Seks oralny. 

     Najlepszy, seks oralny.

     Przyszedł do ciebie, zamknął drzwi za sobą i bez wahania zaczął cię namiętnie całować, a zaraz potem, powiedział ci swoją propozycję z rozbrajającym uśmiechem na ustach. A ty widząc jego podekscytowanie i oddanie w czerwonych ślepiach, nie mogłaś się nie zgodzić. Nie trzeba mu było dwa razy powtarzać. Praktycznie od razu rozebrał cię do rosołu, a następnie położył na łóżku, by posłać ci chytry uśmiech i zanurkować między twoimi nogami. 

     Złapał za twoją łydkę i uniósł ją do góry, by przesunąć językiem po twoim udzie, zostawiając na nim mokry ślad. Spoglądając ci prosto w oczy, zacisnął zęby na gładkiej skórze, na co pisnęłaś cicho.

     — Nie gryź... — poprosiłaś cicho.

     — Wedle życzenia — odpowiedział, zarzucając twoją nogę na swoje ramię. 

     Przesunął językiem na całą długość twojej kobiecości, na co zadrżałaś lekko, co tylko poszerzyło uśmiech Króla Klątw. Mimo, że ty sama często zadowalałaś go ustami, nigdy nie zamieniliście się miejscami, przez co wszystko było dla ciebie nowe. Jego język był ciepły, gorący wręcz, przesuwał się pomiędzy twoimi nogami, sprawiając, że powoli traciłaś zmysłu. Oj, zdecydowanie będziesz go przekonywać, by zadowalał cię tak częściej...

     Oddychałaś ciężko, twoja klatka piersiowa poruszała się w szaleńczym tempie, a urwane jęki opuszczały twoje usta raz po raz. Sukuna też się dobrze bawił. Myśl o tym, że jesteś na skraju przez niego, przez jego osobę i dotyk, była nad wyraz satysfakcjonująca. No i twoje reakcje, takie niewinne i urocze. Nie mając co zrobić z dłońmi, wplątałaś je w jego włosy. Zirytował się lekko, nie lubił, gdy ktoś narzuca mu tempo, nawet, jeśli to byłaś ty, ale ten jeden raz, był skłonny ci wybaczyć. W końcu dzisiaj było twoje święto.

     Gorący, śliski język, przesuwał się po ściankach twojej pochwy, rozpalając całe ciało. Topiłaś się żarze i szaleństwie, pragnąc więcej i więcej. A Sukuna miał zamiar podarować ci wszystko. Bo zasługiwałaś na wszystko.

     Byłaś jego kochanką, królową, dla której mógł wszystko poświęcić. Jedyną istotą, która była wyżej od niego. Boginią. Panią wszechświata i jego duszy, ciała oraz serca. Wszystko należało do ciebie. Wszystko leżało w twoich rękach.

     Fala przyjemności, ogarnęła twoje ciało, atu jeszcze bardziej przycisnęłaś Sukunę do siebie, a on posłusznie, zaczął cię intensywniej pieścić. Zabawa z Królem Klątw, nigdy nie kończyła się na jednej rundzie i choć z początku ledwo dawałaś radę, tak teraz sama czułaś niedosyt po tylko jednym orgazmie. 

     — Nie przestawaj — rzuciłaś do niego, zaciskając żeby i odchylając głowę do tyłu — Mmm, właśnie tam... Więcej, Ryo... Daj mi więcej... 

     Kim on był, by ci odmawiać? 

     — Jak sobie życzysz... — mruknął z uśmiechem.

     Zassał się na twojej łechtaczce, a do twojego środka wprowadził dwa palce. Mogłaś wyczuć, jak jego wargi, wyganiają się w pełnym samozadowolenie uśmiechu, gdy zacisnęłaś się na nich, jednak nic nie powiedział, zajęty swoim zadaniem. W ekstazie zdołałaś usłyszeć, jak mruczy niczym rasowy kot. Chyba naprawdę podobały mu się, twoje reakcje...

     Zastanawiałaś się czy Itadori widział, co tu się wyprawiało. Z jednej strony, Król Klątw uwielbiał stawiać cię w zawstydzających sytuacjach, ale z drugiej... Byłaś tylko jego. Tylko i wyłączenie jego. Sukuna czasami bywał nad wyraz terytorialny, zwłaszcza, jeśli chodziło o ciebie.

     W końcu byłaś jego królową. Nie mógł dopuścić, by ktoś inny widział, to co on. Byłaś jego, tylko i wyłączenie jego.

     A on był twój. 

     — Jesteś dzisiaj strasznie niewyżyta... — wymamrotał zadowolony, gdy skończyłaś po raz drugi. 

     — Mówisz tak... — sapnęłaś cicho. — A sam nie... Nie możesz się doczekać, kiedy we mnie wjedziesz...

     — Nie dzisiaj, kochanie. — Uniósł się lekko, by złożyć pocałunek na twoim policzku, zupełnie inny od tego, jaki podarował ci na wejściu i zupełnie inne, od tego co działo się przed chwilą. Tak naprawdę tylko musnął wargami twoją skórę, niczym skrzydła motyla, które były tak delikatne, że nawet nie wiedziałaś kiedy kontakt się zaczął, a kiedy skończył.  — Dzisiaj liczy się tylko twoja przyjemność. Obiecałem ci najlepszy seks oralny na świecie, pamiętasz? Nie mogę pozwolić, by wspomnienia o nim zaćmił, najlepszy klasyczny seks. 

     Zaśmiałaś się lekko na te słowa, na co jego wargi też wygięły się w uśmiechu.

     — W taki razie, co tu jeszcze robisz? — rzuciłaś, pod chwilową falą pewności siebie. — Wracaj na dół...

     — Niegrzeczna...  — rzucił w twoją stronę, jednak posłusznie zaczął się zniżać. — Ale ujdzie ci to dzisiaj na sucho. Korzystaj ile możesz, skarbie — zarzucił sobie twoje uda na ramiona, dłonie umiejscowił na twoich biodrach i jeszcze raz, spojrzał na ciebie. — Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet.

     Zaraz potem jego język znów wtargnął do twojego wnętrza, doprowadzając cię do skraju, ile tylko razy zapragnęłaś. 

Z Mroku Nocy Zrodzone || One-ShotyWhere stories live. Discover now