38. I missed you.

1.2K 50 26
                                    


Powiedziałam i wyszłam z pokoju. Właściwie to wyszłam z Akademi i udałam się w stronę komisji bo było to jedyne miejsce oprócz Akademi, które dobrze znałam. Zapukałam do drzwi ogromnej willi w, której miałam przyjemność mieszkać przez 3 lata. Drzwi otworzyła mi Lila, której tak dawno nie widziałam więc odrazu rzuciłam się jej na szyje. Początkowo chyba mnie nie poznała bo stała jak słup soli jednak po chwili oddała przytulasa.

– Tak dawno cię nie widziałam.– Wyszeptałam jej do ucha.

– Ja ciebie też. Ale powiedz co cię tu sprowadza. Myślałam, że jesteś w Akademi.–  Powiedziała odsuwając się ode mnie.

– Byłam ale jeśli oczywiście się zgodzicie wolałabym zostać tu z wami.–  Powiedziałam, a pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Jedyna osoba z, która się tak naprawdę pożegnałam był Klaus ponieważ zdążyłam jeszcze napisać do niego list choć nie wiem tak naprawdę kto go przeczyta bo zostawiłam go u siebie na łóżku. Było mi cholernie smutno z powodu Five'a bo ja naprawdę go pokochałam, a to boli jak najbliższa ci osoba okazuje się, że nigdy nie istniała i był to jedynie wymysł mojej wyobraźni.

– Jasne, że możesz. Mama się ucieszy.– Powiedziała i odsunęła się od drzwi wpuszczając mnie do środka. Dom nie zmienił się prawie wcale co sprawiało, że znowu czułam się jak beztroskie dziecko.

***

Minął miesiąc od mojej "ucieczki" z Akademi. Życie pod parasolą okazało się być niesamowicie monotonne w porównaniu do tego co teraz dzieje się w moim życiu. Pracuje w komisji. Na samym początku zabijałam co było niesamowicie sprzeczne z moim poprzednim życiem o, którym staram się zapomnieć. Natomiast teraz pracuje jako zarządca czyli, że kieruje tymi co mają kogoś zabić. Swoją prace traktuje bardzo poważnie bo to jedyna odskocznia od myśli o Five'ie.

– Anno masz gościa (Jakby ktoś nie wiedział Anna to skrót od Louisiana.)– Do mojego gabinetu weszła Hendler. Byłam zajęta szukaniem papierów o nie jakim Robercie Wilson więc nawet nie spojrzałam w ich stronę.

– Świetnie. Wiesz może mamo gdzie są akta tego całego Roberta?– Spytałam dalej grzebiąc w szufladach. Hendler dość często nazywała swoją mamą bo pomimo swojego dziwnego charakteru naprawdę troszczyła się o mnie i o Lilę.

– Pierwsza szafka na lewo.– Odpowiedziała Handler po czym zniknęła. A skąd wiem, że zniknęła otóż po dźwięku jej obcasów, które cichły z każdą chwilą.

– Mam.– Powiedziałam bardziej do siebie i odwróciłam się w stronę biurka przed, którym stała osoba, która chciała się ze mną spotkać. Podniosłam na nią wzrok i zaniemówiłam. To był Five. Mój Five, a właściwie to już chyba nie mój. Patrzył na mnie z szeroko otworzonymi oczami i ustami. Pewnie dlatego, że mój wygląd się trochę zmienił. Moje luźne i za duże ubrania zmieniłam na koszulę i dopasowane spódnice przed kolano, a glany zmieniłam na wysokie szpilki. Moje włosy które zawsze były rozpuszczone upięte były teraz w wysoką kitkę, a ich kolor również się nieco zmienił ponieważ pociemniały mi trochę i pomimo tego, że ciągle byłam blondynka to już nie tak jasna jak kiedyś.
– Czego tu chcesz?– Spytałam po chwili starając się ukryć mój drżący bądź co bądź ze szczęścia głos. Tęskniłam za nim i pewnie gdyby mnie teraz przeprosił to w duszy rzuciłabym się na niego.

– Chciałbym żebyś wróciła do Akademi.–  Powiedział nieśmiało.

– A nie pomyślałeś, że może ja nie chce tam wracać?–  Spojrzałam na niego z uniesioną brwią.

– Czemu nie?–

– Pomyślmy...przez ciebie.– 

– Wiem, że nawaliłeś i strasznie cię za to przepraszam ale w tedy byłem jeszcze inny i nie widziałem nic przeciwko by zabawić się twoimi uczuciami. Poza tym to było przed tym jak wróciłem do Layly. To był ten dzień w, którym byliśmy w klubie. Później pożałowałem jak cholera bo naprawdę zacząłem coś do ciebie czuć dlatego błagałem cie w tedy o wybaczenie. Teraz mówię prawdę kocham cie Eight.–

– Wiesz co?–  Podeszłam do niego bliżej.
– W dupie to mam.– Usiadłam na swoim biurku.
– Coś jeszcze?–  Spoglądałam na niego zniecierpliwiona.

– Wróć do Akademi. Nie dla mnie ale dla wszystkich potrzebujemy cię.–

– Miesiąc was nie było!–  Wydarłam się na niego jakby był winien wszystkich grzechów tego świata. Choć w sumie to był.

– Bo nie wiedzieliśmy gdzie jesteś. Dopiero jak przeczytałem twój pamiętnik to...– Przerwałam mu.

– Przeczytałeś mój pamiętnik?!– Byłam przerażona. Teraz Five doskonale wiedział o tym, że byłam prześladowana w szkole i o każdym bolesnym wspomnieniu, które opisałam w pamiętniku ze szczegółami. Wiedział też o tym jak się czułam po tym gdy zobaczyłam go z Laylą ale to nie było teraz ważne.

– Tak ale tylko po to żeby cię znaleść.– Zielonooki próbował się bronić.

– Dobra pójdę z tobą tylko czekaj.– Sięgnęłam po kartkę i napisałam wiadomość do Handler, że wracam do Akademi. Nie łączyła nas żadna umowa więc bez problemu mogłam sobie od tak odejść. Five wystawił rękę w moją stronę, a ja niechętnie ją złapałam po czym brunet teleportował nas do Akademi.

– O to wy już pogodzeni?–  Uśmiechnął się Klaus. Najwyraźniej to był cały plan by mnie tu sprowadzić.

– Nie.— Odpowiedziałam krótko i poszłam się przywitać ze wszystkimi zaczynając oczywiście od Klausa bo przyznam wam szczerze, że to jego właśnie brakowało mi najbardziej.

– To czemu trzymaliście się za ręce?–  Klaus poruszał dziwnie brwiami.

– Bo musiał nas tu teleportować.–  Powiedziałam jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie bo w sumie to dla mnie była.

– Dajcie spokój przecież wszyscy widzimy jak was do siebie ciągnie po mimo tego co odwalił Five.–  Powiedział Diego.

– Powiedziałeś im?–  Spojrzałam na Five'a byłam pewna, że nic im nie powie. Może myliłam się co do niego? Może on rzeczywiście się zmienił?

– Przynajmniej dajcie sobie drugą szansę.– Dodała Allison. Im wszystkim naprawdę zależało na tym żebyśmy byli razem. Szczerze mówiąc mi też ale ciężko jest wybaczyć coś takiego. I wtedy przypomniałam sobie, że przecież mogę czytać mu w myślach więc bez ostrzeżenia weszłam mu do głowy i...i on naprawdę żałował. Teraz wiedziałam, że mnie kocha i, że rzeczywiście to był układ tylko do czasu zanim znowu wrócił do tej suki. W jego myślach było tylko jedno zdanie „Kurwa co ja narobiłem przecież ją kocham". Uśmiechnęłam się lekko po tym wszystkim.

– Ja ciebie też.– Powiedziałam ze łzami w oczach. Five początkowo nie wiedziała o co mi chodzi ale gdy w końcu zadał sobie sprawę z tego, że przeczytałam jego myśli tak jak on mój pamiętnik to odrazu podszedł do mnie i pocałował mocno. Wplotłam ręce w jego włosy, a on jeździł rękoma po moich biodrach. Z każdą chwilą nasz pocałunek był coraz bardziej namiętny. W końcu oderwaliśmy się od siebie.

– Tęskniłem.–

– Ja za tobą bardziej Five.– Powiedziałam uśmiechając się do niego. Wybaczyłam mu choć wcale tego nie chciałam. Bałam się, że po raz kolejny mnie zrani, a ja jak głupia i tak do niego wrócę. Jednak to co mną kierowało było silniejsze. Kochałam go całym sercem. Nawet jeśli on mnie tak nie kochał. No cóż najwyżej będę cierpieć. Znowu.

Mam nadzieję, że rozdział się wam podobał❤️

Miłego dnia/nocy😘

~1124 słów~

Inaczej nie umiem Five //Five Hargreeves// cz.1Where stories live. Discover now