Nie zasługiwał I Luke Castellan x Oc

134 5 0
                                    

     Witam, witam, z tej strony ja. Ogólnie to wróciła mi faza na Percy'ego, a ten shot, bardzo możliwe, że będzie miał kontynuacje. 



     Otworzył gwałtownie, krztusząc się, sam nie wiedząc czym. Mokra i zimna trawa, była zupełnym przeciwieństwem jego organizmu, który zdawał się płonąć. Nie miał pojęcia o co chodziło, przecież umarł już dawno temu, a nie tak zapamiętywał wnętrze Hadesu, a zwiedził całkiem sporą jego ilość. Czołgał się po czeluściach Tartaru, by wydobyć szczątki Kronosa, potem trafił przed sąd, a na końcu, zupełnie się tego nie spodziewając, do Elizjum. Jednak nawet tam,  nie czuł się tak żywy (no bo w końcu nie żył), jak teraz. Niestety, miało to swoje minusy. Ból, tak ogromny ból przechodził, przez całe jego ciało, że nie mógł powstrzymać się od krzyku, dodatkowo, ten cholerny gorąc w całym ciele... Czuł jakby miał umrzeć po raz drugi. A może to właśnie się działo? Bogowie stwierdzili, że nie jest godny Pól Elizejskich i skazali go na śmierć ponownie, tym razem w okropnych męczarniach. Kto wie, może to będzie jego syzyfowa praca? Będzie umierał, a potem się budził i znów tracił życie. Tak w kółko, już przez wieczność.

     Nie miał pojęcia ile razy już próbował wstać, ale po prostu nie dawał rady. Miał minimalną władze nad kończynami, a przed oczami ciemne plamy, które przy każdym ruchu się nasilały, a gdy były na tyle małe, by coś widział, to cały obraz wirował. Oddychał głośno i co chwilę kaszlał, kilka razy zwymiotował krwią i żółcią. Pewnie tylko przed padający deszcz nie czuł smrodu swoich wydzielin, które pewnie zdążyły mu się przylepić do przemokniętej, od potu i deszczy, koszulki. 

     Słyszał coś, jakiś głos, ale nie mógł rozpoznać słów. Przekonany, że to potwór, resztami sił, spróbował go uderzyć i chyba zadziałało, bo jego pięść spotkała się z czymś miękkim. ADHD robiło swoje, nawet w takiej sytuacji próbował się bronić. Coś co do niego podeszło, wydało z siebie krzyk, ale bardziej z zaskoczenia niż z bólu i znów zaczęło coś mówić, ale teraz nawet nie próbował tego rozszyfrować. Po prostu odleciał, przekonany, że to jego koniec. Kolejny. 

     Ocknął się, ale nie miał pojęcia ile minęło od tego wydarzenia. Było sucho i zdecydowanie nie leżał na trawię i przez chwilę miał wrażenie, że znów jest w krainie zmarłych, a to to był tylko koszmar, jakich pełno w życiu herosa. Przekonał się, że tak nie jest, tylko przez jedną rzecz.

    Serce. Biło tak mocno i szybko, że miał wrażenie, że za chwilę wyskoczy mu z klatki piersiowej.  Odkąd przebywał w Hadesie, jego serce nie biło. W końcu nie żył, więc z jakiej racji miało by to robić? Tak odzwyczaił się od tego uczucia, że aż przyłożył tam rękę. To nie mogła być iluzja, to było prawdziwe. Znów żył. Ale jak? Jak...? Czym zasłużył na drugą szansę? Przecież ich zdradził! Zdradził Annabeth, Thalię, cały obóz! Dał się omotać jak frajer, wszystko z nienawiści do ojca i reszty bogów, a mógł po prostu zacisnąć zęby i pogodzić się z losem. To nie, Castellan, zawsze musiał robić wszystko po swojemu, przez co tyle dzieciaków straciło życie...! Miał tyle krwi na rękach...! Nie zasługiwał, nie zasługiwał, nie zasługiwał...

     — Hej, spokój.

     Czemu on? Czemu nie, na przykład, Silena, która ten obóz uratowała, w przeciwieństwie do niego? Albo Beckendorf, który też przyczynił się do zwycięstwa obozu, z Percym na czele? 

     — Już w porządku, ale musisz się uspokoić. 

     Był cholernym tchórzem, który dał się wykorzystać i jeszcze wciągnął w to innych. Jasna cholera, ta śmiertelniczka, co rzuciła w niego szczotką, gdy w jego ciele zamieszkiwał Kronos, miał większe jaja od niego! Więc czemu, jasna cholera? Czemu to jego serce, dalej biło, dalej pompowało krew?! Po tym wszystkim co zrobił...?

Z Mroku Nocy Zrodzone || One-ShotyWhere stories live. Discover now